Barbara Bursztynowicz. Mimo różnic, przeżyła z mężem niemal pół wieku
Historia Barbary Bursztynowicz i Jacka Bursztynowicz. Poznali się na imprezie
Barbara Bursztynowicz urodziła się w styczniu 1954 roku. Po szkole średniej dostała się do warszawskiej PWST. To właśnie tam poznała swojego przyszłego męża. Przystojny blondyn często grywał na stołówce na pianinie.
- Pięknie grał jazz, miał burzę włosów à la Jimi Hendrix, miała skórzaną kurtkę, która, jak się później okazało, wcale nie była ze skóry tylko ze skaju. Do tego była pożyczona - mówiła aktorka w Dzień Dobry TVN.
Znajomi po raz pierwszy rozmawiali ze sobą podczas jednej z imprez. To właśnie wtedy Bursztynowicz zakochał się w młodszej koleżance. Z kolei on jej zaimponował wieloma zaletami, w tym wyglądem, inteligencją i wrażliwością. Podobało jej się także, że gra na fortepianie.
Student zaprosił Basię na randkę. Długo zastanawiała się, czy się zgodzić, lecz wreszcie poszła na umówione spotkanie. Spóźniła się jednak o dwie godziny. Mimo tego, Bursztynowicz wciąż na nią czekał. W ten sposób zauroczeni sobą studenci zostali parą.
Pojedynek o Barbarę i walka z chorobą
Jacek Bursztynowicz jest o dwa lata starszy od swojej ukochanej. W związku z tym skończył studia jako pierwszy. Dostał pracę w Teatrze Ziemi Pomorskiej w Grudziądzu, dokąd wyjechał. Koło pięknej studentki pojawili się adoratorzy, wśród nich chłopak, który zwrócił jej zainteresowanie. Jak wyjawiła, nie potrafiła wybrać. Między panami doszło do "pojedynku".
- Pojedynek polegał na tym, że odbyliśmy z rywalem poważną rozmowę i wypiliśmy pół litra koniaku. Nie wchodząc w szczegóły, zostałem zwycięzcą na polu bitwy - powiedział Bursztynowicz.
Para musiała stawić czoła poważniejszemu problemowi. Barbara podczas swojego pobytu w Leningradzie zachorowała, a po powrocie do Polski, trafiła do szpitala. Mężczyzna był przy ukochanej, wspierając ją. Gdy wyzdrowiała oświadczył się i usłyszał "tak".
Przed ślubem na ich drodze stanęła kolejna przeszkoda. Otóż... ksiądz odmówił parze sakramentu. Jak później tłumaczył, według niego artyści pobierają się dla efektownej ceremonii. Następnie przeprosił i dał swoją zgodę. Para pobrała się w 1976 roku. Co ciekawe, ślubu udzielił im ksiądz Twardowski.
Jacek Bursztynowicz miał słabość do pięknych kobiet i zwracał uwagę na inne dziewczyny, co budziło zazdrość ukochanej. Gdy pewnego razu zgubiła się na plaży, a on nawet tego nie zauważył, kolejnego dnia rano udawała, że umiera. Taki rodzaj kary zastosowała jeszcze kilkukrotnie, aż w końcu jej mąż zrozumiał swój błąd.
Kłótnie, ale też wyrozumiałość. Barbara Bursztynowicz mówi o związku
Ostatnio o Barbarze Bursztynowicz było głośno, gdy zrezygnowała z kontynuacji gry w "Klanie". Później zaskoczyła kolejną wiadomością. Aktorka zdecydowała się wziąć udział w programie "Taniec z gwiazdami". Jak wyznała w rozmowie z Shownewsem, jej mąż nie lubi tańczyć, więc zazwyczaj robi to sama.
A jak po niemal pół wieku od ślubu wyglądają relacje małżonków?
- To jest na pewno ciężka praca. Zaczyna się od tego, że dwoje ludzi trafia na siebie. Jak to się dzieje? Los tak sprawia, że stanęliśmy sobie na drodze. I trwamy do dzisiaj, pracując nad związkiem(...) - powiedziała.
- I nigdy nie dawaliśmy sobie takiej swobody, wolności - w najlepszym tego słowa znaczeniu - żeby się oddalać od siebie. Jednak jesteśmy, to jest bardzo dziwne, ale coraz bardziej związani. Im jesteśmy starsi, tym bardziej siebie potrzebujemy i po prostu już teraz jesteśmy prawie że idealnym małżeństwem, choć nadal się kłócimy. Stoimy po dwóch stronach, to jest zupełnie inna osobowość, on i ja, inne też potrzeby, no ale gdzieś tam dochodzimy do konsensusu i staramy się szanować swoją osobność, swoje charaktery i potrzeby i wychodzić naprzeciw, jeśli istnieje taka potrzeba - dodała.
Jak wyjawiła aktorka, ona i jej mąż też się kłócą, ale kłótnie te zwykle odbywają się o drobiazgi.
- Nie, nie ma cichych dni, nie ma cichych godzin. Jest troszeczkę boczenia się, kiedyś to mąż pierwszy wyciągał do mnie na zgodę rękę, teraz staramy się spotkać pośrodku. Jest dobrze, myślę, że starać się to już jest bardzo dużo. Szanować siebie, lubić siebie, takimi, jakimi jesteśmy, z wadami, zaletami, nie ma ideałów po prostu. Musimy się godzić na to, że jesteśmy ze sobą, chcemy być ze sobą, niezależnie od trudnych sytuacji chcemy sobie pomagać i nie szkodzić - dodała.