Ewa Wachowicz i jej kury. Tak gwiazda przenosi smaki dzieciństwa do swojej kuchni
Ewa Wachowicz, niekwestionowana gwiazda kulinarna Polsatu, nie tak dawno zaczęła hodować na prywatnym podwórku własne kury. Jak teraz sama przyznaje, pojawienie się drobiu w jej życiu wywróciło jej dietę do góry nogami. Kury mają u niej jak u Pana Boga za piecem.
Nowości w programach Ewy Wachowicz na antenie Polsatu
Wielkimi krokami zbliża się jesień, a wraz z nią nowy rozkład jazdy w telewizji Polsat. Niezmiennie na ekranach telewizorów w całej Polsce zagości Ewa Wachowicz. W rozmowie z reporterką Shownews.pl Agnieszką Kostuch kulinarna gwiazda ujawniła, czego możemy po niej się spodziewać w nadchodzących miesiącach. Szykuje dla widzów nie lada niespodziankę.
- Myślę, że absolutnym hitem będzie mój kurnik i moje kury, które mają imiona, są szczęśliwe, które składają jajka i te jajka oczywiście będę wykorzystywać też w programie. Kurnik już na moich socialach robi rekordowe wyświetlenia - uchyliła rąbka tajemnicy.
Ewa Wachowicz założyła na podwórku kurnik
Inspiracja do założenia własnego kurnika nie wzięła się w przypadku Ewy Wachowicz znikąd. Gwiazda Polsatu od dłuższego czasu pragnęła zaszczepić na swoim ogródku pewien element pochodzący z czasów jej dzieciństwa:
Ja się wychowałam na wsi. Tęsknię za pewnymi elementami związanymi z dzieciństwem. Jeżeli chodzi o potrawy, to również w "halo tu polsat" będę nawiązywać do zapomnianych potraw z dzieciństwa. To wzbudza emocje, daje nam poczucie szczęśliwości. Myśląc o tym, co chciałabym zrobić, pomyślałam, że chciałabym mieć własne kury, własne jajka. Nic się w domu nie marnuje.
Już po samych ich imionach widać, że Wachowicz darzy ptactwo ogromną sympatią:
Mam 10 kur, a tak naprawdę 8 kur i dwa koguty. Koguty: Julian i Cezar. Kury: Kleopatra, Fiona, Helga, Beza... Mam 5 minorek, trzy brodacze antwerpskie.
Czym Ewa Wachowicz karmi swoje kury?
Przyznać trzeba, że Julian, Cezar i spółka mają u Ewy Wachowicz jak u Pana Boga za piecem. Całe osiedle zbiera się, aby zapewnić im jak najsmakowitsze kąski. Oczywiście te piękne gesty nie są w tym przypadku bezinteresowne. Każdy liczy na smakowitą jajecznicę o samym poranku.
- Idę na spacer, widzę krwawnik, wiem, że lubią krwawnik, to im pozbieram. Uwielbiają mniszka lekarskiego... Więc każdy mój spacer jest też po to, aby coś przynieść kurom z tego spaceru. Mnóstwo radości mi one dają. Sąsiedzi też się zaangażowali, licząc na to, że jakieś jajeczko od czasu do czasu przyniosę - mówi Ewa Wachowicz w rozmowie z Agnieszką Kostuch.