Łódź: Audioriver Festival. Mieszana pogoda, ale elektryzujące występy
Zaczęło się w deszczu. Teren festiwalu został na szczęście dobrze przygotowany, z imponującą sceną główną i licznymi stoiskami gastronomicznymi, nie można było również narzekać na organizację dojazdów na imprezę (z dworca Łódź Kaliska uczestników pod bramę główną festiwalu dowoziły specjalne autobusy). Gdy popadało, trawiaste przestrzenie szybko zamieniły się w grząskie błoto, ale ci, którzy zadbali o odpowiednie obuwie – czytaj: kalosze – bawili się świetnie.
No i muzyka. Organizatorzy łódzkiego festiwalu w tym roku zaproponowali blisko 160 artystów, w wielu interesujących projektach, na w sumie dziesięciu scenach. Już pierwszy dzień Audioriver przyniósł szczególnie oczekiwane gwiazdy. Na głównej scenie publiczność rozbujał pochodzący z Kopenhagi zespół WhoMadeWho, potem nieco uspokoiła zaskakująco jednostajna muzycznie Sevdaliza, aż nadeszły sety gigantyczne i emocjonujące, które porwały widownię do szalonej zabawy – mrocznej, surowej i miażdżącej swoim stylem belgijskiej DJ’ki i producentki muzycznej, królowej techno Charlotte De Witte oraz przebojowy finał, czyli legenda gatunku, holenderski DJ Tiësto. Fantastycznie bawiący się fani, topiący w błocie swoje obuwie, usłyszeli największe przeboje artysty: „Adagio For Strings”, „Red Lights”, „The Business”, czy „Jackie Chan”. Energetyczna muzyka oraz robiące wrażenie show. Po występie Tiësto nie było już co zbierać...
Atrakcji nie zabrakło również w sobotnią noc. Znakomite sety zaserwowali fenomenalne, atrakcyjne także wizualnie Gesaffelstein oraz Elie Brown, Sara Landry, Chase & Status i 24hr Garage Girls. Gwiazdą było też Adriatique. Żałować należy, że z programu festiwalu w ostatniej chwili wypadła Sama’ Abdulhadi...
Niedziela przyniosła pogodowe i muzyczne złagodzenie. Ostatni dzień festiwalu to lubiane przez fanów Sun/Day, z muzyką umożliwiającą wypoczynek po emocjach energetycznych festiwalowych nocy.
Teraz uczestnicy spróbują odnaleźć swoje zguby: od telefonów i kluczy po „nerki” z dokumentami. I zabiorą z Łodzi wspomnienia.