Co się stało z waleczną Stalą Gorzów? Analiza meczu z Wrocławiem
Jeszcze niedawno to właśnie Anders Thomsen i Martin Vaculik ciągnęli wynik w najtrudniejszych meczach. Wygrywali biegi na wyjazdach, odwracali losy spotkań, dawali kibicom nadzieję. We Wrocławiu nie było po nich śladu. Stal wyszła na tor bez argumentów – i przegrała bez walki.
Vaculik – późne przebudzenie, za późne
Martin Vaculik zakończył mecz z 10 punktami w sześciu startach, ale aż 5 z nich zdobył w dwóch ostatnich biegach – 13. i 14., gdy mecz był już rozstrzygnięty. Wcześniej przywoził zaledwie jedynki i zerówki. Jeździł zachowawczo, bez wyrazu. Jego końcówka nie zmienia faktu, że przez większą część spotkania nie był liderem, którego Stal potrzebowała.
Thomsen – najlepszy punktowo, ale tylko z jednym zwycięstwem
Anders Thomsen zdobył 9 punktów w sześciu biegach i był najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny. Wygrał tylko jeden bieg – 12.. W pozostałych startach brakowało skuteczności, często przyjeżdżał drugi lub trzeci. Jechał solidnie, ale nie dawał impulsu całemu zespołowi.
Lebiediew – dobry środek meczu, słaba końcówka
Andrzej Lebiediew uzbierał 8 punktów i miał najlepszy fragment w środku meczu – m.in. wygrał 10. bieg. Ale nie potrafił tego powtórzyć w najważniejszych momentach. W ostatnim biegu przegrał z obiema Spartanami, nie był w stanie odwrócić losów meczu, ani choćby zostawić po sobie mocnego wrażenia.
Fajfer – występ bez śladu 1 punkt w trzech startach
Dwa ostatnie miejsca i żadnego momentu, który można by nazwać udanym. Fajfer po prostu był na torze – bez startu, bez walki, bez formy. Trudno znaleźć uzasadnienie, dlaczego nie zjechał po drugim starcie na ławkę.
Paluch – błysk w juniorskim i coś więcej
Oskar Paluch rozpoczął od solidnej jazdy w biegu juniorskim, ale wbrew pozorom skończył z 4 punktami, bo dołożył jeszcze jedynki w 12. i 14. biegu. Choć nie był mocnym punktem drużyny, jako jeden z niewielu zrobił cokolwiek więcej niż komplet zer.
Jabłoński – dwa punkty i nic więcej
Hubert Jabłoński zdobył 2 punkty w trzech startach. W biegu juniorskim był trzeci, potem dowiózł jeszcze jeden punkt w biegu czwartym. Jechał na swoim poziomie, ale bez szans na coś więcej w starciu ze Spartą.
I co dalej?
Stal Gorzów wygrała tylko dwa biegi – 12. i 14. – oba 4:2. Żaden z nich nie dał zespołowi choćby nadziei na odwrócenie losów spotkania. Zabrakło lidera, który poprowadzi drużynę. Zabrakło drugiej linii, która by go wsparła. A juniorzy – choć ambitni – nie przełożyli tego na wynik. Stal została we Wrocławiu pokonana nie tylko sportowo, ale też mentalnie.
Wnioski? Bez lidera w topowej formie nie da się rywalizować z czołówką. Jeśli Stal nie zacznie punktować szerokim składem, a nie tylko pojedynczymi zrywami, to nie ma mowy o skutecznej walce o play-offy. W tej chwili zespół wygląda na rozbity – i potrzebuje nie tylko zmiany ustawień, ale i impulsu mentalnego.