Comarch Cracovia "planowo". Nie było niespodzianki w Toruniu
Comarch Cracovia już dwa razy w tym sezonie przegrała z Energą i to wyraźnie. Teraz porażka była niższa.
W I tercji grała bardzo ostrożnie. Znakomicie spisywał się Lipiainen broniąc m.in. strzały Denyskina czy Arraka. "Pasy" nie miały aż tak klarownych okazji. Jakoś przetrwały tę tercję. Ale gdy w drugiej krakowianie zaczęli łapać kary, mowy o niespodziance już nie było.
Nagrał go i wysłał na policję. Teraz każdy zobaczy, co zrobił kierowca
I właśnie grę 5 na 4 wykorzystali torunianie - Syty przymierzył w samo "okienko" i było 1:0. Co ciekawe, gdy goście grali w osłabieniu po raz czwarty Dziurdzia wyszedł z kontrą, strzelał z ostrego kąta, ale gola nie zdobył. Po chwili Energa prowadziła 2:0 - Lipiainen obronił strzał Arraka, ale odbił krążek wprost pod nogi Sedlaka, który skutecznie dobił uderzenie kolegi.
Ten duet napastników gospodarzy jeszcze raz dał znać o sobie na początku trzeciej tercji, finalizując skutecznie kontrę gospodarzy. Było po meczu. Goście walczyli o honorową bramkę, strzelał m.in. Mongomery ale Svensson spisywał się bez zarzutu.
Zamiast honorowego gola dla gości, padł kolejny dla miejscowych - Kalinowski wykorzystał błąd Noworyty.
Energa Toruń - Comarch Cracovia 4:0 (0:0, 2:0, 2:0)
Bramki: 1:0 Syty (Jaworski, Lewandowski) 25, 2:0 Sedlak (Arrak) 31, 3:0 Sedlak (Arrak, Worona) 42, 4:0 Kalinowski (Lewandowski) 55
Cracovia: Lipiainen - Kruczek, Jaśkiewicz, Malasiński, Bezwiński, Maki - Jaracz, Hansson, Karjalainen, Valtola, D. Kapica - Michalski, Wajda, Dziurdzia, Montgomery, Mocarski - Mętel, Noworyta, Ślusarek, Gumiński, F. Kapica.
Sędziowali: M. Baca, P. Kosidło. Kary: 8 - 14 min. Widzów: 2000.