Marzyciel i przyszły olimpijczyk. Droga Muhammeda Alego Bedira
Jednym z największych sukcesów podopiecznego trenera Nejca Franka jest piąte miejsce w zawodach Pucharu Kontynentalnego w Ruce wywalczone w grudniu 2022 roku. Bedir kilkukrotnie zdobywał punkty Letniego Grand Prix, ale w zimowych zawodach najwyższej rangi sztuka ta mu się jeszcze nie udała. Bardzo bliski trzydziestki był w ubiegłym roku w Ruce, ale jednoseryjny konkurs ukończył na pechowym 31. miejscu. Dobrą dyspozycję osiągnął jeszcze na koniec sezonu w Planicy, gdzie do końca walczył o udział w finałowej serii, ale znalazł się na 34 pozycji.
- Zaczynałem od narciarstwa alpejskiego - wspomina Bedir, opowiadając o swoich sportowych początkach. - Później usłyszałem o naborze do drużyny skoków narciarskich i zapragnąłem wziąć w nim udział. Nie miałem jednak pojęcia, czym są skoki narciarskie ani że to stosunkowo nowa dyscyplina, mająca licząca sobie zaledwie dwa lata w naszym kraju. Zostałem wybrany do drużyny. Zajmując się skokami narciarskimi, odkryłem, że to sport pełen adrenaliny i świetnej zabawy. Wierzyłem, że mogę w nim coś osiągnąć. W 2009 roku zacząłem trenować w Słowenii.
Agnieszka Żulewska o swoich rolach i serialu "Na Wspólnej". Jest szansa, że do niego powróci?
Nie wszystko od razu poszło gładko. Początek nowej przygody nastręczał różnorakich problemów. - Nie znałem żadnego języka obcego, a moimi instruktorami byli głównie cudzoziemcy. Owszem, towarzyszyli nam tureccy trenerzy, ale wiele informacji docierało do mnie jedynie pośrednio — zawsze słyszałem z drugiej ręki, co przekazywali specjaliści. Jednocześnie, aby odnieść sukces w skokach narciarskich, musiałem wyjątkowo uważać na to, co jem i piję. Niestety miałem ogromną słabość do słodyczy. Ciągłe przebywanie na świeżym powietrzu i nieregularny sen tylko potęgowały to wyzwanie; dojście do jakiegokolwiek poziomu wymagało prawdziwej dyscypliny. Ten proces trwał długo. Patrząc dziś wstecz, wiem, że gdybym wówczas współpracował z psychologiem i dietetykiem, przeszedłbym przez to szybciej, zbudował solidniejsze fundamenty i ukierunkował głód sukcesu dzięki przemyślanemu planowi i konsekwentnym działaniom.
W styczniu 2023 roku Bedir spełnił swoje wielkie marzenie o locie poza dwusetny metr. Wówczas to podczas weekendu w Bad Mitterndorf został rekordzistą Turcji. - Gdy tylko zobaczyłem czerwoną linię 200 metrów, zacząłem opadać. Poczułem ulgę, a moje dziecięce marzenie się spełniło. Byłem wtedy głęboko poruszony. Lecąc na odległość 212,5 metra, udowodniłem sobie, że nie należy lekceważyć swoich marzeń, że droga do nich to proces, a sukces wymaga wysiłku.
Obecnie największy cel i marzenie Bedira to udział w igrzyskach, które w tym sezonie odbędą się we Włoszech. Olimpijskie wyzwanie, jak podkreśla, kosztuje go wiele wysiłku mentalnego. - Fizycznie niczego mi nie brakuje; staram się utrzymać formę. Jestem bardziej wyczerpany psychicznie z powodu mentalnego obciążenia związanego z tym, że jeszcze nie osiągnąłem swojego celu. Na szczęście mam jeszcze kilka tygodni na zdobycie kwalifikacji. Każdy skok to nowa historia, a pech nie może trwać wiecznie. Będę dalej pracował.
Być może bohater tego tekstu nie ma tej świadomości, ale o udział w igrzyskach na ten moment nie musi się martwić. Turcy obecnie mają przyznane dwa miejsca startowe. Ipcioglu "łapie się" z listy olimpijskiej, natomiast Bedirowi przysługuje miejsce z puli dopełnienia do konkursu duetów. Regulamin stanowi bowiem jasno: Po przydzieleniu 46 (45 miejsc + 1 kraj gospodarz) miejsc kwotowych dla mężczyzn, dodatkowe miejsce kwotowe zostanie przydzielone tym Narodowym Komitetom Olimpijskim, które mają jednego (1) lub żadnego (0) zawodnika na Liście przydzielonych kwot, aby umożliwić Narodowym Komitetom Olimpijskim udział w zawodach indywidualnych lub męskich/mieszanych drużynowych.
- Gdybym miał szansę wystartować w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w 2026 roku, z pewnością chciałbym zdobyć medal - rozmarzył się turecki skoczek. - Ale dla mnie najważniejsze jest, aby zasłużyć na ten występ i wykorzystać doświadczenie, które zgromadziłem przez lata na skoczniach w najlepszy możliwy sposób. Samo chłonięcie atmosfery olimpijskiej i rzucenie się w wir walki dla mojego kraju to ogromny zaszczyt. Chcę zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby zakwalifikować się do finału i zaprezentować się z jak najlepszej strony. Niezależnie od wyniku, kiedy już tam dotrę, chcę być dumny z siebie i tych wszystkich lat walki. Dla mnie ta podróż to nie tylko medale; to spełnienie marzeń, przekroczenie siebie i danie nadziei wszystkim w Turcji, którzy wierzą w ten sport - podkreśla z patosem w głosie Bedir.
A co po karierze zawodniczej? W tym roku przygodę ze skakaniem zakończył były kadrowy kolega Bedira, Muhammet Irfan Cintimar. Muhammed Ali chciałby podążyć tą samą drogą. - Szczerze mówiąc, chcę pozostać związany ze sportem na dłuższą metę. Uwielbiam skoki, spędziłem w nich dużą część życia i nie planuję ich porzucać. Chciałbym w przyszłości trenować innych, dzielić się swoimi doświadczeniami z młodymi sportowcami. Jako osoba, która wie, czym są skoki narciarskie, doświadczyła zapachu skoczni, bólu upadku i radości z wstawania po nim, uważam, że dzielenie się tą wiedzą byłoby nieocenione. Chcę być przewodnikiem, aby inni nie musieli stawiać czoła takim samym wyzwaniom jak ja, a także chcę przyczynić się do prawdziwego rozwoju tego sportu w Turcji. Krótko mówiąc, moim celem po zakończeniu kariery jest ponowne zaangażowanie się w ten sport i wniesienie wartości do tej społeczności w innej roli.
W obecnym sezonie Bedir nie zaznał jeszcze smaku awansu do konkursu głównego Pucharu Świata. Pięciokrotnie kończył zmagania na kwalifikacjach, plasując się w siódmej i szóstej dziesiątce.