Mecz Hutnik-Wisła dla wybranych. Spotkanie ma obejrzeć 999 kibiców
Hutnik zagra z Wisłą na Suchych Stawach
Październik dla fanów futbolu w Krakowie jest ciekawy. Na początku miesiąca były derby Wisły z Wieczystą w I lidze, na koniec w Pucharze Polski los skojarzył "Białą Gwiazdę" z inną drużyną z miasta. Ligowe starcie z Wieczystą po porozumieniu klubów odbyło się na stadionie przy Reymonta. Fani Wisły nie musieli jechać (i to w dużo mniejszej liczbie) do Sosnowca, gdzie w roli gospodarza gra beniaminek. Prawie 32 tysiące widzów to oprawa godna wydarzenia.
"Polska grzęźnie w sporach". Biejat ostro o konflikcie rząd-prezydent
W meczu z Hutnikiem będzie inaczej. Na chwilę obecną to spotkanie będzie miało charakter imprezy niemasowej, czyli będzie je mogło obejrzeć 999 widzów. W tym zaledwie 50 kibiców Wisły - bo przyjezdnej drużynie przysługuje 5 procent puli (to ten klub rozdysponuje wejściówki).
Oczywiście w mediach społecznościowych już wcześniej były głosy, by spotkanie przenieść na Reymonta i znów cieszyć się świętem krakowskiej piłki. Na to jednak się nie zanosi. Jak mówi prezes Hutnika Artur Trębacz, oficjalnie ten temat nie został poruszony.
- Gdybyśmy dostali propozycję, to byśmy ją rozważyli. A były tylko głosy kibiców w internecie - mówi. - Zagramy u siebie, w ramach możliwości, które stwarza stadion.
Stan stadionu na Suchych Stawach nie pozwala na wielkie imprezy
Teoretycznie jest możliwość, żeby zrobić z tego imprezę masową. Wówczas na trybuny można by wpuścić około 1900 widzów, ale formalnie dla Wisły wiele było nie zmieniło, bo i tak miałby mniej niż 100 miejsc.
Niemniej i na to szanse są nikłe. Nie chodzi nawet o ewentualną niechęć gospodarzy. Jak przekonuje Trębacz, głównym powodem jest stan obiektu przy ul. Ptaszyckiego, przez który stosowne służby nie wydają zgody na większe imprezy i wpuszczanie dużej liczby fanów gości. Czy z wyjątkowym spotkaniem derbowym może być inaczej? Klub czeka na oficjalną opinię.
- Realnie szansę oceniam na jeden procent. Bazuję na naszych wcześniejszych doświadczeniach, wiemy, jak policja do tego podchodzi - nie kryje Trębacz. - Przykro nam, bo wiemy, jakim wydarzeniem jest mecz Hutnika z Wisłą, ale pewne kwestie są "nie do przeskoczenia", w tak krótkim czasie nie da się nic zrobić. Stadion jest w stanie głębokiego rozkładu. Są elementy, które można urwać, kruszy się beton, który pseudokibicom mogą służyć jako amunicja.
Dodaje: - To stadion miejski, my jesteśmy tylko dzierżawcą. Od dawna apelujemy o modernizację, albo budowę nowego obiektu. Teraz jeszcze bardziej widać, że jest on potrzebny.
Nie też ma co liczyć, że "przeciętny" kibic (czy też fan Wisły, który nie będzie w zorganizowanej grupie) będzie mógł obejrzeć to spotkanie z trybun. Po prostu raczej nie będzie biletów w wolnej sprzedaży, co podkreśla też Trębacz.
- Już widzimy, że zainteresowanie tym meczem w naszej społeczności jest duże. Pierwszeństwo będzie dla karnetowiczów, którzy mają bilet za darmo. Później członkowie stowarzyszenia, następnie kibice, którzy często chodzą na nasze mecze. Spodziewamy się, że sto procent wejściówek się rozejdzie - mówi Trębacz
Na mecz Wisłą Hutnik czekał prawie 30 lat
Na taki mecz Hutnik czekał ponad ćwierć wieku. Ostatnio w oficjalnym meczu grał z Wisłą (nie licząc spotkań z rezerwami) w sezonie 1996/97. Choć wtedy spadł z ekstraklasy, to z tym rywalem nie przegrał - było 2:0 na Suchych Stawach, 0:0 przy Reymonta.
Teraz murowanym faworytem jest liderująca, z dużą przewagą, w I lidze "Biała Gwiazda". Hutnik był na czele II ligi, ale ostatnio gorzej mu się wiedzie, jest 9. w tabeli.
- Liczymy, że zawodnicy postawią się Wiśle. To będzie szansa pokazania się na tle bardzo mocnego rywala, wypromowania się - mówi Trębacz. - Naszym handicapem będzie boisko i kibice. Zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy faworytem, ale Puchar rządzi się swoimi prawami i może uda się sprawić niespodziankę.