Jedna awaria, gigantyczny chaos. Sieć nigdy nie była tak krucha
W tym artykule:
Krucha stabilność internetu opartego na kilku gigantach
Awarie, których byliśmy świadkami w ostatnich miesiącach, po raz kolejny potwierdziły, że globalna infrastruktura cyfrowa opiera się na bardzo wąskiej grupie dostawców. Zdaniem Kamila Sadkowskiego firmy, niezależnie od branży, są dziś w znacznym stopniu zmuszone polegać na takich gigantach jak Cloudflare czy Microsoft. To oni odpowiadają za hosting stron, usługi chmurowe czy funkcjonowanie narzędzi wykorzystywanych na co dzień przez miliony użytkowników.
Świadek podniósł alarm. Spójrzcie na nagranie ze Śląska
- Na rynku brakuje realnych alternatyw. Jeśli jeden z tych podmiotów ma problem, konsekwencje są natychmiast odczuwalne globalnie - wskazuje ekspert ESET.
DNS - przestarzały fundament, który wciąż trzyma internet
Ostatnie problemy Cloudflare wynikały z błędów systemu DNS (Domain Name System), który prawdopodobnie został przeciążony. To technologia stworzona dekady temu, tłumacząca przyjazne użytkownikom adresy internetowe na numery zrozumiałe dla komputerów. Gdy DNS zawodzi, sieć dosłownie "gubi drogę", a to prowadzi do kaskadowych awarii.
- To system nie do zastąpienia z dnia na dzień. Cała sieć stoi na fundamentach, które powstawały w czasach, gdy nikt nie przewidywał obecnej skali ruchu - dodaje Sadkowski.
Najwięksi chronią najlepiej, ale i oni mają granice wytrzymałości
Jak zauważa ekspert, wielcy dostawcy usług w chmurze mają rozbudowane zabezpieczenia i systemy redundancji. Teoretycznie oferują więc najwyższy poziom ochrony, często znacznie lepszy niż mniejsi, lokalni gracze. Ale nawet oni - jak pokazały ostatnie incydenty - nie są odporni na błędy systemowe czy przeciążenia.
- Gdy centralny element infrastruktury cyfrowej przestaje działać, efekt domina jest nieunikniony. Musimy zacząć poważnie rozmawiać o dywersyfikacji i modernizacji krytycznych systemów, bo takich awarii będzie tylko więcej - podsumowuje ekspert ESET.