Leczył kiłę malarią. Dostał za to Nobla
Julius Wagner-Jauregg (1857–1940) był austriackim psychiatrą, który otrzymał Nagrodę Nobla za leczenie syfilitycznej demencji poprzez celowe zakażanie pacjentów malarią. Ta kontrowersyjna metoda ratowała życie, ale też zabijała.
Gorączka jako broń
Końcówka XIX wieku przyniosła medycynie zrozumienie, że mikroorganizmy wywołują choroby. Paradoksalnie, Wagner-Jauregg dostrzegł, że jedna choroba może zniszczyć drugą. Obserwował pacjentów psychiatrycznych, którzy przypadkowo chorowali na infekcje gorączkowe. Ich stany psychiczne czasem ulegały poprawie po przejściu wysokiej temperatury.
Nagrał go i wysłał na policję. Teraz każdy zobaczy, co zrobił kierowca
Ta obserwacja stała się fundamentem rewolucyjnej terapii. Wagner-Jauregg systematycznie testował różne patogeny, próbując wywołać kontrolowaną gorączkę u pacjentów z demencją paralityczną. Choroba ta, spowodowana długotrwałą infekcją kiłową, prowadziła do degradacji osobowości i nieuchronnej śmierci. Psychiatria nie miała na nią żadnego skutecznego lekarstwa.
Dlaczego wysoką temperaturę uznano za terapeutyczną? Bakterie Treponema pallidum, wywołujące kiłę, słabo znoszą gorączkę. W temperaturze przekraczającej normę ciała ich metabolizm zostaje zaburzony. Wagner-Jauregg wykorzystał tę słabość patogenu, zamieniając jedną chorobę w narzędzie do walki z drugą.
Pierwsze próby z użyciem paciorkowców wywołujących różę i tuberkuliny Kocha przyniosły rozczarowujące rezultaty. Gorączka była niewystarczająco wysoka lub nieprzewidywalna. Dopiero malaria okazała się idealnym kandydatem – wywoływała powtarzalne ataki gorączki, które można było kontrolować i ostatecznie zlikwidować chinina.
Nagroda Nobla za ryzykowną grę
W 1917 roku Wagner-Jauregg rozpoczął systematyczne zakażanie pacjentów Plasmodium vivax, najłagodniejszym gatunkiem malarycznym. Procedura była prosta: krew chorego na malarię wstrzykiwano osobie z demencją paralityczną. Następnie czekano na cykle gorączki, które miały zniszczyć bakterie kiły.
Wyniki początkowo wydawały się spektakularne. Część pacjentów rzeczywiście doświadczała remisji objawów neurologicznych i psychiatrycznych. Niektórzy odzyskiwali zdolność do funkcjonowania społecznego. To był przełom w leczeniu choroby dotąd uznawanej za nieuleczalną.
Jednak cena tego sukcesu była wysoka. Około piętnastu procent pacjentów umierało wskutek samej terapii. Malaria, nawet w łagodnej formie, pozostawała groźną chorobą. U osób osłabionych długotrwałą infekcją kiłową ryzyko powikłań było nieproporcjonalnie wysokie. Wagner-Jauregg akceptował te straty jako konieczną ofiarę w walce z większym złem.
Nagroda Nobla w 1927 roku usankcjonowała malarioterapię jako przełom medyczny. Komitet przyznający wyróżnienie docenił innowacyjność podejścia i konkretne rezultaty. Nikt wtedy nie kwestionował etyki celowego zakażania ludzi śmiertelną chorobą. Medycyna operowała w kategoriach statystyki: jeśli więcej osób przeżywa niż umiera, terapia jest sukcesem.
Ciemna strona postępu
Wagner-Jauregg nie ograniczał się do malarioterapii. Stosował również terapie hormonalne u młodych pacjentów psychiatrycznych z opóźnionym dojrzewaniem. Podawanie preparatów tarczycy i hormonów płciowych rzeczywiście przyspieszało rozwój fizyczny. Uważał, że rozwiązanie problemów endokrynologicznych automatycznie poprawi stan psychiczny.
Bardziej kontrowersyjne były jego poglądy na sterylizację. Pacjentów, których diagnozowano z powodu nadmiernej aktywności seksualnej, uznawał za kandydatów do zabiegów uniemożliwiających rozmnażanie. To wpisywało się w szerszy nurt eugeniczny, dominujący w międzywojennej psychiatrii europejskiej i amerykańskiej.
Czy można oddzielić osiągnięcia naukowe od ideologii, którą wyznawał naukowiec? Wagner-Jauregg wspierał obligatoryjne sterylizacje osób uznanych za psychicznie chore lub społecznie niepożądane. Pod koniec życia wyrażał sympatie wobec nazizmu, choć jego własne pochodzenie rodzinne skomplikowało związki z tą ideologią.
Jego pierwsza żona była Żydówką, co uniemożliwiło mu pełne członkostwo w partii nazistowskiej. To nie powstrzymało go jednak przed propagowaniem idei rasowej higieny. Publikował teksty wspierające eugenikę i selektywną reprodukcję. Medycyna lat trzydziestych XX wieku często łączyła postęp naukowy z przerażającą instrumentalizacją pacjentów.
Koniec epoki eksperymentalnej terapii
Malarioterapia dominowała w leczeniu przez kilka dekad. Dopiero pojawienie się penicyliny w latach czterdziestych XX wieku całkowicie zmieniło sytuację. Antybiotyk bezpiecznie i skutecznie eliminował bakterie Treponema pallidum bez ryzyka śmiertelnego zakażenia malarią.
Wagner-Jauregg przeszedł na emeryturę pod koniec lat dwudziestych, ale kontynuował aktywność naukową. Publikował dziesiątki prac, rozwijając swoje wcześniejsze teorie. Zmarł w Wiedniu tuż przed kulminacją II wojny światowej, nie obserwując już pełnego upadku ideologii, którą wspierał.
Jego spuścizna pozostaje głęboko dwuznaczna. Z jednej strony pionier terapii biologicznych w psychiatrii, laureat Nagrody Nobla. Z drugiej strony zwolennik eugeniki i przymusowych sterylizacji. Historia medycyny pełna jest takich postaci, które dokonały przełomów naukowych, jednocześnie uczestnicząc w nieakceptowalnych praktykach.