Białystok: Fasty. Dawny kombinat bawełny. Kiedyś był fenomenem
Zakłady Przemysłu Bawełnianego "Fasty" to był fenomen - społeczny, urbanistyczny i architektoniczny. W szczytowym okresie rozwoju zatrudniały tysiące osób. Były jedną z największych fabryk włókienniczych w Polsce, a zarazem samowystarczalnym "miasteczkiem" z własnymi przychodniami, stołówkami, bocznicą kolejową i zespołem muzycznym.
Poprzednio zabrałem Państwa na spacer do dawnej białostockiej fabryki Chany Marejn i Wolfa Zilberblatta. Była to wędrówka w rejon ulicy Włókienniczej i Częstochowskiej, do miejsca, które było jednym z elementów historycznego Manchesteru Północy. Dziś będzie o swego rodzaju kontynuatorze tego kawałka historii Białegostoku. Tym razem będzie to wycieczka na obrzeża stolicy woj. podlaskiego. W centrum, na placu Niezależnego Zrzeszenia Studentów wsiadamy w naszą "BeKaeMkę", a dokładnie w "siódemkę". Kierunek - Fasty. Nasz cel to przystanek w miejscu, gdzie Przędzalniana styka się z Tkacką. Zgadliście państwo. Dziś będziemy wędrować przez dawny kombinat bawełniany, który po II wojnie światowej stał się jednym z głównych pracodawców dla tysięcy białostoczan. Zarówno dla tych, którzy mieli jeszcze przedwojenne związki z miastem, i tych, dla których Białystok w latach PRL - po tym jak opuścili okoliczne wioski i miasteczka północno-wschodniej Polski - stał się nowym domem.
"Fasty" godne zwiedzania
W 1966 roku Ryszard Kraśko tak pisał o "Fastach": "Tradycyjne przewodniki zalecały zwiedzanie miasta, poczynając od dworca kolejowego. Działo się tak nie tylko dlatego, że liczono się głównie z turystą przyjeżdżającym koleją, ale przede wszystkim dlatego, że w północnej i zachodniej części miasta nie było niczego godnego uwagi. Dziś w północno-zachodniej części Białegostoku, na terenach położonych między starym traktem tzw. "napoleońskim" (przedłużenie ul. Antoniukowskiej) i nową drogą do Knyszyna, leży olbrzymi Kombinat Bawełniany "Fasty", zatrudniający blisko 7 tysięcy pracowników i dorównujący mocą produkcyjną wszystkim fabrykom przedwojennego Białegostoku razem wziętym".
"Fasty" powstały w kwartale między dzisiejszą szosą Ełcką oraz ulicami Przędzalnianą i Produkcyjną. Kombinat doczekał iście rezydencjonalnego podjazdu - z miejsca, gdzie szosa do Ełku krzyżuje się z obwodówką (dziś to trasa generalska) wytyczono ulicę Tkacką, wiodącą do bramy głównej. To najkrótsza droga z przystanku kolejowego "Białystok Bacieczki". Autobusy podjeżdżały - jak dziś - pod główną bramę. Tu też - co można znaleźć w relacjach prasowych - kwitł handel wszelaki, gdzie w towary z okolicznych wsi zaopatrywali się pracownicy "Fast".
Nazwa od pobliskiej wsi
Swą nazwę zakłady wzięły od pobliskiej wsi Fasty, której historia sięga roku 1529. Historia zakładów zaś zaczyna się w latach 50. XX wieku.
- Kamień węgielny położono 1 X 1953 roku, prace rozpoczęto w kwietniu 1954, pierwszy oddział przędzalni średnioprzędnej oddano do eksploatacji pod koniec 1955 roku, po czym w krótkich odstępach czasu uruchamiano następne oddziały - czytamy w przewodniku "Białystok i okolice" autorstwa Waldemara Monkiewicza wydanym w roku 1979.
"Fasty" trwały tak, jak trwał PRL. Przemiany gospodarcze sprawiły, że białostocki kolos zaczął się chwiać. W nowej sytuacji geopolitycznej okazał się kolosem na glinianych nogach. Marzena Szwaczko na łamach "Kuriera Porannego" pisała, że upadek zaczął się od rozpadu ZSRR. To z kolei wiązało się z utratą części rynku zbytu. Później pojawili się tu "uzdrawiacze". Zakład przeszedł m.in. pod skrzydła łódzkiego Uniontexu. Dziś "Fasty" działają pod szyldem Andropolu. Ale to już nie te same gigantyczne "Fasty" co w minionych dekadach.
"Fasty" zachowane
I o ile "Fasty" uległy przekształceniom jako firma, tak zakład po dziś dzień zachował swój układ przestrzenny. Od Przędzalnianej i Tkackiej - od pętli autobusowej - ciągle wchodzi się tu przez monumentalny budynek z bramą główną. Stanął on tu w połowie lat 50. XX wieku. Posłużono się typowym projektem ściągniętym ze Związku Radzieckiego. W ZSRR powstał zresztą cały projekt dla "Fast". Wykonało go moskiewskie biuro projektów Gidrolegprom. Budowę prowadził Centralny Zarząd Przemysłu Bawełnianego w Łodzi, a do prac w dziewiczym terenie delegowano inżyniera Zenona Rakowca.
Za bramą natkniemy się na dawną tkalnię białą. Jeszcze kilkanaście lat temu na jej fasadzie widniało propagandowe hasło: "Jaka praca dziś - taka Polska jutro", zachęcające do budowy socjalistycznej ojczyzny. Dziś zniknęło pod nową fasadą.
Po wschodniej stronie tkalni białej (a więc bliżej trasy generalskiej) trafimy do historycznej przędzalni cienkoprzędnej. Oddano ją do użytku już w IV kwartale 1955 roku. Za wyposażenie posłużyły maszyny przywiezione z Kołomieńskiej Fabryki Maszyn Tekstylnych w Penzie. Doklejony do niej "wieżowiec", ubrany dziś w barwne panele, to tzw. bewrzecionówka postawiona dopiero w latach 80. XX wieku.
Po stronie zachodniej z kolei mamy cały zespół zwany wykańczalnią. Były tu farbiarnia, bielnik czy apretura, czyli obiekt gdzie uszlachetniano tkaniny. Przed fasadą główną tej hali stoi krzyż przypominający o zakładowej Solidarności.
Jeszcze dalej na zachód - w hali, gdzie dziś sprzedawane są meble - znajdowała się przędzalnia cienkoprzędna połączona z tkalnią kolorową. Wszystkie te obiekty zachowały do dziś oryginalne konstrukcje z dachami ze świetlikami, zapewniającymi dostęp światła do wnętrz.
Miasto w mieście
Ale "Fasty" to nie tylko hale. Za nimi skrywa się dalsza część kombinatowego świata. Zakład miał swoją elektrociepłownię. Stoi do dziś, w północnej części założenia. Góruje nad nią 106-metrowej wysokości komin. Niedaleko od niej mamy też wieżę ciśnień z której szczytu odważni mogą zobaczyć panoramę "Fast". Powstała w latach 50-tych, by pomieścić zbiornik na 120 metrów sześciennych wody. Wieża próbuje dorównywać kominowi, choć ma "tylko" 41,5 metra wysokości...
Wśród budynków zachowały się też dawne zakładowe warsztaty. Jest dawna lokomotywownia - bo przecież na teren "Fast" prowadziła bocznica od torów łączących Białystok z Ełkiem. Zachowały się też częściowo torowiska wewnątrz zakładu. "Fasty" miały też własną remizę strażacką, dziś służy ona strażakom z Państwowej Straży Pożarnej. Do dziś stoi też dawna stołówka zakładowa na 80 miejsc, z której posiłki rozwożono po terenie całego kombinatu. W 1974 roku "Gazeta Białostocka" pisała: "Codziennie stołówka zakładowa przygotowuje półtora tysiąca posiłków, w tym 650 obiadów oraz 850 śniadań i kolacji w postaci dań barowych. Stołówka w całości pokrywa również zapotrzebowanie na posiłki regeneracyjne".
Nabiał dostarczała tu Białostocka Spółdzielnia Mleczarska. Ryby - Centrala Rybna, która dowoziła ponoć nawet flaczki z kalmara! Z wędlin nie brakowało kiełbasek i krupnioków.
Nie można zapomnieć też o kulturze. Od początku lat 60. w kombinacie funkcjonował np. zespół Diamenty, za którym stał m.in. Jerzy Tomzik! Zespół grał m.in. na festiwalach Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze i Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu.
"Fasty" pozbierane
"Fasty" to miejsce nierozerwalnie kojarzące się z powojennymi dekadami historii Białegostoku. Mimo zawirowań - przetrwały. Także w głowach tych, którzy wciąż chcą dzielić się opowieściami z zakładu i o zakładzie. Nie dziwi więc, że od kilku lat "Fastami" interesuje się Fundacja DOM. Wraz z partnerami - stowarzyszeniem Widok, Galerią im. Sleńdzińskich oraz Muzeum i Centrum Designu Forssa w Finlandii - realizuje projekt "Fasty. Moje życie". Na stronie projektu (https://fasty.fd.org.pl) udostępnia opowieści, wspomnienia, pamiątki z zakładu.
"Fasty" ciągle więc żyją. Trwają też w przestrzeni. I chyba najwyższa pora, by zakładem zainteresowali się też konserwatorzy zabytków. To fenomen. I społeczny, i urbanistyczny, i architektoniczny, i historyczny. No i - jakby nie patrzeć - powojenny kontynuator Manchesteru Północy.
Partnerem cyklu jest Osiedlownik - internetowy przewodnik po białostockich blokowiskach