Nadmorskie perełki Litwy: Palanga, Kretynga i magiczna Neringa
Palanga - nadmorski kurort jak ze snu
Palanga (Połąga) to miejscowość, której nazwa coraz częściej pojawia się w rozmowach polskich turystów, a także w ich planach wakacyjnych. I słusznie, bo jest to miejsce o wyjątkowym uroku. Palanga jest największą miejscowością wypoczynkową na Litwie, ale pod koniec sierpnia i we wrześniu, nie spotkasz tu tłumów.
Co ma do zaoferowania? Oprócz świetnej bazy hotelowej i gastronomicznej znajdziesz tu ścieżki rowerowe i joggingowe, ale przede wszystkim piękne, szerokie i piaszczyste plaże. Jeśli od leżenia na plaży wolisz zwiedzanie - także się nie zawiedziesz.
Odkrywanie uroków miasteczka polecam ci zacząć od powolnego spaceru po centrum Palangi i chłonięcia klimatu kurortu. Wystarczy zejść z głównego deptaku, aby podziwiać ukryte wśród drzew przepiękne, kolorowe drewniane domy pamiętające początki ubiegłego wieku. Znajdziesz wśród nich budynek (nadal funkcjonującej!) apteki, salę koncertową czy bliźniaczo podobne budynki nazywane "Romeo" i "Julia".
Zaskakująco dobrze współgrają z nimi nowe budynki - głównie hotele i apartamentowce, które mimo współczesnego sznytu, wtapiają się w krajobraz nie burząc jego harmonii. Czuć tu dbałość o estetykę, dlatego nie spotkasz na każdym rogu typowych dla naszych kurortów krzykliwych budek z fast-foodami i chaotycznych stoisk z pamiątkami.
Obowiązkowym punktem każdej wycieczki po Palandze jest spacer po parku Birutė położnym nad morzem (znajdująca się przy nim plaża została odznaczona Niebieską Flagą). Ma ponad 100 hektarów i około 18 km ścieżek i dróg. Znajdziesz tu wiele urokliwych zakątków, a w upalne dni możesz schronić się w cieniu drzew. W jego sercu króluje neoklasycystyczny Pałac Tyszkiewiczów, w którym obecnie mieści się Muzeum Bursztynu.
Jeśli masz ochotę chwilę odpocząć i popodziwiać widoki z innej perspektywy - prosto z parku udaj się w kierunku molo, przy którym ustawiony jest diabelski młyn. Krótka przejażdżka to prawdziwa frajda dla dzieci, a dla dorosłych możliwość zrobienia niepowtarzalnych zdjęć. Stamtąd już tylko parę kroków do symbolu Palangi - molo morskiego. Pierwszy pomost zbudowano w tym miejscu w 1888 r., aby podnieść popularność portu w Palandze. Współczesne molo służy turystom do podziwiania widoków i oglądania zachodów słońca.
Palanga, która w lecie jest doceniana przede wszystkim przez plażowiczów, poza sezonem także ma wiele do zaoferowania. W lutym odbywa się tu festiwal "Palangos Stina", podczas którego można spróbować pachnących ogórkami rybek-stynek, odwiedzić jarmark oraz wziąć udział w licznych konkursach. Maj to z kolei czas festiwalu "Kocham Połągę", który od 1972 roku promuje region poprzez różne wydarzenia kulturalne i sportowe.
Baza noclegowa w Palandze jest duża i zróżnicowana, cenowo zbliżona do Polski. Możesz wynająć zarówno prywatny apartament na obrzeżach miasta (w sezonie za jedną noc z soboty na niedzielę można zapłacić już od 180 zł za dwie osoby), jak i zatrzymać się w pięcio- czy czterogwiazdowym hotelu, których w kurorcie nie brakuje.
Kretynga dla poszukujących rozrywki i...miłości
Podczas zwiedzania litewskiego wybrzeża trafił ci się brzydszy dzień? Jesteś w okolicy poza sezonem letnim lub masz dość leżenia na plaży? Koniecznie odwiedź Kretyngę. Ten rejon położony jest zaledwie 15 minut drogi od Palangi. Czekają tu na ciebie m.in. dwór Tyszkiewiczów z ogrodem zimowym, kościół Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny z najwyższym drewnianym ołtarzem na Litwie i wizerunkiem świętego Antoniego, który niejednemu wiernemu pomógł w zalezieniu... miłości!
Kiedy skończysz zwiedzanie, koniecznie zajrzyj do lokalnej cukierni przy rynku (Nuogne Skanu) prowadzonej przez Litwinkę i Greka. Ich autorskie ciastka to prawdziwe dzieła sztuki!
Jeśli przyjechałeś do Kretyngi nie możesz przegapić wizyty w naprawdę niezwykłym miejscu - Ogrodzie Japońskim! Na 16 hektarach japońscy mistrzowie stworzyli niesamowitą przestrzeń. Wśród licznych wzniesień i oczek wodnych, zasadzono tysiące drzew i drzewek bonsai. Podczas mojej wizyty w lecie, imponująca zieleń zalewała cały krajobraz, a miękka trawa zachęcała do zdjęcia butów i chłonięcia ogrodu wszystkimi zmysłami. To miejsce naprawdę robi wrażenie! Marzę o tym, żeby wrócić tam, w czasie kwitnięcia sakury.
Jesteś na wycieczce z dziećmi i szukasz rozrywki dla całej rodziny? HBH, czyli największy kompleks rozrywkowy w tej części Litwy to miejsce, w którym najmłodsi z pewnością nie będą się nudzić. Czeka na nich m.in. karmienie zwierząt w minizoo, szaleństwo na placu zabaw. Rodzice mają tu możliwość zapoznania się z tradycyjną litewską kuchnią i lokalnymi trunkami.
Prosto stąd możecie udać się do pobliskiego Atostogų parkas - kompleksu 16 basenów. Na terenie ośrodka znajdują się także liczne sauny, można też skorzystać z zabiegów SPA, wypożyczalni rowerów, pograć w tenisa lub padla i dobrze zjeść. Jeśli chcesz zostać tu na dłużej niż jeden dzień, możesz zarezerwować nocleg w hotelu lub w jednej z willi z balii znajdujących się na zalesionym terenie kompleksu.
Szukasz mocniejszych wrażeń? Wybierz się do 313 Cable Park - najlepszego na świecie parku wakeboardowego. Oprócz trzech profesjonalnych torów o różnym stopniu trudności, znajdziesz tu także bazę noclegową dla amatorów tego wyjątkowego sportu wodnego. Sprawdź tylko wcześniej prognozę pogody, bo jeśli zapowiadane są burze - z pływania nici.
Neringa: wydmy, lasy i urocza wioska na końcu świata
Neringa (Nerynga) to prawdziwa perełka mojej wyprawy po litewskim wybrzeżu. Przyznam, że na wizytę tutaj czekałam najbardziej. Kurort położy jest na Mierzei Kurońskiej i składa się z czterech miejscowości. Największa z nich to Nida, druga co do wielkości to Juodkrantė, później niewielka Pervalka i najmniejsza Preila.
Co najbardziej zachwyca w Neridzie? Widoki! Piaszczyste wydmy, sosnowe lasy i morze. Czego chcieć więcej? Może roweru, dzięki któremu można oglądać to wszystko z bliska. Przez całą mierzeję ciągnie się szlak rowerowy, który umożliwia zwiedzenie kurortu na dwóch kółkach.
Mierzeja przez wiele lat była po prostu domem rybaków, którzy walczyli z wiatrem i piaskiem. Współcześni mieszkańcy dbają o to, żeby ich miejscowości zachowały swój niepowtarzalny klimat. Stare drewniane domy pomalowane na ciemnobrązowy kolor przywodzą na myśl skandynawskie wioski, a niebieskie elementy elewacji - zgodnie z ludową tradycją - mają odstraszać owady, kojarząc im się z wodą.
Co robić w Neridze, oprócz podziwiania krajobrazów i architektury? Można oczywiście plażować, pływać i... jeść ryby. Okoń podawany w maleńkiej restauracji (Vėjopačio užeiga) nad zalewem w liczącej zaledwie czterdziestu mieszkańców Pervalce, to danie, na które po prostu muszę wrócić! Jeśli też masz ochotę skosztować tam świeżej ryby, pamiętaj, żeby koniecznie zadzwonić godzinę wcześniej do właścicielki lokalu, sprawdzić co dziś serwuje i zamówić stolik.
Obowiązkowe punkty programu podczas zwiedzania Neringi to oczywiście wydmy, od parabolicznych porośniętych lasem znajdujących w Juodkrantė, przez tzw. Martwe Wydmy w Nidzie po ruchome Wydmy Parnidis. Część z nich można zwiedzać, niektóre jedynie podziwiać z punktów widokowych albo z zalewu - podczas rejsów statkiem. Polecam ten z Nidy zaczynający się godzinę przed zachodem słońca. Warto zajrzeć także do latarni morskiej, obejrzeć z bliska zegar słoneczny i zajrzeć do muzeum bursztynu, etnograficznego lub pamięci Thomasa Manna znajdujących się w Nidzie.
Czy wrócę na wybrzeże Litwy?
Litwini, których poznałam na wybrzeżu są naprawdę serdeczni, doceniają, szanują i pielęgnują swoje tradycje. Dbają o architekturę i mądrze inwestują w infrastrukturę turystyczną. Punkty informacji turystycznej są świetnie przygotowane, pracownicy są kompetentni i pomocni. Broszury informacyjne i mapy są bezpłatne, a część z nich jest po polsku. W większości z nich można nabyć drobne pamiątki (magnesy, przypominki, kubki) w przystępnych cenach.
Szczególnie podobało mi się Centrum dla odwiedzających Park Narodowy Mierzei Kurońskiej mieszczące się w Juodkrantė. Interaktywna wystawa pt. "Stworzone przez piasek, wiatr i wodę" zachwyci małych i dużych, a towarzysząca jej maskotka Sandy z pewnością skradnie twoje serce.
Na ulicach jest czysto i spokojnie, jedzenie jest świeże, smaczne i w niewygórowanych cenach. Baza noclegów jest bardzo zróżnicowana, podobnie jak atrakcje w poszczególnych regionach. Wszędzie jest blisko, a drogi są dobre - do Kłajpedy (największego miasta w regionie) można dojechać z Wilna autostradą (312 km).
Mnie szczególnie spodobały się ścieżki rowerowe ciągnące się kilometrami wzdłuż wybrzeża, wijące się pośród lasów. Dlatego myślę, że następnym razem wybiorę się na Litwę... z rowerem. Najlepiej wiosną, żeby zajrzeć do japońskich ogrodów i przejść się alejkami wśród kwitnących wiśni.