Alerty RCB ratują i irytują. Może czas na nowy - piwny, nocny, a nawet ostrzegający przed SMS-ami do byłych?

Oczywiście wiele z tych alertów jest o kant rozbić, np. gdy ostrzegają przed deszczem, gdy już leje, albo przed "lokalnymi podtopieniami", na co, wiadomo nikt nie ma wpływu. Jak będzie powódź, to będzie, i tyle. Takie alerty powinny, co najwyżej brzmieć: "Uwaga! Lokalne podtopienia, ubezpiecz dom od powodzi."

Swoją drogą, jeżeli teraz czyta to ktoś, kto ma nieubezpieczony dom albo mieszkanie - zrób to już. Mówię Ci, zrób to, wejdź do internetu wydaj kilka stówek, które zresztą można rozbić na raty. To tyle ile codziennie rozwalasz w dyskoncie na rzeczy głupie. Mogę Ci tak gadać, bo nie jestem niedyplomatycznym premierem po klęsce żywiołowej. Co nie znaczy, że jako podatnik nie mam prawa wkurzyć się gdy po kolejnej powodzi rząd wydaje grubą kasę na ludzi, używając eufemizmu, roztargnionych. Zwykle zresztą, roztargnionych w tych samych miejscach.

Ostatnio pojawiły się alerty dronowe, co jest przerażające, ale ważne i, wszystko na to wskazuje, nieuniknione. Żeby jednak nie wpaść w jakiś ponury ton, zresztą we wrześniu, gdzie wszystko robi się smutne, pozwolę sobie zasugerować nowy alert RCB. Nie ma go, a - uważam - być powinien. Mianowicie alert piwny.

Winien być wysyłany automatycznie do wszystkich pełnoletnich Polaków rodzaju męskiego w sobotę, o 22:00: "ALERT RCB: Uwaga, w nie każdy weekend należy pić piwo. Da się przeżyć do poniedziałku na trzeźwo. To jest możliwe". Albo: "Proszę nie wysyłać już dziś żadnych wiadomości, ani nie umieszczać komentarzy w internecie. Istnieje ryzyko, że jutro rano okażą się mniej błyskotliwe niż w tej chwili." Ewentualnie: "W chwilach samotności wybierz spacer lub lekturę. Listy wysyłane drogą elektroniczną do swoich byłych, mogą spowodować nieprzewidziane skutki. Czasami wręcz odwrotne do zamierzonych." No i na koniec alert ostateczny, wysyłany o godzinie 2 w nocy: "No, już dość na dzisiaj. Idźże spać. Nie, nie idź do Żabki, jest już zamknięta. Na nawet o tym nie myśl - kluczyki wrzuć pod szafę, jutro sobie wyciągniesz. Spać mówię, do sypialni, nie do lodówki. Rączki buzia, ząbki."