Barwice: Przeżyli wspólnie pół wieku. Złote Gody Państwa Stefanii i Jana Gumielów
W towarzystwie rodziny, dzieci i przyjaciół państwo Stefania i Jan świętowali "złotą" rocznicę swojego małżeństwa. Przeżyli wspólnie pięćdziesiąt lat, wciąż darząc się miłością i szacunkiem. W tej ważnej i uroczystej chwili towarzyszyli im kierownik USC w Barwicach Renata Trembowelska, burmistrz Robert Zborowski oraz Edward Trejnis, wiceprzewodniczący barwickiej Rady Miasta.
Tego dnia nie zabrakło wielu gratulacji, serdecznych życzeń, symbolicznej lampki szampana i przywoływania wielu wspomnień. Dopełnieniem było otrzymanie medali od prezydenta RP w dowód uznania za długoletnie pożycie małżeńskie.
Historia miłości Państwa Gumielów rozpoczęła się wiele lat temu w Barwicach - w dniu urodzin pana Jana, młodego żołnierza na przepustce. To właśnie wtedy los postawił na jego drodze panią Stefanię, która przyjechała do Barwic z sąsiadką - późniejszą ciocią. To przypadkowe spotkanie okazało się początkiem wielkiej, życiowej przygody. Młodzi zakochani przez długi czas podtrzymywali więź listami. Każde spotkanie wymagało podróży pociągiem i było prawdziwym świętem. Pan Jan, wówczas zapalony piłkarz, często podróżował zmęczony po meczach, nieraz z siniakami czy kontuzjami, ale zawsze z uśmiechem i radością, że znów zobaczy ukochaną. Nie brakowało też zabawnych i ciepłych chwil - jak ta słynna historia sałatki, o której pani Stefania zapomniała przygotowując się na jedno z pierwszych spotkań. Drobne, codzienne sytuacje, wspólne śmiechy i listy stały się fundamentem ich relacji.
6 września 1975 roku stanęli razem na ślubnym kobiercu w barwickim USC. Pan Młody, jak wspominają z uśmiechem, miał wówczas rozcięty łuk brwiowy - "przykryty" makijażem - a Panna Młoda zachwycała elegancją. Od tego dnia rozpoczęła się ich wspólna, piękna podróż przez życie. Z czasem własnymi rękami zbudowali dom, który stał się centrum rodzinnego życia - pełnym zapachu potraw, dziecięcego śmiechu i serdecznych rozmów. W tym domu wychowały się ich cztery córki, a dziś tętni on życiem i radością pięciorga wnucząt. Państwo Gumielowie przez lata wspierali się w pracy i w codzienności. Pani Stefania - energiczna, przedsiębiorcza i pełna pasji - była nie tylko żoną i mamą, prawdziwą gospodynią domu i właścicielką kiosku z sympatycznym kotkiem pilnującym czasopism i krzyżówek. Pan Jan - "złota rączka" - potrafi naprawić niemal wszystko: od ciągnika po domowe instalacje, zawsze dbając o rodzinę i wspólny dorobek. Dziś, mimo zasłużonej emerytury, nie zwalniają tempa - Pani Stefania nadal troszczy się o dom i ogród, a Pan Jan z pasją dba o przestrzeń wokół domu, tworząc w nim niemal własny krajobrazowy ogród.