Zakopane: Bieg po Oddech. Pobiegli, by pomóc chorym na mukowiscydozę
Energia i solidarność w sercu Zakopanego
Choć pogoda tego dnia była kapryśna, atmosfera w parku miejskim w Zakopanem - gdzie zlokalizowano start i metę - nie miała sobie równych. O godzinie 10.00 kilkuset biegaczy ruszyło w pięciokilometrową trasę ulicami miasta.
- Mamy odebranych 850 pakietów startowych. Łącznie do obu edycji - stacjonarnej i wirtualnej - zapisało się w tym roku ponad 1600 osób. Wśród nich są zarówno chorzy, ich rodziny, lekarze, fizjoterapeuci, jak i osoby, które po prostu chcą nas wesprzeć - mówiła tuż przed biegiem Magdalena Czerwińska-Wyraz, wiceprezes Towarzystwa.
Do Zakopanego zjechali uczestnicy z całej Polski. Część z nich wraca co roku, inni dołączają przypadkiem - jak para turystów, która zobaczyła bieg w poprzednie wakacje i w tym roku specjalnie wzięła urlop, aby wystartować. - To impreza pełna radości i dobrej energii - podkreśla Czerwińska-Wyraz.
Sport jako codzienna terapia
Bieg po Oddech to nie tylko wydarzenie sportowe, ale też finansowe wsparcie dla osób chorych na mukowiscydozę. Pieniądze ze sprzedaży pakietów startowych są bowiem przeznaczane na wsparcie osób chorych. W tym roku zapisało się około 60 podopiecznych towarzystwa, którzy mimo ograniczeń zdrowotnych chcą wziąć udział w zawodach.
- Jestem tu trzeci raz, choć miałam dłuższą przerwę. Dzięki nowym lekom wróciłam do sportu i dziś 5 kilometrów nie jest dla mnie problemem. Wczoraj z chłopakiem zrobiliśmy 16 kilometrów do Morskiego Oka - mówiła Gosia Wójtowicz z Cieszyna, chora na mukowiscydozę.
Podobne doświadczenia ma Paulina, również startująca w biegu. - Każdego dnia muszę poświęcić dwie godziny na fizjoterapię, żeby w ogóle zacząć normalnie funkcjonować. Sport jest dla mnie dodatkową motywacją i formą rehabilitacji. To nie jest łatwe, ale daje ogromną satysfakcję - mówiła.
Dziesięć lat zmian
Od pierwszej edycji w 2016 roku Bieg po Oddech stał się nie tylko stałym punktem kalendarza biegowego w Zakopanem, ale przede wszystkim narzędziem realnej pomocy. W ciągu dekady udało się zebrać 730 tys. zł, które przeznaczono na zakup sprzętu rehabilitacyjnego, wsparcie psychologiczne, dietetyczne czy programy domowej rehabilitacji.
- Dziś ogromna większość chorych w Polsce ma dostęp do leczenia przyczynowego. To zmieniło oblicze mukowiscydozy - z choroby śmiertelnej w dzieciństwie stała się chorobą przewlekłą. Średnia życia chorych wydłużyła się do około 35 lat. Ale to wciąż bardzo trudna, wymagająca ogromnej dyscypliny codzienność - tłumaczy Paweł Smoliński, prezes Towarzystwa. - Nasi podopieczni potrzebują fizjoterapii, rehabilitacji, wsparcia psychologicznego i doradczego, zwłaszcza że coraz więcej z nich wchodzi w dorosłość.
Bieg, który daje nadzieję
W całym kraju żyje około 1800 osób chorych na mukowiscydozę. Co roku rodzi się kolejne 50-60 dzieci, które trafiają pod opiekę Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą.
- Mamy nadzieję, że rozwój terapii sprawi, iż choroba w przyszłości stanie się w pełni uleczalna. A do tego czasu chcemy robić wszystko, aby nasi pacjenci mogli żyć pełniej i dłużej - podsumowuje prezes Smoliński.