Borzechowo: Nasze Wielkie Kociewskie Wesele. Były tańce, zabawa i frykasy
Beztroscy kawaler i panna porzucili stan wolny, by przez życie iść już razem. Zatem trzeba tańcować i biesiadować! Na Kociewiu dawniej wesela były huczne, radosne, trwały do białego rana. Czasem odbywały się w domu panny młodej, a czasem w okolicznej strażackiej remizie. KGW „ Modraki” z Borzechowa chcąc przypomnieć dawne tradycje organizują wydarzenie – Nasze Wielkie Kociewskie Wesele, w tym roku była to już IV edycja. Uroczystość rozpoczęła się od wspólnego podzielenia się chlebem i solą. Miało to wymiar symboliczny. Chleb oznaczał bogactwo, a sól stosowano jako środek konserwujący. Według zwyczaju ta tradycja ma zapewnić życie w dostatku i wiecznej miłości.
A ileż tam było pracy, aby można było wspólnie świętować. W kole role były wyśmienicie podzielone. Pan Marian przygotował z dbałością o każdy detal przepiękne kwiaty z krepy. Były m.in. maki, chabry, margaretki, które ozdabiały weselną salę.
W kuchni wszyscy uwijali się, jak w ukropie, aby na stołach pojawiały się kolejne pyszności. A tych było bez liku! Znikały w szybkim tempie, a gospodynie i gospodarze donosili kolejne frykasy. W kole energia aż kipi, by działać!
Z pasji do tradycji
- Cieszę się, że wydarzenia, które organizujemy przyciągają aż tak wielu gości, którzy wypiją kawę, pojedzą, porozmawiają, posłuchają muzyki, potańczą i wspólnie spędzą ten wakacyjny czas – mówi Angelika Wojciechowska, przewodnicząca KGW „Modraki” z Borzechowa. - Co roku modyfikujemy także menu, patrzymy, co gościom smakuje i dla nich to wszystko przygotowujemy. Na weselu nie mogło zabraknąć oczywiście tortu. Nasza Żaneta przygotowała genialny piętrowy tort oraz słodkiego krokodyla. W minionym roku mieliśmy tradycyjnego czekoladowego jeża.
Na weselnym stole pojawił się ryż z białym sosem, który nierozłącznie kojarzy się z kociewskimi uroczystościami. Był też wielki kocioł bigosu, śledzie w śmietanie podawane z ziemniaczkami, sałatka jarzynowa, placki ziemniaczane, botwinka, krem z pomidorów, zupa ogórkowa, borzechowskie gołąbki, naleśniki z kurkami i masa słodkości m.in. – różnorodne serniki, kuch z krostami i glancem oraz ruchanki.
- Podziwiam ogrom pracy włożony w przygotowanie tego wydarzenia, jestem pod wielkim wrażeniem – podkreśla Justyna Mazurkiewicz, która ma domek letniskowy w Borzechowie. - Wszystko było przepyszne. Naturalne, przygotowane z sercem. Atmosfera jest wspaniała. Bardzo dziękuję za przygotowanie tak wykwintnego kociewskiego wesela!
- Sam nie miałem wesela, więc pomyślałem, że przyjadę na wesele do „Modraków” – mówi z uśmiechem Ryszard Świlski, senator. - Panie z kół gospodyń wiejskich są niesamowicie aktywne i to bardzo cieszy. Wielkie Kociewskie Wesele to nie tylko uczta dla podniebienia, ale także elementy muzyczne i folklorystyczne. Ważne jest przekazywanie tradycji z pokolenia na pokolenie, aby nie zginęła. Każda taka inicjatywa warta jest wsparcia!
Były kwiaty, piękne życzenia i prezenty. Wśród nich – praca licencjacka o „Modrakach”. Napisała ją pani Joanna i obroniła na piątkę. A pracę podarowała wzruszonym „Modrakom”.
- Należę do koła gospodyń wiejskich w Gołębiewku, które leży w gminie Trąbki Wielkie. Informacje o działalności KGW „Modraki” znalazłam w internecie. Byłam pod wrażeniem tego, co robią. Umówiłam się na spotkanie z panią Angeliką i panią Renatą. Rozmawiałyśmy przez kilka godzin. Fantastycznie spędziłam ten czas i bardzo dużo dowiedziałam się o działalności koła. Aktywność „Modraków” jest naprawdę wyjątkowa. Wybieram się na koleje wydarzenia przygotowywania przez to koło – opowiada Joanna Bąk.
Wśród gości liczną grupę stanowili uczestnicy Środowiskowego Domu Samopomocy w Kleszczewie Kościerskim, którzy z dumą wystroili się na wesele w kociewskie stroje i przywieźli swoje wyroby, które powstają w pracowniach ŚDSu.
- Bardzo cieszymy się, że przyjaźń z „Modrakami” kwitnie - mówi Marta Burczyk, kierownik Środowiskowego Domu Samopomocy gminy Zblewo w Kleszczewie Kościerskim. - Pielęgnacja tradycji kociewskich jest dla nas bardzo ważna. Nasi uczestnicy bardzo lubią ubierać się w stroje kociewskie, poznawać tradycje regionu.
To był czas wielu wspomnień. Na Kociewiu jednym z charakterystycznych elementów tradycji weselnych były i są aktualne do dziś - maszki. Według zwyczajów, obecność obcych gości na weselu przynosiła pomyślność nowożeńcom. Maszki starają się zachować anonimowość, zabawnie się przebierają, często nosząc pończochę na twarzy i malując ją, a ich tożsamość jest tajemnicą dla weselników. Przychodzą na uroczystość, aby zaangażować gości do wspólnej zabawy.
- Przebieraliśmy się i o północy przychodziliśmy na wesele. W kopertę wkładało się pieniądze i listę piosenek, którą ma zagrać orkiestra. Wspólnie bawiliśmy się z młodą parą i gośćmi. Maszki dodawały element zabawowy do wesela. Chwilę się pobawiliśmy i szliśmy do domu – wspomina Maria Dąbrowska z KGW „Modraki”.
Jak to dawniej było…
Wesela na Kociewiu odbywały się bardzo uroczyście. Wstępne formalności załatwiał rajek. Tę rolę pełnił zwykle krewniak lub sąsiad zakochanego chłopaka. Kiedy sprawy przybierały korzystny obrót, zapraszano rajka po raz drugi. Wtedy ostatecznie uzgadniano sprawy majątkowe i wyznaczano dzień zmówin. W czasie zmówin rodzice obojga młodych ostatecznie załatwiali sprawy majątkowe i uzgadniali terminy zaręczyn i wesela. Kilka tygodni przed weselem narzeczeni osobiście zapraszali gości. Każdy, kto zaproszenie przyjął, przynosił coś od siebie na weselny stół - gęś, kury, masło czy jajka. Przed ślubem panna młoda śpiewając żegnała się czule z rodzicami, rodzeństwem, dziękując za wychowanie i opiekę. Do kościoła jechali wszyscy na wozach razem z muzykantami. Po ślubie udawano się do karczmy, w której bawiono się przy zastawionych stołach. O północy następowały oczepiny. Panna młoda żegnała się z rodzicami i rodzeństwem śpiewając piosenkę „Kulna ja mój wiónek lawendowy...”. Druhny zdejmowały jej wianek i welon, a pan młody w tym czasie wkupywał się do grona małżonków. Potem następował taniec oczepinowy, podczas którego panna młoda gotowa była tańczyć z każdym obecnym mężczyzną. Obowiązywał jednak warunek: mężczyzna musiał zbić talerz brzęczącą monetą. Następnie kumy - mężatki zakładały na głowę panny młodej czepek, przyjmując ją do swojego grona.
„Modraki” nie zwalniają tempa. Niebawem koło będzie można spotkać podczas Jarmarku Kociewskiego we Wirtach. We wrześniu koło organizuje Dzień Ziemniaka, a w październiku tradycyjne kiszenie kapusty.