Bugatti Mistral za 6 mln euro. By go sprawdzić, trzeba zgody policji
Bugatti Mistral zostało dostarczone do milionera w nietypowy sposób. Władze Miami zamknęły ulicę, żeby sportowy samochód ścigał się z jachtem, a na wydarzeniu pojawił się CEO Bugatti.
Bugatti Mistral to wyjątkowy samochód pod kilkoma względami, a jednym z nich jest ściśle limitowana liczba egzemplarzy. Jeden z gotowych pojazdów trafił w ręce amerykańskiego milionera, ale zanim to się stało, odbył się nietypowy wyścig, na którym pojawił się prezes Bugatti. W akcji pomogły władze Miami, a lokalna policja na pewien czas zamknęła odcinek drogi.
Bugatti Mistral ściga się z jachtem
Pod koniec listopada szef Bugatti, Mate Rimac, pokazał na swoim Instagramie, co robi w Miami. Pojawił się w mieście, żeby dostarczyć zamówionego Bugatti Mistrala milionerowi Anthony'emu Hsiehowi, ale nie skończyło się tylko na zwykłej dostawie. Obaj mężczyźni wzięli udział w nietypowym teście, który wymagał współpracy z władzami Miami.
Na to turyści zwracają uwagę. "Oczekują teraz unikalnych doświadczeń"
Postanowiono zamknąć fragment ulicy, który następnie zabezpieczała policja. W ten sposób obaj mężczyźni mogli sprawdzić, która maszyna poradzi sobie lepiej: Bugatti Mistral czy jacht należący do Anthony’ego Hsieha. Jak określił to Mate Rimac, dla niego to kolejny zwykły dzień:
To całkiem szalone. Jesteśmy tutaj w Miami i prowadzimy tego Mistrala po raz pierwszy. Policja zamyka drogę, żebyśmy mogli się pobawić samochodem. To po prostu normalny dzień.
Bugatti Mistral jest wyjątkowe z kilku względów. To swego rodzaju pożegnalna maszyna producenta, ponieważ jest ostatnią z silnikiem W16, a do tego ma na koncie rekord prędkości dla samochodu typu roadster, osiągając niecałe 454 km/h na torze Papenburg. Dodatkowo ten model wyprodukowano w liczbie 99 egzemplarzy, z czego wszystkie zostały sprzedane, zanim jeszcze zjechały z taśmy produkcyjnej.
Tym samym Bugatti pokazuje, że ich samochody są unikalne, a innym przykładem jest tu Bugatti Bolide, które wymaga specjalnego kompletu opon, a te podczas pracy na drodze zużywają się po przejechaniu zaledwie około 60 kilometrów.