Bydgoszcz: 50-metrowe mieszkanie kupisz za 460 tys. zł a w Toruniu za 465 tysięcy. Tyle kosztuje teraz kredyt
W tym artykule:
Obniżki stóp procentowych (we wrześniu po raz trzeci w tym roku), a co za tym idzie wzrost zdolności kredytowej, sprawił, że rynek nieruchomości powoli zaczyna się ożywiać.
Ile za metr w Bydgoszczy i Toruniu?
Obecnie za metr kwadratowy np. w Bydgoszczy trzeba zapłacić przeciętnie 9212 zł, a w Toruniu 9300 - wynika z raportu Rankomat.pl i Rentier.
Niestety, pomimo obniżek Rady Polityki Pieniężnej, oprocentowanie nowo udzielanych kredytów hipotecznych wciąż jest drugim najwyższym w UE.
Tyle kosztują kredyty w Polsce i innych krajach Europy
Są drogie. Według danych NBP ich średnie oprocentowanie w lipcu wynosiło 6,69 proc. We wrześniu, po obniżce stóp procentowych, mogło spaść w okolice 6,4 proc.
Taki poziom oznacza, że jesteśmy drugim najdroższym krajem w UE pod względem oprocentowania nowo udzielanych kredytów hipotecznych - analizują autorzy raportu Rankomat.pl i Rentier. W lipcu wyższe oprocentowanie miały tylko Węgry - 6,97 proc. Polska zajmuje drugie miejsce ze wspomnianym poziomem 6,69 proc. Na trzecim miejscu jest Rumunia, w której średnie oprocentowanie wynosi 5,95 proc.
- Dla porównania w Niemczech było to 3,68 proc., a we Francji 3 proc.
- Gdybyśmy mieli takie oprocentowanie jak we Francji, rata kredytu na 500 tys. zł na 30 lat zamiast wynosić 3 223 zł, byłaby na poziomie 2 108 zł.
- Nasze oprocentowanie jest więc ponad dwukrotnie większe niż francuskich kredytów, a rata wyższa o 52 proc.
Z kolei najtańsze kredyty hipoteczne w UE wypłacono na Malcie (1,76 proc.). Znacznie taniej niż w Polsce było również w kilku krajach, które - podobnie jak Polska - są poza strefą euro. W Czechach było to 4,68 proc., w Danii 3,53 proc., a w Szwecji 2,84 proc.
Gdybyśmy mieli takie oprocentowanie jak Czesi, rata wynosiłaby 2 584 zł. Przy oprocentowaniu jak w Niemczech byłoby to 2 2296 zł. Z kolei mając tak niskie oprocentowanie jak na Malcie, rata wynosiłaby 1 789 zł.
Drogie kredyty w Polsce. Co na to nasze banki?
- To nie banki wykreowały wysoką inflację, nie banki rozdawały pieniądze ludziom za darmo. Klucz do taniego kredytu to niska inflacja i niskie stopy procentowe - tłumaczył na jednej z konferencji prasowych Związku Banków Polskich jego prezes, dr Tadeusz Białek. - Gdyby stopa preferencyjna NBP była na poziomie tej Europejskiego Banku Centralnego, mielibyśmy jeden z tańszych kredytów na całym kontynencie. Gdyby nasze ryzyko prawne było niższe lub co najmniej na takim poziomie jak w innych krajach europejskich, na pewno marże bankowe byłyby dużo niższe. Gdy ryzyko w naszych marżach stanowi prawie 1 punkt procentowy, trudno sobie wyobrazić, by mogły spać. Płacimy też podatek bankowy, którym w praktyce zostali ukarani klienci, to wszystko podnosi koszty kredytów. Będziemy płacić większy podatek CIT.
Tak tłumaczą się banki. Tymczasem dobrą zmianą dla chcących kupić mieszkanie jest wprowadzona 11 września I pełna jawność cen na rynku pierwotnym.
Deweloperzy unikali podawania cen. Koniec z tym!
Ustawa nałożyła na deweloperów obowiązek publikowania cen wszystkich lokali, także w projektach rozpoczętych wcześniej. Była to wyraźnie prokonsumencka zmiana, która ujednoliciła zasady dostępu do informacji i zwiększyła przejrzystość rynku.
Deweloperzy musieli dostosować wszystkie prowadzone inwestycje do nowych wymogów, co przełożyło się również na politykę portali ogłoszeniowych i podniosło standardy całej branży. Do tej pory częstą praktyką było unikanie podawania cen i zastępowanie ich formułami typu "zapytaj o ofertę", co zmuszało klientów do długotrwałego kontaktu z biurami sprzedaży. Obecnie kupujący mogą więc szybciej ocenić swoje możliwości finansowe i porównać konkurencyjne projekty. Jawność cen poprawiła także pozycję negocjacyjną nabywców, którzy, dysponując pełniejszą wiedzą, są w stanie skuteczniej kształtować warunki transakcji.