Bydgoszcz: Mieszkańcy kamienicy przy Lelewela nadal bez bieżącej wody. Nie wiadomo, kto i kiedy usunie awarię
Od wielu tygodni przy Lelewela kierowcy musieli omijać zapory drogowe, które ostrzegały przed zapadniętą jezdnią. Zniszczenie nawierzchni było efektem ubocznym uszkodzenia instalacji sanitarnej przy kamienicy. Jak przed miesiącem odpowiedzieli nam drogowcy, dopóki główna awaria nie zostanie usunięta, możliwe są jedynie działania prowizoryczne.
- Dokonaliśmy doraźnej naprawy uszkodzonej konstrukcji i nawierzchni jezdni (w celu zachowania bezpieczeństwa jej użytkowników) bez ingerencji w przyłącza sanitarne i deszczowe, za które nie odpowiadamy. Prace zostały wykonane pod koniec października br. Jak wiemy w tym miejscu stwierdzono uszkodzenie instalacji sanitarnej. Toczy się spór dotyczący jej naprawy. Nie bierzemy w nim udziału - zaznacza Katarzyna Muszyńska, rzeczniczka prasowa Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy.
Świadek podniósł alarm. Spójrzcie na nagranie ze Śląska
- Naszym podstawowym obowiązkiem jest zachowanie odpowiednich parametrów technicznych jezdni i przejezdności ul. Lelewela. Jeżeli na jezdni pojawi się kolejne uszkodzenie, również je naprawimy. Kosztami napraw będziemy się starali obciążyć właściciela uszkodzonego przyłącza - stwierdza rzeczniczka.
Końca problemu nie widać
Kierowcy mają łatwiej, ale w kamienicy nic się nie zmieniło. Mieszkańcy nadal pozostają bez dostępu do bieżącej wody. Do awarii kanalizacji doszło na początku sierpnia. Gdy woda zaczęła się wlewać do mieszkań położonych w piwnicy, zakręcono dopływ. W budynku jest ona odkręcana raz lub dwa razy dziennie, ale tylko na krótki czas, bo inaczej mogłoby zalać pomieszczenia w dolnej części.
- Jak mamy rano o siebie zadbać? Woda i tak jest brudna. Nie nadaje się do picia czy gotowania, używamy jej przede wszystkim do spłukiwania w toalecie. Jestem przykuty do łóżka. Nie wychodzę z mieszkania. Wodę, kilka razy dziennie, po baniaku lub dwóch przynosi żona. Waży ona 37 kg, lista jej chorób jest bardzo długa - mówił nam pan Roman, mieszkaniec kamienicy.
Gdy zakręcono wodę, właściciele zaproponowali mieszkańcom przeprowadzkę do mieszkań przy ul. Piotrowskiego, ale ci nie zdecydowali się na to rozwiązanie. W budynku mieszka więcej osób, które mają problemy z poruszaniem. Do tej pory ani razu nie podstawiono tu beczkowozu.
- Parę dni temu w programie "19:30" na TVP wyemitowano reportaż na ten temat, ale nic się nie zmienia. Generalnie sytuacja jest jeszcze gorsza, bo gdy odkręca się wodę, to jest coraz więcej zanieczyszczeń. Smród jest niebywały. Do głównego zaworu prawie nie ma już dojścia. Może dojść do sytuacji, że niedługo wcale woda nie będzie odkręcana. Nie mamy pojęcia, co będzie dalej, a za chwilę jest zima. Święta bez wody? Nie wyobrażam sobie tego - stwierdza pan Roman.
- Woda, którą dostajemy nadaje się jedynie do spraw technicznych, a i to nie rozwiązuje problemu. W pół godziny np. nie zrobisz prania. Mam to szczęście, że mam auto, więc mogę przywieźć wodę do picia. Jak w takich warunkach mamy jednak dbać o higienę? Nie da się spełnić nawet podstawowych potrzeb - stwierdza pan Maksym.
- Nie ma we mnie teraz złych emocji. Moment największej złości minął, bo jesteśmy po prostu bezradni. Nic nie możemy zrobić, tylko czekać. To już desperacja - dodaje mieszkaniec.
Pat trwa
Właściciele kamienicy konsekwentnie uważają, że skoro do uszkodzenia doszło na odcinku pod drogą gminną, to przyłącze powinny naprawić miejskie wodociągi. Zdanie podtrzymuje również spółka MWiK.
- Złożyliśmy w połowie października oficjalne zawiadomienie do UOKIK-u o podejrzeniu stosowania praktyk ograniczających konkurencję i nadużywania swojej pozycji. Równolegle wysłaliśmy pismo do MWiK informujące spółkę, że zamierzamy zlecić prace innej firmie, w zastępstwie za nich, dochodząc od MWiK zwrotu kosztów - odpowiada nam Tomasz Jeżowski, pełnomocnik właścicieli kamienicy.
- Mamy wycenę (ok. 70 tys. zł) i przygotowaną umowę, ale z punktu widzenia formalno-prawnego, nadal problem nie jest rozwiązany. Potencjalny wykonawca zastrzega, że uzyskanie wszystkich pozwoleń jest po naszej stronie. To nie jest nasza działka, co oznacza, że musimy spełnić szereg wymogów formalnych zanim zaczniemy jakiekolwiek prace, a to wydłuża proces. Cały czas liczymy, że naprawy dokona MWiK. Na razie nie otrzymaliśmy od nich odpowiedzi - uważa Tomasz Jeżowski.
- Spółka informuje, że zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz zawartą umową z właścicielami nieruchomości przy ul. Lelewela 26, uszkodzone przyłącze kanalizacyjne, będące źródłem problemu, należy do właścicieli kamienicy i to na nich spoczywa pełen obowiązek usuwania wszelkich awarii - przekazuje "Expressowi Bydgoskiemu" Tomasz Okoński, rzecznik MWiK.
- Wyłączenie wody mieszkańcom kamienicy przy ul. Lelewela 26 było niezależne od Spółki i zostało dokonane przez właściciela kamienicy - bez naszej wiedzy. Wbrew ciążącym na nich obowiązku, właściciele kamienicy nie tylko nie przystąpili do naprawy uszkodzonego przyłącza kanalizacyjnego, ale dodatkowo zamknęli dopływ wody dla mieszkańców.
Bydgoskie wodociągi podkreślają, że ich infrastruktura wodna i kanalizacyjna jest w pełni sprawna, a spółka nie ponosi odpowiedzialności za zaistniałą sytuację.
- Przypominamy, że obowiązkiem właściciela jest dbanie o właściwy stan techniczny budynku oraz infrastruktury wod.-kan., zatem to on jest odpowiedzialny za obecny stan rzeczy i tylko właściciel może podjąć działania mające na celu usunięcie zaistniałego problemu. Spółka jest gotowa do wszelkiej współpracy - informuje Tomasz Okoński.