Chochołów: Ten bocian uwielbia Polskę. Został, choć krewni odlecieli
Większość bocianów już dwa tygodnie temu wyruszyła w daleką podróż do ciepłych krajów. Afrykańskie sawanny i południowe łąki kuszą je obfitością pożywienia i przyjaznym klimatem. Jednak w Chochołowie, w sercu Podhala, jeden wyjątkowy bocian postanowił złamać reguły i… zostać.
Bocian – lokalny patriota
Ten niezwykły bocian nie zamierza podążać za stadem. Zdecydował, że polski klimat jest mu wyjątkowo bliski. Podczas gdy jego krewni od kilkunastu dni szybują już nad Afryką, on dumnie trwa na swoim gnieździe. Czyżby był prawdziwym lokalnym patriotą? W końcu nie od parady jego barwy – biel i czerń – pięknie komponują się z biało-czerwonymi kolorami Polski.
Jego miejsce jest wyjątkowe – gniazdo znajduje się tuż przy głównej drodze w Chochołowie, znanej z pięknych, tradycyjnych domków z drewna. Turyści, przejeżdżając przez wieś, często zatrzymują się, by podziwiać nie tylko zabytkową zabudowę, ale i tego niezwykłego ptasiego gospodarza. Często zdarza się, że turyści zostawiają auto na pobliskim parkingu przy miejscowym kościele i idą zrobić mu zdjęcie, gdy ten majestatycznie stoi w swoim gnieździe. Dzieci z radością machają do gniazda. Bocian dodał miejscowości wyjątkowego uroku – obok drewnianych chałup i góralskiej tradycji stał się kolejną atrakcją, która przyciąga odwiedzających.
Boli od samego patrzenia. Rower aż wyrzuciło w powietrze
Co sprawiło, że został?
Ornitolodzy wskazują, że czasem zdarza się, iż pojedyncze bociany decydują się na dłuższy pobyt w Polsce. Powody mogą być różne – od sprzyjającej pogody, przez dostęp do pożywienia, aż po drobne problemy zdrowotne, które utrudniają długi lot. Jednak w przypadku bociana z Chochołowa można by żartobliwie stwierdzić, że po prostu… pokochał Podhale i nie śpieszy mu się do opuszczenia rodzinnych stron.
Bocian – honorowy góral z Chochołowa
Mówią, że żeby być góralem, trzeba mieć serce do Podhala. Ten bocian chyba zdał egzamin celująco! Zamiast Afryki wybrał drewniane chałupy i widok na Tatry. Mieszkańcy żartują, że to już honorowy góral z Chochołowa, któremu brakuje tylko kapelusza i ciupagi. Podobno wypatruje już miejsca w góralskiej kapeli... A kto wie – może doczeka się nawet własnej legendy?