Chorzów: Jasny kierunek. Priorytet dla pieszego i lokalnego biznesu
W tym artykule:
Złota epoka przemysłu
Chorzów długo był uznawany za przemysłowe serce Górnego Śląska - z własnymi hutami, kopalniami i potężnymi zakładami, które napędzały nie tylko lokalną, ale i krajową gospodarkę. W okresie międzywojennym oraz w czasach PRL był to ośrodek, który nie musiał prosić o pomoc - to raczej inni chcieli mieć z nim dobre relacje.
Miasto w obecnym kształcie powstało w 1934 roku z połączenia trzech jednostek: Królewskiej Huty, Chorzowa i Nowych Hajduk. Przez wiele lat pozostawało symbolem uprzemysłowienia regionu, w którym pracowały całe pokolenia mieszkańców. Huta Batory, zakłady chemiczne, produkcja pociągów, infrastruktura techniczna - to wszystko dawało miejsca pracy, poczucie dumy i przynależności.
W latach 70. XX wieku Chorzów wciąż był na szczycie, ale to wkrótce miało się zmienić. To z tamtych lat pochodzi też kontrowersyjna inwestycja, która na wiele dekad zdefiniowała wygląd centrum miasta. Estakada (droga krajowa 79), która przecięła rynek na pół i wprowadziła ruch z Katowic do Bytomia przez sam środek Chorzowa.
Z piedestału na margines. Co się stało z Chorzowem?
Transformacja lat 90. dla wielu śląskich miast była bolesna, ale dla Chorzowa - wręcz brutalna. Przemysł, który przez dekady był jego siłą napędową, zaczął upadać. Likwidowano kolejne zakłady, huty wygaszały piece, a tysiące osób z dnia na dzień traciły pracę.
Bezrobocie, depopulacja, brak inwestorów, odpływ młodych, to tylko część wyzwań, które narastały przez ostatnie dekady. W tym czasie inne miasta regionu (jak Katowice, Gliwice czy Tychy) zaczęły inwestować w nowe technologie, szkolnictwo wyższe, rewitalizację przestrzeni a Chorzów jakby się zatrzymał.
Jednym z najbardziej symbolicznych błędów urbanistycznych, które do dziś ciągną się za miastem, była budowa estakady przecinającej rynek i Śródmieście. Miała rozwiązać problem komunikacyjny, a faktycznie przecięła miasto na pół, zabierając jego centrum mieszkańcom i biznesom.
Tam, gdzie kiedyś toczyło się życie miejskie, działały punkty handlowe i usługowe pojawił się ruch tranzytowy. Przez lata mieszkańcy, co najmniej 2-3 pokolenia, nie znali innej rzeczywistości.
Rozbiórka estakady i nowa wizja
W czerwcu 2025 r. Chorzów wyłączył z ruchu estakadę z powodu złego stanu technicznego i ryzyka katastrofy. Miasto zapowiedziało jej rozbiórkę i jasno zadeklarowało, że nie będzie odbudowy trasy przez środek Śródmieścia. Prezydent miasta w rozmowie ze Strefą Biznesu mówi o wizji chorzowskiego rynku w perspektywie kolejnej dekady.
Za 10 lat chcemy, by rynek Chorzowa był oddany mieszkańcom i przedsiębiorcom. Wyznaję zasadę ze znanego cytatu: szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów. Mam wrażenie, że w sprawie rynku długo trzymaliśmy się tego samego podejścia - i ono nie przynosiło efektów. Musimy wyciągnąć z tego wnioski. Nawiązując do estakady na pewno nie chcemy powielać praktyk z lat 70. Chcemy oddać przestrzeń dla mieszkańców, przedsiębiorców i nowych kamienic, takich, jakie tworzą dobre śródmieście - powiedział Szymon Michałek, prezydent miasta.
Prezydent nie ukrywa, że ta zmiana to odejście od logiki tranzytu w sercu miasta i powrót do zasad, które dziś stosują europejskie ośrodki: ruch przelotowy na obrzeżach, handel i życie społeczne - w centrum.
Muszę powiedzieć, że my troszeczkę żyliśmy w takim syndromie sztokholmskim. Ludzie nie wiedzą, że może być inaczej u nas. I ta zmiana jest tak ogromna, że część ludzi nie potrafi sobie w ogóle jej wyobrazić. Natomiast gdziekolwiek byśmy nie zajrzeli, czy w Polsce, czy za granicą, to jednak obwodnice są na obrzeżach miast. Właśnie po to, żeby ten samochód do samego centrum już nie wjeżdżał. Jest taka zasada, że to nie samochód kupuje, tylko pieszy. Otwarcie Silesi kilka lat temu i innych centrów handlowych spowodowało wyprowadzkę przedsiębiorców z centrum Chorzowa. I nie potrafiliśmy tego trendu zatrzymać przez 20 lat - dodał Szymon Michałek.
Decyzja o rozbiórce i rewitalizacji rynku w Chorzowie pociąga za sobą konieczność uzgodnień metropolitalnych. Sąsiednie miasta patrzą na to przez pryzmat organizacji ruchu, ale priorytetem Chorzowa pozostaje odzyskanie rynku dla mieszkańców i przedsiębiorców: krótsze dojazdy "naokoło" nie mogą ważyć więcej niż bezpieczeństwo i jakość życia w centrum.
Sygnały zmiany już widać
Sygnały dobrych zmian w mieście już widać. We wrześniu odbyła się inauguracja nowej fabryki polskiej firmy Pier Luigi, realizowanej w ramach projektu unijnego. Na otwarciu obecny był prezydent miasta. Jak podkreślił, że cieszy się na nowe inwestycje w regionie.
Wcześniej były to tereny pohutnicze. Huty już dzisiaj nie ma i nie możemy żyć przeszłością. Chociaż ona jest sentymentalna, miasto Chorzów kojarzyło się wcześniej z hutami, natomiast musimy się rozwijać i iść do przodu. I mnie cieszy osobiście, że właśnie to tutaj firmy się sprowadzają, bo one też - po pierwsze - dają zatrudnienie chorzowianom i mieszkańcom ościennych miast. Po drugie - pewną rangę miasta podwyższają, pokazując to, że innowacje w Chorzowie mogą mieć miejsce - powiedział prezydent Michałek.
To puenta, która dobrze spina cały temat: odejście od logiki tranzytu i "miasta pod estakadą" idzie w parze z napływem inwestycji i miejsc pracy. Jeśli ten wektor zostanie utrzymany, za dekadę rynek ma szansę znów być adresem spotkań - a nie tylko punktem przelotu.