Białystok: Co dalej z "braciszkami"? Zabytek z Bojar pójdzie na sprzedaż
Gmach - stoi między ulicami Słonimską, Piasta i Wylotną - jest pustostanem. Jeszcze kilka lat temu mieszkali tu podopieczni domu dziecka, a część pomieszczeń zajmowali urzędnicy z magistratu. Dziś wiadomo, że miasto będzie próbowało obiekt sprzedać.
- Miasto wielokrotnie proponowało przekazanie nieruchomości na różne cele publiczne. Ponieważ żadna instytucja nie zdecydowała się na skorzystanie z propozycji, miasto przygotowuje się do ogłoszenia przetargu na sprzedaż tej nieruchomości - odpowiedziało na nasze pytanie o przyszłość obiektu biuro prasowe w magistracie.
"Braciszkowie" na trzech szlakach
Budynek znajduje się aż na trzech białostockich szlakach - Szlaku Bojar, Szlaku błogosławionego księdza Michała Sopoćki oraz Szlaku modernizmu.
- Budynek powstał wg projektu arch. inż. Rudolfa Macury (wyższa część dobudowana została w latach 30. XX wieku). Miał w nim swoją siedzibę Zakład Wychowawczy Rzemieślników pw. św. Józefa, prowadzony przez bezhabitowe zgromadzenie zakonne Braci Sług Maryi Niepokalanej [tzw. "braciszkowie" - AK]. Podstawowym celem placówki była opieka wychowawcza nad ubogimi chłopcami pochodzącymi z rodzin katolickich. Przed I wojną światową uczono w tym zakładzie piekarstwa, introligatorstwa i szewstwa - czytamy w materiałach Szlaku Bojar.
I dalej, że "od 1945 roku w gmachu miało swoją pierwszą siedzibę, przeniesione z Wilna, seminarium duchowne. W latach 50. XX wieku obiekt upaństwowiono i założono w nim dom dziecka. W tradycji pozostała nazwa tego budynku "braciszkowie", wywodząca się od opiekunów prowadzących naukę w zakładzie wychowawczym".
Budynek znajduje się pod opieką konserwatorską - włączony jest do ewidencji zabytków. Mimo ciekawej historii i formy nie znalazł się w rejestrze zabytków.
"Braciszkowie". Gmach - symbol z Bojar
W obowiązującym miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego Bojar teren z budynkiem przeznaczony jest pod usługi, w tym oświatę. Dokument dopuszcza rozbudowę gmachu o nową część o podobnej wysokości jak zabytek.
- Funkcja wpisana w planie nie jest problemem. Białostockie realia pokazują, że pod hasłem "usługi" mieszczą się tzw. apartamenty pod wynajem, które są zwykłą mieszkaniówką. Poza tym - co też pokazuje życie - inwestorzy zmieniają przeznaczenie korzystając z nowego narzędzia jakim są Zintegrowane Plany Inwestycyjne. Bardziej zastanawia mnie ile - po przebudowie - zostanie z oryginalnego budynku. To ciekawy obiekt modernistyczny z historią związaną i z działalnością tzw. braciszków, i księdza Michała Sopoćki. Szkoda by było, gdyby został radykalnie przekształcony i zmieniony - komentuje Barbara Tomecka z białostockiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami.
Z kolei Zbigniew Klimaszewski, prezes stowarzyszenia Nasze Bojary mówi nam:
- Żal. Ten budynek to symbol i historia Białegostoku. Jeśli gmach pozostawałby w rękach gminy, miałby zapewnioną ochronę. Po remoncie mogłyby tu działać wydziały czy agendy miasta. Jeśli trafi w ręce prywatne, różnie może być. Uważam, że żadne pieniądze nie są warte tego, by pozbywać się tego gmachu - kwituje Zbigniew Klimaszewski.