Dosadny przekaz trenera kadry. "Właśnie to jest największy problem polskiego hokeja"
HOKEJ.NET: – Podkreślił pan na konferencji prasowej, że względem poprzedniej kadry U18, czas na przygotowanie zespołu jest dużo krótszy. Czy ten aspekt może mieć teraz kluczowe znaczenie?
Andriej Gusow: – Każdy trener chyba by chciał popracować trochę więcej z drużyną, żeby nagrać takie standardy jak przykładowo przewagi czy osłabienia, różne warianty taktyczne, no ale mi się wydaje, że w każdej drużynie będzie taka sama sytuacja. Teraz właśnie dużo zależy od chłopaków, dużo zależy od drużyny, od atmosfery w szatni. No i po drugie, pracowaliśmy z tymi chłopcami ostatnie trzy lata, oni wiedzą o co chodzi, znają nasze wymagania, żeby tylko to wszystko wyglądało solidnie na lodzie.
Właśnie, to jest chyba nasz największy atut. Zarówno pan na stanowisku trenera, jak i zawodnicy przez te właśnie trzy lata nie zmienili się. Wypracowaliście zgranie i wiecie czego oczekiwać po sobie.
– No oczywiście, wiemy co oczekiwać, ale każdy z nas rozumie i sztab szkoleniowy, chłopcy, wszyscy rozumiemy, że każdy mecz będzie bardzo ciężki. Po spotkaniu sparingowym z Litwinami powiedziałem, że panowie, no czeka nas naprawdę bardzo ciężki turniej, w każdym meczu musimy dawać z siebie wszystko, żeby wywalczyć, żeby wygrywać. Najważniejsze, żeby chłopcy dawali swoje serce tam na lodzie do końca, najważniejsze, żeby nie było kontuzji, żeby troszeczkę było szczęścia sportowego. A to, jak powiedziałem, jedziemy i chcemy wygrywać.
Niektórzy kibice zwracali uwagę na to wczorajsze spotkanie z Litwą i że to może gdzieś zaburzać nasz plan, że ten wynik nie do końca odzwierciedla to, co nasze oczekiwania może.
– Nie można wygrywać każdego meczu. Wczoraj, moim zdaniem, zagraliśmy po raz pierwszy wszyscy razem od dwóch miesięcy. Sprawdziliśmy bramkarzy, każdego bramkarza sprawdziliśmy, jak wyglądali chłopcy. Każdy bramkarz zagrał jedną tercję. Popatrzyliśmy na drużyny. Niestety w ostatniej sekundzie popełniliśmy błąd. Przeciwnik strzelił na 2:2, ale moim zdaniem to jest dobre i po prostu chłopacy będą bardziej skoncentrowani. Nie będą już popełniać takich błędów, jak wczoraj w końcówce meczu.
Podkreślał pan, że tutaj nie ma mowy raczej o utrzymaniu, tylko walczymy o zwycięstwo w każdym meczu. Tylko pytanie, czy realnie stać nas na awans?
– To ja powiem Panu 15-go, jak wrócę. Jaki trener powie swojej drużynie, chłopcy, nie wygrywamy. Każdy jedzie, żeby wygrywać i moim zdaniem trener powinien stawiać przed drużyną najwyższe cele, a oni powinni spróbować to osiągnąć.
Teraz łączy pan też funkcję trenera kadry z trenerem Polonii Bytom. Czy to dla pana cięższe zadanie przez ten pryzmat?
– Oczywiście ciężko. Tam drużyna się przygotowuje, w Polonii. My cały czas w kontakcie z trenerami, z dyrektorem sportowym, z chłopakami z drużyny. Oczywiście, że ciężko i przykładowo w listopadzie to my z trenerem od bramkarzy prowadziliśmy trening w reprezentacji, później jechaliśmy na lód do Bytomia, prowadziliśmy tam trening, wracali, pokazywali wideo. Trochę cięższe, ale moim zdaniem to fajnie. Trener powinien pracować. Moim zdaniem trener reprezentacji powinien pracować w klubie, żeby cały czas trzymać rękę na pulsie, w jakim kierunku idzie hokej, żeby cały czas patrzeć, obserwować, analizować mecze i przykładowo w reprezentacji wprowadzać takie najlepsze warianty gry w klubie.
Podkreślał pan również, że jest wam nieco ciężej przez pryzmat kontuzji kilku zawodników, ale tutaj trzeba się chyba bardziej pochylić nad tym, że mały zakres zawodników jest do wyboru.
– Właśnie to jest największy moim zdaniem problem polskiego hokeja. My wybieramy w tej chwili, wyjeżdżając na mistrzostwa świata, tak szczerze mówiąc, z 30 zawodników, dwóch roczników, 2006, 2007. No góra z 35. To mała ilość naprawdę hokeistów. Ja już mówiłem na ten temat, że rozmawiałem nawet z trenerem reprezentacji Korei i oni w tamtym roku wybierali z 80 hokeistów jednego rocznika. A jeżeli zaczniemy rozmawiać na temat Szwecji, Finlandii albo Stanów Zjednoczonych, no to tam mamy miliony zawodników. Każdy się stara o to, żeby zagrać w reprezentacji i każdy walczy o to. Także to jest naprawdę potężny problem, ale to powinniśmy rozpoczynać od zera. Ja mówię na temat naborów, na temat pracy z dziećmi, żeby jak najwięcej po prostu dzieciaków przychodziło do tych grup hokejowych.
Wspominał Pan też, że mało mamy tego rocznika wiodącego w tym sezonie, aczkolwiek to zaś może być naszym atutem za rok, gdzie właśnie tego wiodącego rocznika będzie chyba więcej.
– Dwa lata temu na Mistrzostwach Świata myśmy tak samo mieli drużynę z roczników 2006, 2007 w Sosnowcu, kiedy awansowaliśmy, także ci chłopcy wiedzą jak grać w hokeju. Tylko wtedy myśmy mieli chyba 12 hokeistów 2006 i 11 2007. Teraz już więcej 2007, bo jak powiedziałem skończyli chłopcy z rocznika 2006. Moim zdaniem to fajnie, że ci młodsi grają. Na następnych Mistrzostwach Świata oni już będą mieli większe doświadczenie, już będą bardziej, tak można powiedzieć, ograni. To plus dla naszego hokeju.
Rozmawiał: Mikołaj Hoder