East Side Story. Łubu dubu, łubu dubu. Radny chce stawiać szafę. Artystyczną
Tym radnym jest Henryk Dębowski z Prawa i Sprawiedliwości. Znany jest z tego, że na sesjach chętnie zabiera głos zawsze i wszędzie kiedy głos zabrać może. Podobnie jest z interpelacjami. Radny Dębowski pisze je na pęczki. Na każdy temat. Zarówno ważny, jak i błahy. Radny Dębowski jest w stanie pytać i o lotnisko, i o autobusy, i o schrony, i o parkowanie, i o przewóz hulajnog w autobusach czy też uchwałę krajobrazową. Dość powiedzieć, że swoimi interpelacjami mógłby śmiało obdarować kilka koleżanek i kilku kolegów wśród radnych. Ostatnio złożył interpelację w sprawie „ustawienia instalacji artystycznej”. A dokładniej szafy.
„Szafa mogłaby pełnić funkcję symbolicznego miejsca, do którego mieszkańcy mogliby >przychodzić i dziękować< za tę inwestycję oraz inne działania władz miejskich na rzecz rozwoju Białegostoku”. Radny Dębowski szafę widziałby obok szaletu publicznego, jaki miasto zbudowało na bulwarach Kościałkowskiego, między katedrą a ogrodami Branickich. I pisząc „tę inwestycję” szalet ma na myśli. Rzeczywiście, swego czasu było o niej głośno, ale niech skrytykuje szalet pierwszy ten, kto „za potrzebą” mniejszą lub większą z niego nie skorzystał? Nie widzę. Przyznaję, było o szalecie głośno, że kosztował ponad 400 tysięcy (z przebudową przyłączy), że nie do końca wpisuje się w krajobraz bulwarów, że postawiony początkowo model nie został odebrany i trzeba było go wymienić. Ale trudno odmówić słuszności inwestycji w ów obiekt.
Białostoccy radni jednak tak mają, że czasami próbują wyjść poza schemat, poza ramy, w jakich widzimy ich z zewnątrz. A że od dwóch dekad śledzę ich poczynania, kilka takich „fikołków” pamiętam. Swego czasu jeden z byłych już radnych – i byłych senatorów - chciał na Rynku Kościuszki ustawić tor bobslejowy. Innym razem też były już radny zaproponował Muzeum Bimbrownictwa. Rzucił ot tak - choć to akurat był sympatyczny pomysł. I szczęśliwie doczekał realizacji z postaci bimbrowego zakątka w skansenie. Ku uciesze zwiedzających.
Za artystyczną szafę kciuków trzymać nie będę. Ta, do której przychodził Jarząbek Wacław w zupełności wystarczy.