Estakada w Chorzowie grozi zawaleniem. "W Polsce takich konstrukcji jest ok. 30 proc."
Na początku czerwca zamknięta została estakada w centrum Chorzowa. Jej stan techniczny wskazywał na realne ryzyko zawalenia. Z tego powodu władze miasta zdecydowały się na natychmiastowe wyłączenie obiektu z użytkowania. Decyzja ta sparaliżowała ruch drogowy i transport publiczny w mieście, a eksperci ostrzegają: podobnych przypadków w Polsce może być więcej.
Zamknięcie estakada w Chorzowie to dopiero początek
Prof. Marek Sitarz z Katedry Transportu i Informatyki Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej zwraca uwagę, że aż 30 procent mostów i estakad w Polsce ma ponad 50 lat. Co więcej – były projektowane według dawnych norm, które nie przystają do dzisiejszych warunków.
– Z wiekiem te konstrukcje są coraz bardziej obciążone i coraz starsze. Takie problemy będą się powtarzać. Dlatego władze miast, województw i podmioty odpowiedzialne za infrastrukturę powinny działać z wyprzedzeniem – podkreślał prof. Sitarz na antenie Radia Katowice.
Jak tłumaczył, niezbędne są szczegółowe ekspertyzy, prowadzone przez wyspecjalizowane zespoły, które analizowałyby różne scenariusze: modernizacji, naprawy, a nawet rozbiórki. Profesor zaznacza, że takie analizy powinny obejmować nie tylko aspekty techniczne, ale też finansowe.
Zagrożenie zawaleniem nadal istnieje
Krzysztof Tokarek – autor ekspertyzy, na podstawie której zamknięto estakadę – stwierdził jednoznacznie, że obiekt może zawalić się w każdej chwili. Jego opinię podziela również prof. Sitarz, który zaznacza, że choć ruch samochodowy został wstrzymany, zagrożenie nie zniknęło.
Wśród możliwych scenariuszy rozwiązania problemu rozważany jest powrót do komunikacyjnego układu miasta bez estakady lub budowa nowej obwodnicy. Każda z opcji wiąże się jednak z dużymi kosztami.
– Niezależnie od wybranego wariantu, modernizacja, naprawa czy budowa obwodnicy to inwestycje, które będą bardzo kosztowne. W skali całego kraju sama walka ze skutkami korozji w infrastrukturze to już dziś około 3% PKB – dodaje ekspert.
Na razie nadzór budowlany zobowiązał władze Chorzowa do zabezpieczenia obiektu. Miasto ma na to czas do końca sierpnia. Decyzja o ewentualnej rozbiórce zapadnie po zakończeniu pełnej analizy technicznej i ekonomicznej.
Pociągi jeżdżą dalej, ale nie wszyscy są spokojni
Pomimo zagrożenia, pod estakadą wciąż kursują pociągi. Prof. Janusz Rymsza – doradca ds. obiektów inżynieryjnych przy PKP PLK i Ministerstwie Infrastruktury – zapewnia, że w przypadku torowiska sytuacja jest pod kontrolą.
– Z punktu widzenia bezpieczeństwa, ruch kolejowy może się odbywać. W 2014 roku elementy konstrukcyjne estakady były wzmacniane, znamy ich stan techniczny. Dzięki zastosowaniu zewnętrznych sprężeń możliwy jest stały monitoring – tłumaczył profesor.
Nie wszyscy jednak podzielają ten optymizm. Prof. Sitarz ostrzega, że choć prawdopodobieństwo katastrofy jest mniejsze, ryzyko nadal istnieje.
– Jeśli coś stałoby się z tą konstrukcją, nikt nie chciałby brać odpowiedzialności za potencjalne ofiary. Nawet jeśli tory nie są bezpośrednio zagrożone, konstrukcja ponad nimi może ulec awarii – zaznacza.
Cios dla mieszkańców i lokalnych przedsiębiorców
Zamknięcie estakady przebiegającej nad chorzowskim rynkiem to nie tylko logistyczne utrudnienie, ale też poważny problem dla lokalnych firm. Codziennie przejeżdżało tamtędy nawet 45 tysięcy pojazdów. To fragment drogi krajowej nr 79, łączącej Bytom z Katowicami.
Obecna sytuacja dotknęła również przedsiębiorców, którzy – z dnia na dzień – stracili klientów i dostęp do lokali.
– Nie mieliśmy jeszcze w Polsce przypadku, by centrum przesiadkowe, kulturalne i handlowe w mieście przestało istnieć z powodu awarii infrastruktury – komentuje prof. Sitarz.