Gdańsk: Miasto wydało 600 mln zł na obronę przed powodzią. Opłaciło się, a to nie koniec inwestycji
W tym artykule:
W 2017 roku w ciągu 30 godzin na metr kwadratowy Gdańska spadło 150 mm wody. Wcześniej, w 2001 roku, było to 130 mm. Wówczas ulice zamieniły się w górskie potoki, a skutki powodzi odczuwalne były jeszcze wiele tygodni po jej wystąpieniu.
W Gdańsku straty są niewielkie
Niemal tyle samo litrów wody na metr kwadratowy spadło na Gdańsk w ciągu ostatnich 30 godzin. W punkcie kontrolnym w Przegalinie było to dokładnie 134 mm i była to najwyższa wartość. Najniższą z kolei zanotowano na stacjach Kokoszki (56 mm) oraz Jelitkowo i Matarnia (59 mm). Dla porównania norma opadowa dla całego lipca wynosi średnio 70 mm.
- To jedno z największych zdarzeń opadowych, jakie wystąpiły w Gdańsku w XXI wieku - mówi prezes półki miejskiej odpowiedzialnej za ochronę przeciwpowodziową Gdańskich Wód Ryszard Gajewski. - Wstępnie szacujemy, że jego skala jest podobna do sytuacji z 26-27 lipca 2017 roku, ale tym razem największe sumy wystąpiły we wschodniej części miasta - od Wrzeszcza Dolnego przez Śródmieście i Chełm do Wisły. Co ważne, przy tak dużym opadzie uniknęliśmy znaczących strat - dodaje Gajewski.
Woda ze zbiornika wylała się na Kartuską
Największe trudności podczas walki z powodzią wystąpiły na Potoku Siedlickim w rejonie Zbiornika Zabornia, który przepełnił się i przez jakiś czas nadmiar wody musiał być w sposób kontrolowany przelewany na ulicę Kartuską. Pracownicy Gdańskich Wód prowadzili też specjalny monitoring krat odpływowych z Kanału Raduni, ze względu na długo utrzymujące się wysokie stany i napływ wód z gmin sąsiednich. W rejonie ulicy Twardej przy potoku Strzyża uruchamiano mobilny zestaw pompowy, wspomagający odpływ wody z systemu kanalizacji deszczowej.
Sukces w inwestycjach - 600 mln zł w 20 lat
Od 2001 roku na infrastrukturę odwodnieniową i przeciwpowodziową wydano w Gdańsku ok. 600 mln zł, z czego blisko 260 mln zł pochodziło z funduszy Unii Europejskiej. Od 2001 roku w Gdańsku powstało 30 nowych zbiorników retencyjnych - obecnie działa ich 56 o łącznej pojemności 760 tys. m³. Dodatkowo miasto inwestuje w tzw. retencję rozproszoną: ponad 200 ogrodów deszczowych, zielone zagłębienia, parki retencyjne czy przepuszczalne nawierzchnie.
Prócz inwestycji, które realnie wpłynęły na niewielkie skutki wielkiego deszczu, urzędnicy z Gdańska przygotowuję kolejne, które sprawią, że 200 tysięcy metrów sześciennych wody nie zaleje miasta. Celem jest jeden - osiągnięcia miliona metrów sześciennych retencji do 2030 roku.
- Przede wszystkim chcę bardzo podziękować wszystkim służbom - Gdańskim Wodom, Państwowej Straży Pożarnej, Zarządowi Dróg i Zieleni oraz Straży Miejskiej - za ogrom pracy wykonanej w trakcie ostatniej doby - podkreśla prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. - W ciągu 24 godzin spadła na nasze miasto największa suma opadów od 2017 roku, co stanowiło poważne wyzwanie. Warto jednak pamiętać, że przez ostatnie dwie dekady systematycznie zwiększaliśmy naszą pojemność retencyjną - z 200 tysięcy metrów sześciennych w 2001 roku do 760 tysięcy dziś. Dzięki temu system retencji zadziałał i uniknęliśmy poważniejszych skutków - zaznacza Dulkiewicz.
Większe zbiorniki i koryta potoków
Na potwierdzenie tych słów, urzędnicy przygotowali listę inwestycji, jakie maja być realizowane do 2030 roku. Wśród nich są przede wszystkim przebudowy zbiornika retencyjnego na Potoku Oliwskim i Potoku Kowalskiego wraz z budową zbiornika retencyjnego, budowa pompowni Rudniki przy ulicy Zawodzie czy budowa kładki nad Potokiem Oliwskim (połączenie z ulicą Pomorską 94).