Gdańsk: Z pamiętnika pasażera komunikacji. Macie swoje historie?
Gdyby istniał pamiętnik wszystkich pasażerów gdańskiej komunikacji, pewnie by się w nim znalazła niejedna, emocjonalna przygoda.
Może właśnie taka?
Gdańsk, wtorek, po godzinie 19. Tramwaj zmierza na pętlę Łostowice Świętokrzyska. Popularna aplikacja mobilna (nie FALA) pokazuje, że pasażerowie jadący potem w kierunku Kowal czy ulicy Guderskiego przesiądą się na autobus. Im bliżej pętli, tym większy niepokój się pojawia.
- Zostały jeszcze trzy minuty - mówi nastolatka do swojej starszej towarzyszki, kiedy tramwaj pokonuje już ostatni odcinek. - Może będzie ten miły kierowca, który czeka...
Niestety, ten kierowca nie czeka. W momencie kiedy tramwaj przecina ulicę Świętokrzyską dojeżdżając na pętlę, autobus jadący w kierunku Kowal rusza i... szybko staje, bo światło ma czerwone. Pasażerowie z tramwaju mogą dokładnie obejrzeć przeważnie puste siedzenia niedostępnego już pojazdu. A następnie popatrzeć, jak oczekuje na drugich światłach, a potem trzecich, zanim powoli wjedzie w wiecznie pełzający korek wspomnianej już ulicy.
Jeszcze tli się wśród pozostawionych ludzi bunt i niezgoda na taką rzeczywistość. Ktoś cicho burczy pod nosem: odjechał minutę przed czasem. Chwilę potem nastaje już powszechna rezygnacja i okupacja ławek pod wiatą. Jest już ciemno, mokro, nieprzyjemnie, a kolejny autobus w tamtym kierunku dopiero za 24 minuty.
24 minuty później okazuje się, że była to optymistyczna wersja, bo ten następny spóźnił się na pętlę o kolejne kilkadziesiąt minut. Tym sposobem ludzie dojechali godzinę później niż mogliby dojechać.
Co z aplikacją FALA? Działa, tylko w swoim tempie. Czasem nawet kontrolerzy nie mają tyle czasu czekać, aż w telefonie wszystko się przemieli i pokaże ważny bilet. I to też historia godna naszego pamiętniczka.