Koszalin: Budowa która nie ma końca. Nikt nie wie kiedy się skończy
Ta niekończąca się budowa stała się już naszą wizytówką. I są na razie tylko złe informacje w sprawie tej pięknej, wycenionej na 44 miliony złotych, inwestycji, która rozpoczęła się w 2023 roku, a miała zakończyć w grudniu 2024 roku. Teraz mówi się o grudniu 2026, ale tak naprawdę nikt nie wie kiedy to się skończy. I czy w ogóle...
- Obecnie roboty na budowie dworca w Koszalinie nie są wykonywane, ponieważ po zweryfikowaniu dokumentacji projektowej w dalszym ciągu prowadzone są trudne rozmowy i negocjacje z generalnym wykonawcą, dotyczące zakresu prac oraz kosztów - słyszymy ponownie od Michała Stilgera, rzecznika PKP SA, spółki odpowiedzialnej za budowę nowego dworca w Koszalinie. Przypomnijmy, przetarg na budowę koszalińskiego dworca kolejowego wygrała spółka Alstal z Bydgoszczy, oferując cenę 44 miliony złotych. Po kilku miesiącach robót prace zostały jednak wstrzymane, a ekipa zeszła z placu budowy. To był luty 2024 roku. Jak wyjaśniał nam pod koniec tego samego roku wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak "stwierdzone zostały błędy we wcześniej wykonanej dokumentacji projektowej. W pierwotnym projekcie wykryto wady zagrażające statyce budowli, czego konsekwencją była decyzja o niezbędnym przeprojektowaniu kluczowych elementów budynku, takich jak fundamenty czy konstrukcja stropów. Obecnie trwa weryfikacja zaktualizowanej dokumentacji i wycena robót dodatkowych oraz zamiennych, przedstawianych przez wykonawcę" - mówił nam. Usłyszeliśmy wtedy, że negocjacje powinny potrwać kilka tygodni. Minął ponad rok.
- Rozmowy są trudne - przyznaje dziś rzecznik PKP Michał Stilger. - A dopiero po uzgodnieniu przebiegu dalszych robót będziemy mogli podać bardziej szczegółowe informacje, m. in. na temat terminu wznowienia prac, zaktualizowanego harmonogramu inwestycji czy jej kosztorysu - dodaje.
Tymczasem jeszcze w kwietniu była nadzieja, że rozmowy zmierzają do końca, bo - jak zapowiadali parlamentarzyści ziemi koszalińskiej senator Stanisław Gawłowski i posłanka Barbara Grygorcewicz - sporne było już tylko kilka spraw i jest możliwe, że budowlańcy wrócą w maju do pracy. Nic z tego. Wciąż ich tu nie ma.
Pod koniec czerwca przedstawiciele PKP wzięli też udział w spotkaniu z prezydentem Koszalina Tomaszem Sobierajem. Zdają sobie sprawę, że przedłużająca się budowa dworca stanowi poważne utrudnienie dla mieszkańców i pasażerów i jednocześnie szkodzi wizerunkowi miasta, ale ponownie mogli tylko przekazać, że prowadzą negocjacje z wykonawcą. Według naszych ustaleń kwestią najważniejszą są oczywiście pieniądze. Chodzi o dodatkowe około 10-15 milionów złotych. Nieoficjalnie mówi się też, że jeśli do końca wakacji nie dojdzie do porozumienia, umowa z Alstal ma być rozwiązana, a PKP ogłoszą nowy przetarg. To jednak spowoduje zdecydowane podniesienie kosztów i kolejne przedłużenie terminu zakończenia budowy. Nikt więc nie chce, by do tego doszło.
Na dziś wprowadzona została nowa organizacja na tymczasowym dworcu w Koszalinie.
By dostać się na perony, nie przechodzimy już po torach, ale starym tunelem. Kasy biletowe w dalszym ciągu będą funkcjonowały w tymczasowym dworcu, znajdującym się w przejściu podziemnym. W pobliżu dodatkowej poczekalni pojawi się biletomat.