Ławica płaci i płacze, czyli o odszkodowaniach za cudze decyzje
Kwota odszkodowań za hałas wypłaconych przez lotnisko na Ławicy okolicznym mieszkańcom przekroczyła 150 milionów złotych. Nie stało się to od razu, część osób, które odszkodowania dostaje uważa, że są one za niskie, inni, mieszkający nieopodal, które startujące i lądujące samoloty słyszą wcale nie gorzej, mają bolesne poczucie niesprawiedliwości, bo z nie do końca oczywistych względów ich hałas na finansową rekompensatę nie zasługuje.
I mniejsza nawet o to, jak poznańskie lotnisko mogłoby wyglądać, gdyby te 150 milionów złotych zainwestowało przez lata w swój rozwój, rzecz raczej w tym, że zanim jeszcze rodzice dzisiejszych mieszkańców Ławicy ukończyli edukację przedszkolną, lotnisko już tam było. A na lotnisku, jak to na lotnisku - startują i lądują samoloty. I hałasują. I dla nikogo kto zdecydował się tam zamieszkać nie było to żadną tajemnicą.
76-latka jechała pod prąd przez ponad 70 km. Stanie przed sądem
To samo, co o sąsiedztwie Ławicy, można powiedzieć o większości miejsc w Poznaniu. Jak nie stadion (entuzjazm 40 tysięcy kibiców jest doskonale słyszalny w odległości przynajmniej 3 kilometrów - stwierdzone empirycznie), to Tor Poznań. Jak nie Tor Poznań to szkoła z rozbawioną dziatwą na boisku. Jak nie szkoła to tramwaj. Albo sklep, do którego dowożą towar, gdy właśnie śpi się najsmaczniej. Uciążliwe? Uciążliwe. Należałoby się więc odszkodowanie. Nic, tylko składać pozew.
Sęk jednak w tym, że każdy może zamieszkać w dowolnym punkcie miasta lub w środku leśnej głuszy, gdzie ewentualne żale będzie mógł kierować w stronę ptactwa świergocącego intensywnie od wschodu słońca lub jeleni w czasie rykowiska. Dokonując wyboru waży wady i zalety. I tak się dziwnie składa, że im bliżej tych miejskich uciążliwości tym mieszkania droższe.
Cisza, Szanowni Państwo, jest dziwnym trafem znacznie tańsza. Chyba, że płaci za nią Ławica.