Legnica: Rozmawiali o tym, że za każdy czyn trzeba wziąć odpowiedzialność.
W tym artykule:
Nie trzeba być przestępcą, żeby złamać prawo. Demoralizacja zaczyna się od małych rzeczy
Policjanci zaczęli od prostego przykładu: bójka, kradzież, zniszczona ławka w szkole. To rzeczy, które wielu traktuje jak młodzieńcze wybryki. Tymczasem prawo nie zna pojęcia „głupi żart”, zna natomiast czyn karalny, za który można ponieść bardzo realne konsekwencje.Funkcjonariusze tłumaczyli, że nie chodzi o to, by kogokolwiek straszyć, tylko by pokazać, jak łatwo przekroczyć granicę, której nie da się potem cofnąć.
Podsłuchiwali Pegasusem dziennikarzy? "Kojarzę dwa nazwiska"
W drugiej części spotkania funkcjonariusze skupili się na zjawisku demoralizacji, która często zaczyna się od pozornie drobnych spraw. To wagarowanie, agresja, używki, brak szacunku do innych czy niszczenie mienia. Policjanci podkreślali, że właśnie od takich zachowań zaczyna się droga, która potrafi skończyć się przed sądem rodzinnym.
Nie chodziło o wzbudzanie strachu, tylko o świadomość
Podczas prelekcji padło wiele prostych, ale mocnych słów. O tym, że prawo działa zawsze, niezależnie od wieku, i że czasem jedno nieprzemyślane zachowanie może zmienić naprawdę dużo, nie tylko dla tej jednej osoby, ale też dla jej rodziny czy przyjaciół. Uczniowie mieli okazję zadawać pytania, a policjanci odpowiadali szczerze, bez owijania w bawełnę. Była to raczej rozmowa niż typowy wykład.
Na koniec funkcjonariusze podkreślili, że młodzi ludzie nigdy nie zostają sami z problemami. Jeśli coś się dzieje, warto rozmawiać z rodzicami, nauczycielami, pedagogiem albo z samymi policjantami. Nie ma sensu chować głowy w piasek, bo im szybciej poprosi się o wsparcie, tym większa szansa, że sprawy da się naprawić, zanim wymkną się spod kontroli.