Łódź: Dlaczego arcybiskupi wolą Kraków?
Łodzianie dobrze rozumieją, dlaczego ich pasterze zamiast w łódzkiej katedrze woleli nauczać na Wawelu. Dla arcybiskupa Marka Jędraszewskiego Kraków był prestiżem, dla kardynała Grzegorza Rysia - powrotem do domu. Nie wiemy jak przebiegały negocjacje i jakie były argumenty za przenosinami. Ale obaj na taką propozycję mogli powiedzieć "nie". Łodzianie wiedzą, że Kraków wygrał. I jest im przykro.
Właśnie teraz jest go nad morzem najwięcej. Wielu turystów korzysta
Żaden z przysłanych do Łodzi metropolitów nie powiedział też wprost, że Łódź nie jest fajna. To nie mieści się w języku kościelnej dyplomacji. Ale łodzianie doskonale zdają sobie sprawę, że Łódź jest czerwona, robotnicza, wykorzeniona z wiejskiej religijności. Nie ma średniowiecznej katedry, cudownych wizerunków ani teologicznego fermentu. Do niedawna nie było tu nawet dominikanów. Nie ma też uroczej starówki, kilkusetletniego uniwersytetu i tradycji intelektualnych. Nawet w ładną pogodę nie widać stąd Tatr.
Mimo tego przez chwilę Łódź miała najfajniejszego metropolitę w Polsce, pierwszego w mieście kardynała, niebanalnego duszpasterza. Grzegorza Rysia łodzianie potraktowali jak swego i byli z niego dumni - nawet jeśli słuchali go tylko przez media, bo zgodnie z łódzką tradycją byli od Kościoła daleko. Teraz poczuli się zostawieni.
Za to w Kościele wszystko będzie "jak zawsze". Kapelusz kardynalski zgodnie z tradycją wróci do Krakowa, poczet zasłużonych głów krakowskiego Kościoła wzbogaci się jeszcze o Grzegorza Rysia, tradycja "kościoła łagiewnickiego" po krótkich rządach Marka Jędraszewskiego zostanie podtrzymana. Kraków będzie mógł odetchnąć.
A co z Łodzią? Jestem bardzo ciekawa.