Ludmiła Pawliczenko. Snajperka, której bała się cała armia

Miała zaledwie 25 lat, gdy Niemcy grozili, że rozerwą ją na 309 kawałków – dokładnie tyle, ilu wrogów zlikwidowała. Ludmiła Pawliczenko stała się postrachem frontu wschodniego i ikoną radzieckiej propagandy.

Ludmiła PawliczenkoLudmiła Pawliczenko
Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Kobiety Historii

Dzieciństwo i narodziny pasji

Ludmiła Pawliczenko przyszła na świat 12 lipca 1916 roku w Białej Cerkwi na Ukrainie. Już jako dziecko wyróżniała się nieprzeciętną energią i ambicją – lubiła rywalizować z chłopcami, udowadniając, że dziewczyny potrafią być równie dobre, jeśli nie lepsze.

W wieku 14 lat przeprowadziła się z rodziną do Kijowa, gdzie zapisała się do klubu strzeleckiego. Tam zdobyła odznakę strzelca wyborowego Voroszyłowa, która otworzyła jej drzwi do dalszych szkoleń i pracy w miejscowej fabryce broni.

Równolegle z rozwijaniem umiejętności strzeleckich Ludmiła rozpoczęła studia historyczne na Uniwersytecie Kijowskim. W 1937 roku miała już jasno określony cel – chciała zostać nauczycielką historii. Jednak wydarzenia, które wkrótce miały wstrząsnąć Europą, sprawiły, że jej życie potoczyło się zupełnie innym torem.

Od studentki do snajperki

Gdy w czerwcu 1941 roku III Rzesza zaatakowała Związek Radziecki, Pawliczenko była na czwartym roku studiów. Bez wahania zgłosiła się do ochotniczego punktu werbunkowego w Odessie. Rekruterzy próbowali nakłonić ją do pracy jako pielęgniarka, lecz stanowczo odmówiła. Dopiero po okazaniu certyfikatów strzeleckich pozwolono jej dołączyć do piechoty jako snajperka w 25. Dywizji Strzeleckiej Armii Czerwonej.

Początkowo przydzielono jej łopatę i granat – broni brakowało, a kobiety rzadko widywano w oddziałach liniowych. Przełom nastąpił, gdy ranny towarzysz przekazał jej swój karabin Mosin–Nagant. 8 sierpnia 1941 roku w okolicach Biliaiwki Ludmiła zlikwidowała dwóch oficerów niemieckich z odległości 400 metrów. To był początek jej legendy.

Podczas oblężenia Odessy, które trwało dwa i pół miesiąca, Pawliczenko zdobyła 187 potwierdzonych eliminacji. Jej umiejętności szybko dostrzegło dowództwo – w sierpniu 1941 roku awansowała na starszego sierżanta, a jej licznik zabitych przekroczył setkę.

Po upadku miasta, jej oddział ewakuowano drogą morską do Sewastopola na Krymie. Tam, w trakcie ośmiomiesięcznego oblężenia, liczba jej ofiar rosła w zastraszającym tempie. Do maja 1942 roku miała na koncie już 257 zabitych żołnierzy Osi.

Sewastopol był miejscem nieustannych walk i ogromnych strat po obu stronach. Niemcy, świadomi skuteczności radzieckiej snajperki, wysyłali przeciw niej własnych mistrzów karabinu. Pawliczenko zwyciężyła w 36 pojedynkach snajperskich – każdy z nich był śmiertelną grą nerwów i precyzji. Jeden z takich pojedynków trwał aż trzy dni. Jak wspominała, "wróg wykonał jeden ruch za dużo".

Psychologiczna wojna i niemieckie groźby

Sława Pawliczenko szybko rozeszła się wśród niemieckich oddziałów. Niemcy próbowali różnych sposobów, by ją zneutralizować – od wojny psychologicznej po jawne groźby. Z głośników na polu bitwy rozbrzmiewały komunikaty: "Ludmiła Pawliczenko, przejdź na naszą stronę, damy ci czekoladę i uczynimy cię niemieckim oficerem".

Gdy próby przekupstwa zawiodły, pojawiły się groźby: "Jeśli cię złapiemy, rozerwiemy cię na 309 kawałków i rozrzucimy na wietrze!". Pawliczenko przyjęła te słowa z uśmiechem – potraktowała je jako potwierdzenie własnych osiągnięć.

W czerwcu 1942 roku odłamek moździerza ranił ją w twarz. Dowództwo uznało, że jest zbyt cenna, by ryzykować jej życiem na froncie. Ewakuowano ją z Sewastopola okrętem podwodnym. Po miesiącu spędzonym w szpitalu, nie wróciła już na linię ognia. Zamiast tego powierzono jej rolę instruktorki i propagandystki – miała szkolić nowych snajperów i podnosić morale żołnierzy.

Do końca wojny wyszkoliła dziesiątki młodych strzelców wyborowych, z których wielu odniosło sukcesy na froncie. Jej doświadczenie i autorytet sprawiły, że stała się wzorem do naśladowania dla całego pokolenia radzieckich żołnierzy.

Podróż do Ameryki – spotkanie z Rooseveltem

Jesienią 1942 roku Ludmiła Pawliczenko została wysłana w podróż dyplomatyczną do Stanów Zjednoczonych i Kanady. Celem wizyty było zdobycie poparcia aliantów dla otwarcia drugiego frontu w Europie. Jako pierwsza obywatelka ZSRR została przyjęta przez prezydenta Franklina D. Roosevelta w Białym Domu. Szczególną więź nawiązała z pierwszą damą, Eleanor Roosevelt, która zorganizowała dla niej objazd po USA i Kanadzie.

Amerykańska prasa traktowała ją początkowo jak egzotyczną ciekawostkę. Zamiast pytań o taktykę walki czy realia frontu, dziennikarze interesowali się długością jej spódnicy, brakiem makijażu i fryzurą. Jeden z reporterów zarzucił jej nawet, że radziecki mundur "czyni ją grubą", bo w Ameryce kobiety noszą krótsze spódnice. Pawliczenko nie dała się sprowokować. W Chicago odpowiedziała zebranym: "Mam 25 lat i zabiłam 309 faszystowskich najeźdźców. Nie sądzicie, panowie, że zbyt długo chowaliście się za moimi plecami?". Odpowiedziały jej entuzjastyczne oklaski.

Podczas podróży po USA i Kanadzie, Pawliczenko i Eleanor Roosevelt spędziły ze sobą wiele czasu, rozmawiając o wojnie, kobietach i życiu na froncie. Ich znajomość przerodziła się w przyjaźń, która przetrwała lata. W 1957 roku podczas wizyty w Moskwie była pierwsza dama Ameryki odwiedziła Ludmiłę w jej skromnym mieszkaniu. Pomimo obecności radzieckich opiekunów, kobiety znalazły chwilę na prywatną rozmowę i wspomnienia.

Powrót do życia cywilnego i spuścizna

Po zakończeniu wojny Pawliczenko wróciła na Uniwersytet Kijowski, gdzie ukończyła studia historyczne. Została badaczką w Marynarce Wojennej ZSRR, a później wykładowczynią.

Jej życie prywatne nie było wolne od tragedii – zmagała się z PTSD, depresją i samotnością. Wspomnienia o utraconym mężu, Aleksieju Kicence, który zginął na froncie, towarzyszyły jej do końca życia.

Zmarła 10 października 1974 roku w wieku 58 lat po udarze mózgu. Została uhonorowana dwoma Orderami Lenina oraz Złotą Gwiazdą Bohatera Związku Radzieckiego – najwyższym odznaczeniem państwowym. Poświęcono jej pieśni, filmy i znaczki pocztowe.

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Arka Gdynia lepsza w sparingu od Chojniczanki Chojnice. Koniec zgrupowania w Gniewinie, meczu z Piastem Gliwice nie będzie
Arka Gdynia lepsza w sparingu od Chojniczanki Chojnice. Koniec zgrupowania w Gniewinie, meczu z Piastem Gliwice nie będzie
Agro-Tech 2025 Minikowo. Dużo dzieje się na targach i dniach pola
Agro-Tech 2025 Minikowo. Dużo dzieje się na targach i dniach pola
Tragiczny poranek nad lubuskim jeziorem Niesłysz. Nie żyje 39-latek
Tragiczny poranek nad lubuskim jeziorem Niesłysz. Nie żyje 39-latek
Ważny komunikat policji po pożarze w Ząbkach. Mieszkańcy wejdą do swoich lokali. Policja podała szczegóły akcji
Ważny komunikat policji po pożarze w Ząbkach. Mieszkańcy wejdą do swoich lokali. Policja podała szczegóły akcji
Wda grała z rezerwami ekstraligowca. Zespół ze Świecia podpisuje kolejne kontrakty z piłkarzami
Wda grała z rezerwami ekstraligowca. Zespół ze Świecia podpisuje kolejne kontrakty z piłkarzami
Bartosz Łazarski nadal w Anwilu Włocławek. Kontrakt z utalentowanym obwodowym podpisany został na trzy sezony
Bartosz Łazarski nadal w Anwilu Włocławek. Kontrakt z utalentowanym obwodowym podpisany został na trzy sezony
Zgubili dziecko podczas zakupów w galerii handlowej. Chłopiec odnalazł się na stacji benzynowej na drugim końcu miasta
Zgubili dziecko podczas zakupów w galerii handlowej. Chłopiec odnalazł się na stacji benzynowej na drugim końcu miasta
Eichmann przed sądem. Jak Izrael rozliczył zbrodniarza III Rzeszy
Eichmann przed sądem. Jak Izrael rozliczył zbrodniarza III Rzeszy
Rogatywki w górę! Wielkie święto Wojska Polskiego w Toruniu: promocja oficerska wróciła po latach
Rogatywki w górę! Wielkie święto Wojska Polskiego w Toruniu: promocja oficerska wróciła po latach
Joga na tarasie Opery i Filharmonii Podlaskiej. Pierwsza w tym miesiącu. W następne soboty lipca będą kolejne zajęcia
Joga na tarasie Opery i Filharmonii Podlaskiej. Pierwsza w tym miesiącu. W następne soboty lipca będą kolejne zajęcia
Ogromny pożar lasu na Śląsku. W akcji gaśniczej brał udział śmigłowiec i ponad 100 strażaków
Ogromny pożar lasu na Śląsku. W akcji gaśniczej brał udział śmigłowiec i ponad 100 strażaków
Najpiękniejszy wrak świata. Co roku odwiedzają go tłumy
Najpiękniejszy wrak świata. Co roku odwiedzają go tłumy