Marcin Sianko i jego "Planty o świcie" - o magicznym Krakowie, teatrze i porannych spacerach
Marcin Sianko przyjechał do Krakowa w 1995 roku, by rozpocząć studia w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej, dziś Akademii Sztuk Teatralnych. Pochodzi z Białegostoku, ale to właśnie pod Wawelem znalazł swój "magiczny Kraków". Jedno z pierwszych wspomnień związanych z miastem nosi w sobie do dziś: jesienny wieczór, mgła, szadź i pierwszy śnieg. Spacer ulicą Franciszkańską w stronę Wawelu, rozmowa z przyjaciółmi, która nagle urwała się w milczeniu, gdy oczarował ich widok wieczornego miasta.
- To było najpiękniejsze zdarzenie w moim życiu. Mój magiczny Kraków - wspomina aktor.
Cztery kilometry zieleni
Aktorowi szczególnie bliskie są Krakowskie Planty - zielony pierścień otaczający Stare Miasto, powstały w XIX wieku w miejscu dawnych murów obronnych. Ten park, liczący około 4 kilometry długości, od zawsze był miejscem spacerów, odpoczynku i spotkań. Planty zmieniają się wraz z porami roku i porami dnia, a Marcin Sianko najlepiej pamięta te najwcześniejsze godziny - tuż po wschodzie słońca, kiedy wracał z nocnych imprez i rozmów w krakowskich kawiarniach.
"Planty o świcie"
Jednym z fragmentów Plant, który aktor darzy szczególnym sentymentem, jest ten utrwalony w 1894 roku przez Stanisława Wyspiańskiego na obrazie "Planty o świcie". Artysta uchwycił w nim delikatne, pastelowe światło poranka, spokój pustej alejki i miękkie kontury drzew na tle wzgórza wawelskiego - atmosferę, którą Marcin Sianko doskonale zna z własnych porannych spacerów.
Wkrótce aktora można oglądać na deskach Teatru im. Juliusza Słowackiego, gdzie przygotowuje się do premiery "Pana Tadeusza". Jak sam mówi, teatr i Planty łączą się w jego życiu w naturalny sposób - obie przestrzenie są miejscami spotkań, przeżyć i refleksji.
- Zapraszam już jesienią na przedstawienie, a potem na spacer na Planty - zachęca.