Mikoszewo: Przeprawa promowa - ukryta perła z bogatą historią
Przeprawy promowe Świbno-Mikoszewo. Atrakcja, ułatwienie i ciekawostka
Dzisiejsza przeprawa promowa przez Wisłę jest ukrytą perełką regionu. W okolicy znajdują się malownicze zakątki, plaże i rezerwat Mewia Łacha. Dla wielu to turystyczna atrakcja, która towarzyszy funkcjonalności. Nie da się bowiem ukryć, że zaoszczędzenie 23 kilometrów na drodze do Krynicy Morskiej z Gdańska, jest sporym ułatwieniem.
Obecnie pasażerów w tym miejscu przeprawia nowoczesny prom, zbudowany w 2006 roku, który może pomieścić 21 aut i setkę pasażerów. Sama przeprawa trwa około pięciu minut, a sam statek kursuje co pół godziny od 7:00 do 21:00. W przypadku większej liczby zainteresowanych, prom przechodzi w tryb wahadłowy i przewozi wszystkich chętnych.
Mało osób jednak wie, że przeprawa ta sięga końca XIX wieku. Kiedy przekopano nowe ujście Wisły, utworzono wówczas trzy przeprawy. Pierwsza z nich znajdowała się niedaleko portu w Świbnie.
- Począwszy od 1895 r. prom, któremu nadano nazwę "Schiewenhorst" funkcjonował nieprzerwanie, podczas dnia i nocy, także w czasie sztormów i zlodowaceń w Przekopie Wisły - czytamy na oficjalnej stronie przeprawy. - Tylko jeden raz, pisano z satysfakcją w 1897 r., przerwano połączenie na godzinę, gdy stan wody przekroczył o jeden metr dopuszczalną normę.
Prom odgrywał także rolę w czasie wojny. W 1945 roku przewoził on oddziały niemieckie i ludność cywilną, które ewakuowano następnie do północnych Niemiec i Danii. Po wojnie wykorzystano prom linowy, który prawdopodobnie brał udział w wypadku w Noc Wigilijną 1945 roku. Tak opisywaliśmy to zdarzenie na łamach "Dziennika Bałtyckiego":
- Wiadomość o katastrofie dotarła do władz administracji morskiej dopiero 24 godziny po wypadku. Po otrzymaniu tej wiadomości Urząd Morski wysłał z Nowego Portu holownik "Wrona", który (...) dotarł w bardzo ciężkich okolicznościach do promu i wyratował pasażerów i załogę będących w ostatnim stadium wycieńczenia. Po kilku dniach prom wraz ze znajdującymi się na nim końmi, został zapędzony przez prąd morza i wyrzucony na wybrzeże pod wsią Reda w Zatoce Puckiej - czytamy w wydaniu z 1946 roku.
Jeszcze w 1945 roku po wojnie jeden z holowników obsługujących przeprawę został zatopiony przez Wehrmacht. Historia promów w tym miejscu w latach 1939-1945 była burzliwa i pełna zdarzeń, natomiast w 1957 roku statek kursujący tam przejęła Żegluga Gdańska, zmieniając później kilkakrotnie jego nazwę. Statek "Wisła ŻW-939B" spłonął w 1980 roku podczas prac remontowych w Elblągu.
Przerwa w działaniu promu nastąpiła w 1993 roku, ponieważ - jak argumentował Urząd Wojewodzki, nie było na to środków. Organizacją przeprawy zajęli się jednak pracownicy "Żeglugi Gdańskiej". W 1994 roku wydzierżawiono ją Spółce Cywilnej "Wodnik" z Gdańska.