Netflix w końcu przypomniał sobie o arcydziele Francisa Forda Coppoli. W rolach głównych Gary Oldman i muzyka z... Katowic
"To ma być muzyka wybitna"
Keanu Reeves, młoda Winona Ryder (Keanu też młody, ale co mnie to obchodzi), Anthony Hopkins (który zawsze był stary) i przede wszystkim Gary Oldman. Ok, biorąc pod uwagę, że mówimy o filmie z 1992 roku, pewnie bardziej pasowałoby: Gary Youngman. "Dracula" na podstawie Brama Stokera to wybitne kino i koniec. I ta muzyka.
Francis Ford Coppola, gdy kręcił "Draculę":
"Chcę wielkiej muzyki, symfonii. Nie zwykłej kinowej. To ma być muzyka wybitna".
Nie wiadomo, czy powiedział to zanim, czy po tym, jak rozmawiał z Wojciechem Kilarem. To katowicki kompozytor, człowiek od wybitnej muzyki filmowej stworzył do "Draculi" jedno ze swoich najważniejszych dzieł. I również dla tej muzyki warto "Draculę" obejrzeć.
Mister Coppola, to jest propozycja nie do odrzucenia
TA rozmowa jest dziś już legendarna. Bo Coppola, reżyser "Ojca chrzestnego" i "Czasu apokalipsy" złapał Kilara na telefonie stacjonarnym. W domu Kilara w katowickim Brynowie. Według biografii kompozytora było to mniej więcej tak: kalifornijski wieczór, w u nas środek nocy, druga-trzecia. Dzwoni telefon.
- Dobry wieczór, mówi Francis Coppola. Czy to mister Kilar?- Tak, przy telefonie. Dobry wieczór.- Słyszałem pana utwory w filharmonii w Nowym Jorku. Jestem pod wielkim wrażeniem! Zdaje się, że zajmuje się pan także filmem?- Rzeczywiście, zdarza mi się.- A nie zrobiłby pan muzyki dla mnie? Do "Draculi"?- Mister Coppola. To jest propozycja nie do odrzucenia.
Francisowi oczywiście spodobała się ta odpowiedź. I to nie tylko dlatego, że była cytatem z jego filmowego arcydzieła.
Resztę historii znacie. Dziś muzyka Kilara ilustrująca tragiczny romans Vlada Palownika to klasyk, dzieło samo w sobie. Michał Lorenc, też kompozytor, opowiadał kiedyś, że soundtrack z "Draculi" do dziś bywa wykorzystywany w Hollywood jako próbny podkład do filmu: w początkowej fazie montażu, gdy nie ma jeszcze gotowej ścieżki dźwiękowej. Dokładnie rok temu dzieło Kilara z wielkimi honorami przedstawiono w Filharmonii w Chicago i była to jego koncertowa premiera w Stanach Zjednoczonych. Może w końcu NOSPR i Katowice?
Dlaczego Kilar nie napisał muzyki do "Władcy pierścieni"?
Na marginesie, wiecie, że dziedzictwo Wojciecha Kilara w historii Hollywood mogło być bogatsze o jedno z najsłynniejszych filmowych widowisk XXI wieku. 25 lat temu katowicki kompozytor negocjował warunki współpracy z Peterem Jacksonem, który zabierał się za "Władcę pierścieni". Kilar sam opowiadał mi, że był już umówiony z reżyserem w Nowej Zelandii, gdzie rozpoczęły się zdjęcia do trylogii Tolkiena.
Zapytałem: "Skoro byliście umówieni, była oferta, to co się stało?!".- Zapytałem Jacksona, ile czasu da mi na napisanie muzyki do całej trylogii.- To ile dał panu Jackson? - dopytywałem.- Zapytał, czy rok panu wystarczy, maestro? - mówił.- I co pan na to powiedział?
Kilar odpowiedział: "Mister Jackson, to jest szalony termin!". Nadal nie mogłem uwierzyć, więc kompozytor tłumaczył mi jak dziecku: "Proszę pana, ja wiem, że dziś kompozytor to tylko nazwisko, za którym stoi zespół z komputerami. A ja pracuję sam, z partyturą".
Wielkość Kilara polegała również na tym, że mógł odmówić nawet Jacksonowi i Tolkienowi. W weekend obejrzyjcie "Draculę". I oglądając, słuchajcie uważnie.