Nocny zakaz sprzedaży alkoholu w całym Wrocławiu? Pomysł ma całkowite poparcie ekspertów i naukowców
Od centrum do całego miasta
Nocna prohibicja w godz. 22-6 nie jest nowością. Już od siedmiu lat obowiązuje na Starym Mieście. Dlaczego? W centrum miasta, głównie w weekendy, służby notowały ogrom incydentów związanych z nadużywaniem alkoholu. Od roku prohibicja obowiązuje również na Szczepinie, Nadodrzu, Placu Grunwaldzkim, Przedmieściu Oławskim, Przedmieściu Świdnickim, Powstańców Śląskich, Ołbinie i Hubach. Rada Miejska rozważa jednak objęcie zakazem całego Wrocławia.
Decyzja jeszcze nie zapadła, uchwała jest na etapie konsultacji społecznych. Choć rady osiedli mogą zgłaszać sprzeciw wobec propozycji, ich opinia nie ma mocy wiążącej. Pokazał to przykład Szczepina. Wynik konsultacji społeczny poznamy prawdopodobnie do końca wakacji.
Co ciekawe, mimo zakazu są sklepy, które sprytnie omijają przepis. A klienci chętnie z tego korzystają. Wystarczy mieć "zaproszenie na degustację", które w rzeczywistości jest pozwoleniem na kupno alkoholu po godzinach.
Naukowcy alarmują: alkohol to cichy zabójca
Równocześnie z trwającymi konsultacjami, głos w sprawie zabrali eksperci z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Jednoznacznie wyrazili poparcie dla rozszerzenia nocnej prohibicji na teren całego Wrocławia. Stanowisko naukowców zostało opublikowane na stronie uczelni. Opinia opiera się na badaniach, w których uczestniczy Uniwersytet Medyczny. Dane dotyczą m.in. śmierci.
- Statystyki zgonów, spowodowanych spożywaniem napojów alkoholowych, są alarmujące. Między 2002 a 2017 r. wskaźnik ten podwoił się u mężczyzn (z 13,9 do 28 na 100 tys.) i czterokrotnie wzrósł u kobiet (z 1,7 do 6,4 na 100 tys.). Najbardziej dynamiczny skok nastąpił po 2002 r., kiedy obniżono akcyzę na wyroby spirytusowe o 30 proc. Alkohol stał się po prostu łatwiej dostępny – mówi Katarzyna Zatońska, kierująca Zakładem Badań Populacyjnych i Profilaktyki Chorób Cywilizacyjnych Uniwersytetu Medyczny we Wrocławiu.
Badania prowadzone przez UMW w ramach projektów PURE i PICTURE pokazują, że mieszkańcy Dolnego Śląska piją więcej niż przeciętni Polacy. W 2021 roku województwo znalazło się na drugim miejscu w Polsce pod względem liczby zgonów z powodu marskości wątroby: 27,5 na 100 tys. mieszkańców. W miastach wskaźnik ten jest aż o 28 proc. wyższy niż krajowa średnia. O 2 proc. wzrosły również zgony spowodowane chorobami układu pokarmowego. Eksperci uczelni podkreślają, że jedną z głównych przyczyn jest tutaj alkohol.
- Spożycie alkoholu jest jednym z głównych czynników ryzyka rozwoju wielu chorób, nie tylko wątroby, ale również układu sercowo-naczyniowego czy nowotworów głowy i szyi. A dane lokalne pokazują, że mieszkańcy Dolnego Śląska piją więcej i częściej – podkreśla prof. Tomasz Zatoński, prorektor ds. odpowiedzialności społecznej UMW.
Z badań wynika, że aż 73 proc. mieszkańców miast w regionie sięga po alkohol. Problem dotyczy zwłaszcza młodszych mężczyzn, ale także osób starszych. Niemal połowa w grupie 64+ również regularnie pije. Natomiast 10 proc. badanych przyznaje się do epizodów wypijania co najmniej pięciu drinków podczas jednej okazji. Eksperci UMW apelują o szeroką prewencję.
- Samo uświadamianie ludzi o ryzykach to za mało. Konieczne są zmiany systemowe: ograniczenie dostępności alkoholu, zwłaszcza w godzinach nocnych, a także wsparcie edukacyjne dla młodzieży i dorosłych – mówi prof. Zatoński.
Naukowcy swoją opinię na temat nocnej prohibicji przekazali władzom Wrocławia, dołączając do niej zebrane statystyki.