Od internetowego bloga do własnej książki w księgarniach - wągrowczanka Adrianna Senger opowiada o swojej twórczości
Coraz częściej na półkach księgarń znaleźć możemy książki młodych autorek, które zadebiutowały ze swoimi powieściami w Internecie i udało im się przebić poza wirtualną bańkę. Jedną z takich pasjonatek pisania jest Adrianna Senger z Wągrowca i jej powieść fantasy "Dwór Koszmarów".
Z Adrianną Senger spotykamy się po raz pierwszy podczas jej dyżuru w Księgarni Muszyńscy. Młoda Wągrowczanka jest jednym z gości specjalnych w ramach Dnia Książki.
Osoby odwiedzające tego dnia wągrowiecką księgarnię mogły nie tylko skorzystać z jej porad dotyczących zakupu odpowiedniej książki, ale i też wdać się w rozmowę na temat jej dotychczasowych osiągnięć w świecie literackim.
Korzystając z okazji wraz z Adrianną zasiedliśmy w fotelach przy witrynie księgarni i wdaliśmy się w rozmowę na temat tego jak wyglądała jej droga do wydania książki.
Ze stron internetowych na papier
Od czego zaczęła się twoja pasja do książek?
Już od małego lubiłam czytać książki, więc trudno jest mi sobie przypomnieć od czego się ona zaczęła. Pamiętaj jednak, że moją ulubioną kategorią w bibliotece była fantastyka i chyba pozostało mi to do dzisiaj.
Swoje pierwsze kroki jako pisarka stawiałaś w Internecie na platformie Wattpad. Opowiedz proszę coś o tym.
Prawdę mówiąc, zaczęłam zanim Wattpad stał się znany. Pierwsze pisarskie próby publikowałam na blogu, które wtedy były bardzo modne. Do tej pory pamiętam, że nadałam mu nazwę „Inna niż reszta”. Ciężko było jednak się z tym gdziekolwiek promować, więc pojawienie się Wattpada było niemal zbawieniem i to dlatego się na niego się przeniosłam.
Kiedy nadszedł ten moment w którym podjęłaś decyzję o napisaniu czegoś własnego?
Tak właściwie stało się to dosyć przypadkowo. Pewnego dnia miałam pomysł na jakąś dłuższą historię. Zaczęłam więc ją spisywać w każdej wolnej chwili. Właśnie wtedy naprawdę polubiłam pisanie, chociaż nie spodziewałam się że zajdzie to tak daleko.
Skąd wziął się pomysł na Dwór Koszmarów? Dlaczego wybrałaś książkę fantasy na swój debiut?
Z Dworem mam właśnie taką ciekawą historię, że wyszedł bez planowania. Podczas słuchania piosenki „Queen of Kings” wpadła mi do głowy pewna scena. Piosenka była faworytem Eurowizji, więc słyszałam ją ciągle, a obraz nie chciał wyjść mi z głowy. Postanowiłam więc opisać tą scenę, a później dodać do niej większą historię.
A dlaczego akurat fantastyka? Bo w fantastyce może zdarzyć się wszystko i to w tym gatunku czuję się najlepiej.
Jaki był odbiór twojej książki nie tylko przez internetowych czytelników, ale też przez bliskich?
Ciężko odpowiedzieć mi na to pytanie, bo zbytnio nikt z moich bliskich jeszcze jej nie przeczytał. Niektórzy moi przyjaciele mieli wpływ na fabułę, więc znają treść bo dosyć im o niej marudziłam, a ci którzy już książkę sięgnęli są zdecydowanie pozytywnie zaskoczeni.
Co skłoniło cię do próby wydania książki: pozytywny odzew czytelników czy własne przekonanie o tym, że książka musi być wydana w sposób tradycyjny?
Wydanie tej książki to był jeden wielki przypadek. Podczas jej pisania usłyszałam na jednym panelu tematycznym, ile musi mieć znaków plik, by był brany pod uwagę przy wydruku. Wtedy jeszcze pisałam Dwór i widząc liczbę znaków stwierdziłam, że jeśli osiągnę tą ilość to spróbuję wysłać do wydawnictw. Po skończeniu miałam trochę więcej znaków niż zakłada minimum, więc wysłałam, nawet nie spodziewając się odpowiedzi.
Jaka była twoja reakcja gdy po raz pierwszy dostałaś do swych rąk papierową wersję Dworu Koszmarów?
Szok i niedowierzanie. Dodatkowym czynnikiem było to, że nie wiedziałam o tym, że książki zostały już do mnie nadane. Gdy zadzwonił kurier, myślałam że to książka do recenzji, tymczasem był to duży karton. Po oznaczeniu nadawcy już wiedziałam co czeka w środku i myślę, że mój krzyk radości było słychać w całym bloku.
A jak się czujesz widząc swoje dzieło na półce w księgarni?
Cały czas w to nie dowierzam, ale mimo to się uśmiecham i patrzę na egzemplarz. Czasem robię wtedy zdjęcie jakby miało mnie to uświadomić, że to się dzieje naprawdę.
Nie tylko pianie
ada_in_the_books - tak brzmi pseudonim Adrianny Senger, którego młoda wągrowczanka używa w mediach społecznościowych. Wągrowczanka należy do środowiska bookmediów - internetowej społeczności miłośników książek. Od blisko dwóch lat recenzuje wybrane tytuły na swoim Instagrami czy Tik Toku -u.
Oprócz pisania jesteś też aktywna w mediach społecznościowych. Na czym polega twoja twórczość w bookmediach?
Staram się polecać książki, które w morzu premier przechodzą bez echa. Często recenzuje mniej rozchwytywane pozycję, by ktokolwiek o nich usłyszał. Objęłam również swoim patronatem medialnym trzy książki, dzięki czemu mocno skupiłam się na ich promocji i aby dotarły do jak najszerszej publiczności.
Jako pisarka uczestniczysz też w różnych branżowych i kulturowych wydarzeniach takich jaki m.in. PilCon, Pyrkon czy Targi Książki w Poznaniu.
Tak. Takie miejsca są bardzo dobrą okazją do nawiązywania współpracy czy zwyczajnie przyjaźni. Miło jest też spotkać się z czytelnikami i podzielić opiniami na temat scen, czy ogólnymi wrażeniami odnośnie dane książki.
Jakie są twoje inne pasje oprócz pisania i działalności w bookmediach?
Fotografia. Wybrałam to już w szkole średniej i mimo upływu lat nadal ją uwielbiam. Wszędzie gdzie jadę zabieram ze sobą aparat.
Bycie pisarką jest dla ciebie nowym sposobem na życie czy tylko hobby, w które bardzo się angażujesz?
Chyba jak każdy kto zaczyna swoją drogę z pisaniem, marzę by było to moje główne zajęcie. Niestety zarobki pisarza są takie, a nie inne, więc jest to na razie tylko hobby, któremu poświęcam sporo czasu i energii.
Planujesz jeszcze wydać kolejną powieść?
Bardzo bym chciała. Niestety drugi tom Dworu nie zostanie wydany przez zbyt małe zainteresowanie, a żadne wydawnictwo nie chce tego przejąć. Od grudnia szukam już wydawnictwa dla swojej kolejnej powieści, która cieszy się zainteresowaniem na wattpadzie, więc mam nadzieję, że w końcu się uda.
Masz może jakieś rady dla osób, które nie są pewne swojej twórczości, a chcą wydać swoje książki?
Warto próbować, a jeśli się nie uda to się nie poddawać. Ja również dostaje odmowy, jest to normalne, ale warto próbować. Jak nie teraz to później, kiedyś w końcu nasza praca zostanie doceniona. Kiedyś być może tak jak ja, będzie się mieć po prostu farta.