Odrze grozi kolejna katastrofa? Rzeka przypomina jezioro – woda prawie stoi, a nie płynie. Znamy efekty badań naukowców z Wrocławia
W tym artykule:
To były największe badania w historii Odry. Rzeka „choruje”
W czerwcu zdarzały się dni, że wskazywały temperaturę 30 stopni Celsjusza i wyższą. Ciepło, w połączeniu z niskim ciśnieniem i gwałtownymi burzami, może powodować lokalne przyduchy i wymieranie ryb w rzekach. Tak się stało w miniony weekend na Odrze w woj. zachodniopomorskim - informacje o niewielkiej liczbie śniętych ryb służby otrzymały w sobotę. Pojedyncze śnięte ryby zaobserwowano w kilku miejscach w Odrze na odcinku od Gryfina do Mostu Cłowego.
Czy na Odrze znów dojdzie do katastrofy ekologicznej? Według najnowszych badań naukowców m.in. z Uniwersytetu Przyrodniczego, prowadzonych od kwietnia 2023 do marca 2024 roku w 21 różnych punktach pomiarowych, stan rzeki jest zły.
– Generalnie przez większość okresu pomiarowego, na większości analizowanych odcinków, jakość wody w Odrze była zła. Wysokie stężenia związków biogennych, wysokie zasolenie i wysoka temperatura w okresie letnim sprzyjają rozwojowi fitoplanktonu, w tym Prymnesium parvum – tzw. złotej algi tworzącej zakwity, które są niebezpieczne dla organizmów wodnych. Gatunek ten występował na znaczącej części analizowanej długości Odry w okresie wiosennym. Na szczęście były to ilości niestwarzające większego zagrożenia dla ryb i małży. Co nie znaczy, że problemu nie ma. Warunki w Odrze sprzyjają rozwojowi tego gatunku – mówi prof. Krzysztof Lejcuś z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, koordynator projektu.
Wśród głównych przyczyn złego stanu rzeki eksperci wymieniają:
- zrzuty zasolonych wód kopalnianych (głównie ze Śląska i Dolnego Śląska),
- dopływ zanieczyszczeń z rolnictwa i ścieków komunalnych,
- a także przekształcone, sztucznie uregulowane koryto.
Na prostych odcinkach Odry, które zostały uregulowane, życie w wodzie przypomina to, co dzieje się w jeziorach – woda tam prawie stoi, a nie płynie. W takich miejscach naukowcy znaleźli też organizmy, które zwykle żyją w lekko słonej wodzie. Natomiast tam, gdzie rzeka płynie bardziej naturalnie – na przykład poniżej Malczyc – warunki są inne i przypominają typową, płynącą rzekę.
– Nie zlikwidowano żadnego z czynników, które wtedy doprowadziły do katastrofy na rzece – dodaje Lejcuś.
„Rzeka umiera i to przez nas”. Naukowcy: trzeba działać natychmiast
Badania pokazały, że woda w Odrze jest zbyt bogata w substancje odżywcze, co sprzyja rozwojowi organizmów słonolubnych. Niestety, większość badanych organizmów wodnych wskazuje na słaby stan środowiska w rzece. To efekt nie tylko zanieczyszczonej wody, ale też tego, że naturalne warunki rzeki zostały mocno zmienione przez człowieka – np. przez regulację brzegów czy budowę zapór.
Zdaniem ekspertów za konieczne uznawane jest ograniczenie dopływu zanieczyszczeń do rzeki – przemysłowych, rolniczych i kopalnianych.
– Konieczne jest podjęcie działań mających na celu odbudowę ekosystemu rzeki Odry, nie tylko na terenie województwa dolnośląskiego, ale na całej jej długości. W pierwszej kolejności należy uporządkować gospodarkę wodno-ściekową na obszarze zlewni Odry oraz jej dopływów. Bez znaczącego ograniczenia dopływu zanieczyszczeń o charakterze przemysłowym, rolniczym i komunalnym skuteczna odbudowa ekosystemu rzeki Odry nie będzie możliwa – mówi prof. Lejcuś.
Naukowiec uważa, że konieczne jest częstsze i dokładniejsze badanie jakości wody. Obecny system monitoringu trzeba rozbudować i uporządkować. Nowe badania powinny obejmować nie tylko podstawowe cechy chemiczne i fizyczne wody, ale także wskaźniki biologiczne, czyli to, jakie organizmy żyją w wodzie i w jakiej są kondycji.
Odbudowa Odry? Tak, ale z głową
Równolegle do ograniczania zanieczyszczeń potrzebne są działania rewitalizacyjne.
– Ale tu wskazane jest, aby działania takie zostały przetestowane. Najpierw na modelach fizycznych i numerycznych, a następnie na mniejszych rzekach, np. dopływach Odry. Dopiero po ich przetestowaniu powinno się rozpocząć właściwe działania na Odrze – mówi Lejcuś.
Naukowiec uważa, że warto zacząć od najprostszych działań, które nie budzą dużych kontrowersji. Chodzi m.in. o przywracanie dawnych zakoli rzeki (starorzeczy), ich połączenie z głównym nurtem czy ograniczenie betonowania brzegów tam, gdzie nie grozi to silną erozją.
– Warto też pomyśleć, w miarę możliwości, o wyznaczeniu pasów brzegowych, tzw. stref buforowych, mających na celu ograniczenie dopływu zanieczyszczeń o charakterze obszarowym, które ze względu na swój nieskoncentrowany charakter są trudne do eliminacji – dodaje.