Porozumienie między Chorzowem a Katowicką Specjalną Strefą Ekonomiczną
W tym artykule:
Agnieszka Żulewska o swoich rolach i serialu "Na Wspólnej". Jest szansa, że do niego powróci?
Chorzów podpisał porozumienie z Katowicką Specjalną Strefą Ekonomiczną
W Muzeum Hutnictwa w Chorzowie odbyła się dziś konferencja organizowana przez lokalny samorząd i KSSE pod hasłem "Estakada zamknięta, biznes otwarty. Wyzwania i szanse dla przedsiębiorców w dobie infrastrukturalnych zmian". Wydarzenie otworzyło podpisanie porozumienia między miastem Chorzów i KSSE dotyczącego promowania wśród biznesu terenów inwestycyjnych znajdujących się w Chorzowie.
- Przez strefę ekonomiczną będziemy oferowali działki różnym przedsiębiorcom. Do tej pory moi poprzednicy chcieli mieć pełen wpływ na to jacy przedsiębiorcy będą się tu lokowali, by bezpośrednio, bez udziału strefy ekonomicznej, proponować nieruchomości miasta Chorzów. Teraz podobnie jak pozostałe miasta, które na tym zyskały, otwieramy się w pełni na Katowicką Specjalną Strefę Ekonomiczną. Po tym porozumieniu będzie podpisana już właściwa umowa - mówi Szymon Michałek, prezydent Chorzowa. - KSSE powinna być poniekąd pośrednikiem między przedsiębiorcami i gminami. Do tej pory nie w pełni tak to funkcjonowało i chcieliśmy to zmienić - dodaje.
Na zacieśnieniu współpracy KSSE i miasta Chorzów będą mogły skorzystać nie tylko duże podmioty gospodarcze, ale również mali i mikro przedsiębiorcy.
- Ma to na celu aktywizację pod kątem biznesowym terenów znajdujących się w Chorzowie. Chcielibyśmy ściągać jak najwięcej inwestorów na tereny, które są w zarządzie miasta, a także rozszerzyć tę współpracę o szereg działań dedykowanych mikro i małym przedsiębiorcom, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji w związku z zamkniętą estakadą - mówi Ewa Lipka, wiceprezeska i członkini zarządu KSSE. - Oferujemy zwolnienia podatkowe nie tylko dużym koncernom, ale właśnie wspomnianym małym i mikro przedsiębiorcom - dodaje.
Zwolnienia podatkowe i nowe źródła finansowania inwestycji
Ulgi dedykowane są każdemu przedsiębiorcy, który spełnia kryteria.
- Te kryteria chętnie sprawdzą nasi eksperci, którzy są do dyspozycji w naszych biurach regionalnych. Realizują to bezpłatnie, dlatego zachęcam do kontaktu i wejścia na stronę Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Każdorazowo zweryfikujemy, czy nasze plany inwestycyjne mogą być objęte zwolnieniem podatkowym - wyjaśnia Ewa Lipka. - Trafiamy na listę przedsiębiorców priorytetowo traktowanych chociażby w Urzędzie Wojewódzkim, mamy dostęp do bezpłatnych szkoleń. Każdy obserwuje, jak szybko zmienia się Kodeks Pracy i inne zasady - dodaje.
Ponadto wskazuje na inne instrumenty finansowe, takie jak korzystny kredyt z Agencji Rozwoju Przemysłu czy narzędzia realizowane przez Fundusz Górnośląski. To jednak nie wszystko.
- Chorzów graniczy z Bytomiem, także mamy tutaj obniżone progi wejścia, by korzystać z ulg podatkowych. To na pewno bardzo dobra wiadomość dla wszystkich tych, którzy chcą inwestować w Chorzowie - podkreśla Ewa Lipka.
Zachętą dla przedsiębiorców do inwestowania w Chorzowie mają być nie tylko różnego rodzaju ulgi i wsparcie KSSE, ale także nadchodząca zmiana, związana z planowanym wyburzeniem estakady. Wiceprezeska KSSE w tym kontekście przywołuje przykład z Katowic.
- Kiedy budowano tunel pod katowickim rondem wszyscy borykali się z korkami i raczej ta inwestycja nie była okrzyknięta najważniejszą inwestycją infrastrukturalną, tylko tą, która powoduje korki i paraliż w mieście. Dzisiaj nie wyobrażamy sobie by przejechać między Sosnowcem a Chorzowem bez tunelu - mówi Ewa Lipka.
Część osób obawia się jednak, że Chorzów straci na wyburzeniu estakady. Taką opinię na łamach DZ wyraził Marek Kopel, który przekonywał, że Chorzów straci na zmianie przebiegu DK79, ponieważ słabsze skomunikowanie obniży atrakcyjność inwestycyjną poprzemysłowych terenów znajdujących się nieopodal drogi.
- To zależy, w jakim kierunku chcemy rozwijać miasto. Oczywiście, jeżeli spojrzymy na dostęp samochodów ciężarowych do poszczególnych nieruchomości, to musimy patrzeć na to, jakiej kategorii jest to droga. Możemy drogi poprowadzić w zupełnie inny sposób, tak skomunikować tereny przemysłowe, aby był zapewniony dojazd samochodów ciężarowych - mówi Ewa Lipka. - Z drugiej strony musi za tym iść element inwestycji w infrastrukturę towarzyszącą. Kolej jest przyszłością komunikacji naszego regionu, bo pozwoli nam szybko przemieszczać się z domu do pracy czy szkoły - dodaje.
"Estakada zamknięta, biznes otwarty"
Po wstępie, jakim było podpisanie porozumienia, w Muzeum Hutnictwa rozpoczęła się dyskusja wokół szans i wyzwań, które przynoszą przedsiębiorcom duże zmiany infrastrukturalne. W Chorzowie wyzwaniem dla nowych inwestorów może być wolna przestrzeń. Miasto ma nieco ponad 33 km2 powierzchni, z czego ok. 20 proc. stanowi teren Parku Śląskiego.
- Powierzchni inwestycyjnej nie ma wiele. Teren po Hucie Kościuszko został poszatkowany i sprzedany prywatnym inwestorom w związku z czym w Chorzowie naturalnym jest, że najlepsze szanse rozwoju mają firmy średnie i małe. Wiele terenów w ostatnich latach było upłynnianych przez miasto - przypomina Szymon Michałek.
Chorzów ze względu na swoje położenie w sercu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii może być bardzo atrakcyjny dla inwestorów. Wyzwanie stanowi tu jednak charakter terenów, na których można lokować nowe inwestycje.
- Biznes potrzebuje terenów, jest ich mało, a jak są, to związane są z transformacją, przez co inwestorzy muszą ponosić dodatkowe nakłady. Wyzwaniami często są też zdarzające się konflikt z daną grupą społeczną, odory czy wyzwania infrastrukturalne, takie jak estakada - mówi Ewa Lipka.
Podkreśliła przy tym, że kluczowa dla powodzenia przedsięwzięć biznesowych jest przewidywalność.
- Biznes nie boi się inwestycji, mierzy się z wyzwaniami, ale musi znać harmonogram, żeby móc się przygotować - mówi Ewa Lipka. - Nie chcemy jako strefa biernie się przyglądać zamkniętej estakadzie. Chcemy się przypomnieć, że jesteśmy, że można skorzystać ze zwolnienia od podatku i innych narzędzi - dodaje.
"Transport kolejowy może być prawdziwym game changerem"
Kazimierz Karolczak, przewodniczący GZM przypomniał, że ustawa metropolitalna nie daje naszej metropolii wielu kompetencji, dlatego GZM skupia się na podnoszeniu atrakcyjności całego swojego obszaru.
- Zdarzają się sytuacje, gdy dana inwestycja jest ważna dla całego obszaru metropolitalnego. Tak było w Dąbrowie Górniczej, gdzie wsparliśmy kilkudziesięcioma milionami rozbudowę układu tramwajowego, by zabezpieczyć w przyszłości możliwość rozbudowy torów dla kolei metropolitalnej. Wsparliśmy też gminę Sławków przy budowie drogi do terminala - przypomina Kazimierz Karolczak.
W kontekście bieżącej sytuacji z chorzowską estakadą podkreślił, że jeden silny organizm miałby większe możliwości rozwiązania kryzysu.
- Chciałbym, żebyśmy docelowo działali jak miasto Warszawa, gdzie mniejsze jednostki mają swoje władze i działają lokalnie, ale większe decyzje podejmowane są wspólnie - mówi Kazimierz Karolczak.
Podkreślił, że miasta GZM powinny integrować swoje działania, aby zachęcać inwestorów, a obniżanie jakości usług publicznych może ich zniechęcić.
- Transport i logistyka to środek gospodarki. Dla nas wygodny transport publiczny to szansa by do naszych firm dowieźć pracowników. Patrząc na specyfikę naszych miast uwazam, że transport kolejowy może być prawdziwym game changerem - mówi Karolczak. - Kolej musi być jednak konkurencyjna czasowo wobec samochodu - dodaje.
W kontekście estakady obok Chorzowa to Bytom jest miastem, które najmocniej odczuwa konsekwencje zamknięcia obiektu
- Miasto przechodziło już wiele faz transformacji przez kilka wieków swojej historii. Również w ostatnich dekadach jesteśmy właściwie non-stop w transformacji i miasto, czyli władze, przedsiębiorcy i mieszkańcy, muszą sobie radzić - mówi Michał Bieda, wiceprezydent Bytomia. - Nasi mieszkańcy obok mieszkańców Chorzowa najbardziej odczuwają zamknięcie estakady. Boli to szczególnie, bo wydaliśmy kilkadziesiąt milionów złotych na infrastrukturę tramwajową, która teraz nie jest wykorzystywana tak, jak sobie zakładaliśmy, więc trzymamy kciuki za rozwój sytuacji - dodaje.
Michał Bieda w kontekście rewitalizacji przypomniał, że dekadę temu Bytom, Łódź i Wałbrzych otrzymały specjalną pulę na ten cel. Podkreślił, że obok remontów i nowych chodników najważniejsza była zmiana wizerunku miasta, co w dalszej kolejności przełożyło się na to, że ludzie chętniej zaczęli się osiedlać w Bytomiu.
- Zmiana wizerunku z miasta po przejściach, na miasto rewitalizowane, naprawdę robi robotę - mówi Michał Bieda.
Trudnością było w tym kontekście łączenie projektów społecznych i infrastrukturalnych. Zwrócił też uwagę na rolę Spółki Restrukturyzacji Kopalń, dzięki której możliwa była transformacja przemysłowych terenów. Wskazał na prywatne inwestycje na terenie Kopalnii Szombierki, gdzie powstało osiedle i pole golfowe, a także łączone inwestycje mieszkaniowe na terenie Kopalni Rozbark.
- W Bytomiu pokazujemy, że różne modele przekształcania tych terenów są możliwe do realizacji - mówi Michał Bieda.
Chorzów nie ma tak wiele tego typu terenów, dlatego władze miasta liczą na współprace z prywatnymi właścicielami działek.
- Spoglądam już nie tylko w stronę działek posiadanych przez miasto ale staram się spoglądać w stronę przedsiębiorców, którzy już mają, jak Azoty i przekierować tam nowych przedsiębiorców - mówi Szymon Michałek.
- KSSE ma szerokie spektrum patrzenia, kontaktów biznesowych, jest to unormowane, jest stosowna legislacja i nie ma tu szarych miejsc, wszystko jest czarno-białe. Po tych 18 miesiącach wiem jak skomplikowane mogą być relacje miasta i przedsiębiorców - mówi Szymon Michałek. - To, co nie jest określone prawem, szybko może zostać uznane za niezgodne z prawem. Po to są takie instytucje jak KSSE, żeby samorządom w tym pomagać - dodaje.
"Trzeba znaleźć sposób jak te dwie części skomunikować"
W Muzeum Hutnictwa pojawiło się kilkunastu przedsiębiorców działających na terenie Chorzowa. Ci, z którymi udało nam się porozmawiać, liczą na to, że współpraca Chorzowa i KSSE pozwoli na zagospodarowanie poprzemysłowych kwartałów miasta.
- To może być szansa dla biznesu, ale też terenów, jakimi Chorzów jeszcze dysponuje, niewielkimi, bo niewielkimi, ale jednak. Przede wszystkim chodzi o zagospodarowanie przestrzeni pohutniczej. Mamy tego trochę, więc byłoby dobrze, jeżeli strefa ekonomiczna ściągnęłaby tutaj biznesmenów, którzy chcieliby zainwestować, bo Chorzów tego bardzo potrzebuje - mówi Eugeniusz Gorczowski, prezes Jaekel-Bud-Tech Gorczowski Sp. K. - Jeśli estakada zagraża, to trzeba ją wyburzyć, ale przede wszystkim trzeba znaleźć sposób i rozwiązanie, jak te dwie części skomunikować. Nie jesteśmy jak inne miasta, które są na jednym poziomie. Mamy niestety różnicę paru ładnych metrów. Jeżeli będzie odcięty transport, to trzeba jeździć na około i trzeba myśleć jak to rozwiązać - dodaje
- Posiadam tereny w obszarze dawnych zakładów azotowych. Wiem, że teraz praktycznie całe nasze województwo może korzystać z ulg, które oferuje strefa i chcę się więcej na ten temat dowiedzieć - mówi Marek Nowak, prezes Przedsiębiorstwa Handlowo - Usługowego MAREX. - Jestem regionalistą, tradycjonalistą i konserwatystą. Dla mnie zawsze na pierwszym miejscu będzie historia naszego miasta, więc jestem za tym, żeby wyburzyć estakadę i odbudować kształt rynku, który widzimy na starych widokówkach - dodaje.
Dla innych najważniejsze jest po prostu ponowne udrożnienie ruchu na chorzowskim rynku.
- Jeżeli estakada zniknie, a był pokazany ładny projekt, gdzie będą ludzie przechadzać się, to uważam, że znów będziemy mieć z tego profity, bo ludzie tworzą biznesy - mówi przedsiębiorczyni działająca w centrum Chorzowa w branży beauty. - Na razie ludzie do nas nie przychodzą. Na razie się trzymamy. Musimy, bo nie mamy innego wyjścia - dodaje.