Poznań: Mieszkańcy są na "nie". Taka postawa może drogo kosztować

Od protestu do protestu. Tak wyglądają ostatnie tygodnie w Poznaniu. Protestowali już mieszkańcy os. Maltańskiego i os. Stefana Batorego. Protest w sprawie Ostrowa Tumskiego zatacza kręgi w całej Polsce. A punktów zapłonu jest więcej - os. Warszawskie, os. Dębina, Hetmańska na Górczynie, zachodnia brama Poznania. W każdym przypadku to protesty przeciw budowie mieszkań; wszystkie mają jeden mianownik: byle "nie w moim ogródku".
Protest ws. zabudowy Ostrowa Tumskiego pod siedzibą MPU w PoznaniuProtest ws. zabudowy Ostrowa Tumskiego pod siedzibą MPU w Poznaniu
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Robert Woźniak
Szymon Paź

Nimbyzm zaczyna podbijać Polskę, a Poznań idzie w pierwszym szeregu i niesie sztandar. Nowe osiedle przy istniejącej, mającej niemal nieograniczoną przepustowość trasie tramwajowej - "nie". Zabudowa mieszkaniowa w sercu miasta - "nie". Bloki w miejscu, w którym od lat planowano zabudowę mieszkaniową - "nie". Mieszkania w miejsce terenów poprzemysłowych - "nie". Wszystkie przypadki dotyczą szeroko pojętego centrum Poznania - Piątkowa, Ostrowa Tumskiego, os. Warszawskiego, Górczyna.

Te nowe mieszkania w Poznaniu koniec końców i tak powstaną. Ale nie w miejscu, gdzie już istnieje infrastruktura, ale tam, gdzie trzeba wydać miliardy złotych na nowe linie tramwajowe, szkoły czy przedszkola - Strzeszynie, Naramowicach czy jeszcze dalej. Te miliardy, których w budżecie Poznania zawsze brakuje - na halę widowiskowo-sportową, na filharmonię, na infrastrukturę sportową, na remonty ulic, na zakup dobrych tramwajów, na częściej jeżdżące autobusy i tramwaje, na edukację, wydarzenia kulturalne, kluby sportowe, pensje urzędników i pracowników firm komunalnych. Te niezrealizowane pomysły i projekty to część ceny, jaką płacimy za wypychanie mieszkańców coraz dalej i dalej.

3 przykłady złych protestów z Poznania

Trzy burze o nową zabudowę są szczególnie emblematyczne: zabudowa przy ul. 27 Grudnia, przebudowa pasażu handlowego na Piątkowie i zabudowa północnej części Ostrowa Tumskiego. W pierwszym krzykacze, którzy wcześniej wprowadzali opinię publiczną w błąd w zakresie przebudowy centrum, doprowadzają do utrwalenia głupich komunistycznych pomysłów sprzed 50 lat. Zamiast śródmiejskiej ulicy i zabudowy godnej centrum metropolii będziemy więc podziwiać ślepe ściany kamienic, bo te od 27 Grudnia wyburzono w PRL-u pod niedoszły pasaż handlowy. Co prawda jako turyści za granicą kręcilibyśmy na taki widok głowami, ale w centrum swojego miasta pozwalamy na ich utrwalenie (bo ktoś potrafi głośno krzyczeć).

Przypadek dawnego centrum handlowego na os. Stefana Batorego jest chyba najbardziej surrealistyczny. Mieszkańcy bronią betonowego klocka sprzed 25 lat i wybetonowanego parkingu krzycząc, że nowe mieszkania w tym miejscu (wraz z przyziemiem handlowym) to "betonoza". Jak w takim przypadku określić stan obecny?

Pasaż handlowy na osiedlu Stefana Batorego na Piątkowie. Mieszkańcy twierdzą, że po przebudowie na osiedle będzie tu
Pasaż handlowy na osiedlu Stefana Batorego na Piątkowie. Mieszkańcy twierdzą, że po przebudowie na osiedle będzie tu © Polska Press Grupa | Adam Jastrzębowski

Najbardziej bulwersujący dla mnie jest jednak przypadek Ostrowa Tumskiego. Miejsce, które powinno być poznańskim Île de la Cité (Paryż), Christianią (Kopenhaga), Speicherstadt (Hamburg) czy choćby Kępą Mieszczańską (Wrocław) jest i być może pozostanie wsią w centrum milionowej aglomeracji. Zamiast przechadzać się czy przesiadywać nad wodą w sercu Poznania - nad Wartą, Kanałem Węglowym i Cybiną; w jedynym miejscu w stolicy Wielkopolski, gdzie może jeszcze powstać imponujący, pocztówkowy waterfront godny europejskiej metropolii - jeśli miasto ugnie się przed protestującymi, otrzymamy co najwyżej coś godnego dalekich przedmieść. "Szanowni Państwo, bulwary w Poznaniu zamknięte, najbliższe czynne bulwary we Wrocławiu".

Boli w szczególności udział wśród protestujących historyków sztuki. Jestem przekonany, że będąc nad Sekwaną i patrząc na panoramę Île de la Cité nie przeszkadza im ponad 20-metrowa zabudowa wyspy będącej paryskim, a może wręcz francuskim, odpowiednikiem poznańskiego Ostrowa. A przecież nikt nie postuluje, by poznańską katedrę otoczyć wysokimi budynkami, chodzi o kilkukondygnacyjną zabudowę 400 metrów dalej! Jestem pewien, że protestujący historycy sztuki doskonale zdają sobie sprawę, że brak zabudowy Ostrowa Tumskiego w Poznaniu to w dużej mierze "zasługa" wielowiekowej nienawiści Polaków do miast i blokowania ich rozwoju, w wyniku której Poznań nigdy nie stał się nie tyle Paryżem Amsterdamem czy Kolonią, ale nawet Wrocławiem. Przez kilkaset lat polskim wzorcem sukcesu był wielki pałac magnacki w sercu ogromnego rolniczego latyfundium, dworek szlachecki bądź wiejska posiadłość, a nie okazała miejska kamienica. Te wzory doskonale widać w zabudowie kościelnej części poznańskiej wyspy - pełnej kanonii przypominających wiejskie dworki. Wystarczy pojechać do Wrocławia, który z tą częścią historii Polski nie miał nic wspólnego, by zobaczyć, że otoczenie katedry może mieć typowo miejski charakter. A przecież rzeka w mieście, kamienice, gmachy, nowe budynki, bulwary i życie nad Odrą, to jest jeden z największych powodów zazdrości poznaniaków wobec wrocławian. Ale nie - gdy mamy okazję wrócić jako miasto nad rzekę, pojawia się protest, którego efektem może być ostateczne od tej rzeki odwrócenie. "Najbliższy czynny bulwar we Wrocławiu".

Nimbyzmowi można zapobiegać i go leczyć

Jest kilka sposobów na to, by lokalne społeczności nie blokowały rozwoju całej aglomeracji. Po pierwsze - prewencja, czyli prawdziwe planowanie przestrzenne. Takie, które pozwala na rozwój i rozbudowę miasta w perspektywie 100 czy 200 lat, a nie 25. Takie, które już na początku uniemożliwia patodeweloperkę, wciskanie budynków gdzie popadnie czy wyrastanie wieżowców wśród kilkukrotnie niższej zabudowy. Takie, które zabezpiecza miejsce na usługi, rekreację czy transport. Takie, gdzie wokół węzłów transportu publicznego zakłada się budowę generatorów ruchu (biurowców, usług, mieszkań), a nie tworzy węzły tam, gdzie jest miejsce (Dębiec, Starołęka, Wschód). Takie, którego nie trzeba zmieniać co 25 lat, bo pojawiły się "nowe okoliczności".

Problem w tym, że my, Polacy, w takie planowanie nie potrafimy. Polską przestrzenią rządzi "wolność Tomku w swoim domku" i "Polak na zagrodzie równy wojewodzie". Pruski porządek, który liznęliśmy w Poznaniu także dzięki urbanistom - Davidowi Gilly'emu czy Josephowi Stübbenowi - jest pieśnią przeszłości. PRL-owskie, modernistyczne planowanie w centrum Poznania wprowadziło więcej chaosu niż ładu; je zresztą też wyrzuciliśmy do kosza. W efekcie Internet śmieje się ze "100 lat planowania" - polskiej szkoły urządzania przestrzeni bez ładu i składu. Mamy jej ikoniczne przykłady też w Poznaniu - tak zwany dworzec kolejowy, "najgorsza ścieżka rowerowa w Polsce" czy kształcący urbanistów Zakład Gospodarki Przestrzennej UAM, z dala od miasta, rozsądnej komunikacji miejskiej, a nawet reszty kampusu uniwersyteckiego.

Od 1989 r. wszystkie rządy, niezależnie od opcji, osłabiają planowanie przestrzenne w Polsce. Stara lewica wyrzuciła do kosza wszystko, co zaplanował PRL. PiS stwierdził, że planowanie przestrzenne mu przeszkadza, więc uchwalił tzw. "Lex Deweloper" - ustawę pozwalającą budować tam, gdzie się chce, a niekoniecznie tam, gdzie się powinno, a PO chciało zderegulować planowanie m.in tak, by samowole budowlane łatwo było zalegalizować. Uczestniczący nagminnie w poznańskich protestach lokalni działacze nowej lewicy zawsze są na "nie" budowie nowych mieszkań w centrum Poznania, tym samym wypychając potencjalnych nowych mieszkańców (i wyborców) dalej i dalej od centrum - cóż, będąc przez całe życie w opozycji z pewnością nie będą musieli bohatersko rozwiązywać problemów, które sami tworzą.

Nimbyzm można też leczyć. Mieszkańcom protestującym przeciw budowie można zaoferować to, co podnoszą w swoich postulatach. Jeśli mieszkańcom os. Batorego brakuje zieleni warto ułatwić im dojście do Strumienia Różanego lub wręcz wytyczyć tam park. Jeśli brakuje miejsc parkingowych - wyznaczyć miejsce dla parkingowca. Jeśli protestujący przeciw zabudowie Ostrowa Tumskiego boją się przytłoczenia katedry przez nową zabudowę - zagwarantować najwyższą jakość nowej zabudowy i poszanowanie dla istniejącej. Jeśli problemem ma być budowa przez dewelopera i najem okazjonalny - może warto wybudować po raz pierwsze od 100 lat wzorcowe osiedle komunalne. Właśnie w centrum, a nie na Darzyborskiej lub innym wygnajewie.

Czy Jackowi Jaśkowiakowi będzie się chciało?

Prezydentowi Poznania trzeba oddać, że potrafi mieć polityczną intuicję wskazującą kiedy nie przejmować się protestami lub żądaniami. I korzystał z niej z sukcesami w zmienianiu poznańskiej przestrzeni publicznej. Tak było z ruchem rowerowym w całym mieście, tak było ze zmianami organizacji ruchu i miejsc parkingowych w dzielnicach obejmowanych strefą płatnego parkowania. Tak było z podniesieniem opłat w SSP. Jacek Jaśkowiak słusznie wyczuł, że krytyka pochodzi zazwyczaj spoza grona jego wyborców.

Jest niemała szansa, że zignorowanie części obecnych protestów wokół planowanej zabudowy mieszkaniowej też nie uderzyłoby ani w partię rządzącą Poznaniem, ani w namaszczonego przez Jacka Jaśkowiaka kandydata w przyszłych wyborach. Że słyszymy tylko głośną, protestującą mniejszość, a nie dostrzegamy cichej większości, która zabudowę popiera, jest wobec niej obojętna albo może zostać do niej przekonana, jeśli urzędnicy będą potrafili wypromować swoje pomysły.

Być może prezydent, dla którego ma to być ostatnia kadencja, znajdzie w sobie chęć i siłę, by zbudować kompromis dla osiedla Batorego, który zadowoli protestujących i właściciela terenu. Może podejmie właściwą decyzję w sprawie zabudowy na ul. 27 Grudnia, przywracając jej wielkomiejski charakter. Może będzie chciał zostać zapamiętany nie tylko jako ten, który stworzył nad Wartą rozległy teren rekreacyjny, ale także jako ten, który stworzył plan jak z rzeki zrobić dumę Poznania. Zostawienie Poznania "dobrze zaplanowanym" może być wielokrotnie łatwiejsze niż rozpoczęcie budowy nowego dworca czy gmachu filharmonii.

Czym jest nimbyzm i dlaczego jest groźny?

Nimbyzm (od angielskiego NIMBY, "not in my backyard", czyli "nie w moim ogródku") to postawa, w której mieszkańcy blokują inwestycje w swoim sąsiedztwie, dlatego, że powstają w ich sąsiedztwie i w pewien sposób wpłyną na ich życie. To kolejny urbanistyczny rak - po centrach handlowych i suburbanizacji - który importujemy do Polski z krajów anglosaskich.

W USA to jeden z głównych powodów orbitujących cen w miastach i wielokilometrowych korków na gigantycznych autostradach prowadzących do centrum (bo skoro w centrum jest drogo, to ludzie wyprowadzają się na przedmieścia). W Wielkiej Brytanii - kosmicznych cen budowy nowej infrastruktury, którą trzeba chować, wyciszać, wytyczać dalej i dalej od mieszkańców. Efekt jest jeden - gdy NIMBY stawiają na swoim, płacą i płaczą za to tysiące lub miliony innych.

Wybrane dla Ciebie

Oława: Kradzież, której nie było. 57-latek chciał przechytrzyć policję
Oława: Kradzież, której nie było. 57-latek chciał przechytrzyć policję
Rowerzyści pod lupą! Mandat za brak kasku i nie tylko
Rowerzyści pod lupą! Mandat za brak kasku i nie tylko
Dąbrowa Górnicza: Perseidy nad Pogorią! 12. Noc Spadających Gwiazd
Dąbrowa Górnicza: Perseidy nad Pogorią! 12. Noc Spadających Gwiazd
Rzeszów: Wystartował 34. Marma Rajd. Zobacz zdjęcia!
Rzeszów: Wystartował 34. Marma Rajd. Zobacz zdjęcia!
Toruń: "Jesus Christ Superstar" to najlepszy musical sezonu 2024/2025
Toruń: "Jesus Christ Superstar" to najlepszy musical sezonu 2024/2025
Charzykowy: Kto raz zagra, będzie wracać. Żeglarska Gra Terenowa
Charzykowy: Kto raz zagra, będzie wracać. Żeglarska Gra Terenowa
Mysłowice: Karambol na A4. Strażacy musieli walczyć o dojazd
Mysłowice: Karambol na A4. Strażacy musieli walczyć o dojazd
Pociągi z Gorzowa do Krakowa czy Białegostoku? Możliwe
Pociągi z Gorzowa do Krakowa czy Białegostoku? Możliwe
Choroszcz: Defibrylatory trafiły do przestrzeni publicznej
Choroszcz: Defibrylatory trafiły do przestrzeni publicznej
Namysłów: Opiekun brutalnie pobił niepełnosprawnego i go okradł. Po wszystkim wezwał dla niego pomoc
Namysłów: Opiekun brutalnie pobił niepełnosprawnego i go okradł. Po wszystkim wezwał dla niego pomoc
Augustów: Ukradł samochód byłej dziewczynie, bo chciał w nim zamieszkać. Policjanci odnaleźli audi z mężczyzną w środku
Augustów: Ukradł samochód byłej dziewczynie, bo chciał w nim zamieszkać. Policjanci odnaleźli audi z mężczyzną w środku
Warszawa: Pijana wjechała na elektrycznej hulajnodze w autobus miejski na Nowym Świecie
Warszawa: Pijana wjechała na elektrycznej hulajnodze w autobus miejski na Nowym Świecie