Poznań: Od października rusza obowiązkowa deratyzacja
Za kilkanaście dni w budynkach powinny pojawić się stacje deratyzacyjne i ostrzeżenia przed trucizną. Miasto chce zmniejszyć populację szczurów, które silniejsze po lecie na jesieni, będą szukały schronisk w budynkach i nie ma innego sposobu jak deratyzacja.
Obowiązkowa deratyzacja w Poznaniu
Miasto zobowiązuje do przeprowadzenia obowiązkowej deratyzacji dwa razy w roku, na wiosnę i na jesieni. Najbliższa ma zatem rozpocząć się 1 października.
Obejmie:
Bydgoszcz: 3 mężczyzn zatrzymanych po nocnych wybrykach na hulajnodze
- budynki wielolokalowe,
- punkty gastronomiczne,
- obiekty handlowe związane ze sprzedażą żywności,
- targowiska,
- placówki edukacyjne,
- szpitale,
- hotele,
- domy pomocy społecznej
- obiekty zajmujące się gospodarką odpadami.
Potrwa w nich przez minimum 31 dni i związana jest nie tylko w wyłożeniem trutek w stacjach deratyzacyjnych (a nie wysypaniem ich na papierowych tackach!), ale też z zablokowaniem szczurom dostępu do domów i do pokarmu - odpadków i... jedzenia wysypywanego np. gołębiom.
- Deratyzacja może być traktowana jako przykry obowiązek, ale jeśli zastosujemy w niej właściwe preparaty, które wybiją rodziny szczurów, i jeśli zakiełkuje ona w świadomości ludzi jako skuteczny sposób na likwidację szczurów, to ma sens - mówi Leszek Teschner, od ponad dwudziestu lat w barwach firmy Frodo walczący ze szczurami i insektami w mieście. - Raz się zmusimy, bo trzeba, ale gdy zobaczymy, że szczury zniknęły z piwnicy, to zaczniemy dbać tam o porządek, o szczelne drzwi i okna, powstrzymamy się od wyrzucania na ziemię i podłogę resztek jedzenia i dokarmiania gołębi. Obowiązkowa akcja może tak budować świadomość w narodzie...
Poznań zawiadamia o deratyzacji jako o obowiązkowym działaniu: jakiś czas temu miasto dawało ogłoszenia w gazetach, teraz już liczy bardziej na moc Internetu, ogłoszenia wywieszane przez dozorców w miejskich budynkach i na apele rad osiedli.
- Przebieg akcji będzie monitorowany przez straż miejską oraz Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego - zastrzega miasto. - Służby będą sprawdzać, czy preparaty zostały wyłożone zgodnie z przepisami, czy zastosowano trwałe stacje deratyzacyjne oraz czy nieruchomości są odpowiednio oznakowane. Kontrole obejmą także utrzymanie czystości w obrębie miejsc gromadzenia odpadów.
Jak wyjść na front walki ze szczurami? Właściciele nieruchomości muszą zainstalować specjalne pojemniki deratyzacyjne, czyli stacje, w miejscach, gdzie aktywność szczurów może być największa - w piwnicach, korytarzach, spiżarniach, przy otworach wentylacyjnych, zsypach i śmietnikach - wzdłuż ścian lub w narożnikach. Muszą one być zabezpieczone przed dostępem zwierząt domowych i dzieci, oznakowane i zaopatrzone w numer kontaktowy Oddziału Toksykologii (61 847 69 46), a zarządcy nieruchomości muszą bezwzględnie wywiesić w widocznych miejscach ostrzeżenia o wyłożeniu trutek. W czasie akcji trzeba zwracać uwagę na to, by do stacji nie podchodziły dzieci i zwierzęta domowe, a do tego zadbać o zamknięcie szczurom dróg wejścia do domu i jednocześnie - dróg ucieczki. A na końcu - o natychmiastowe usuwanie martwych gryzoni.
- Większość administratorów montuje stacje w sposób zgodny z przepisami, przytwierdzając je do podłoża - ale trafiają się i tacy, którzy chcą zaoszczędzić i sygnalizują możliwość wysypania trutki na położoną na podłodze tekturę: takich zleceń nie biorę i wskazuję im, że są konkretne obowiązujące przepisy - mówi Leszek Teschner. - Inni mówią: po co akcja, ja widziałem jakiś czas temu jednego tylko szczura. A szczury świetnie się maskują, są zwierzętami nocnymi i nieruchomieją, gdy czują zagrożenie, starając się wtopić w otoczenie. To że spostrzegło się jednego szczura oznacza, że dalszych dziesięć dobrze się ukryło. Nie ma więc co oszczędzać na porządnych stacjach deratyzacyjnych i skutecznych trutkach. Dla najlepszych efektów można zlecić monitorowanie danego terenu nie rzadziej niż raz na miesiąc, a nawet raz na tydzień.
Szczur niesie dużo zagrożeń, poczynając od tego, że jest nosicielem bakterii i chorób, a skończywszy na tym, że niszczy meble, instalacje, przedmioty, które staną na jego drodze. Jeśli dostanie się do instalacji elektrycznych, może spowodować pożar.
- Jest gryzoniem, więc wciąż coś musi gryźć, by zużywać stale rosnące zęby - wyjaśnia Leszek Teschner. - Bardzo szybko się rozmnaża, panuje nad rozległym systemem korytarzy sieci kanalizacyjnej, gdzie znajduje dużo odpadków żywnościowych, jest inteligentny i odważny, ma bardzo dobry słuch i węch. Niestety człowiek mu pomaga, poprzez wyrzucanie żywności, bałagan i otwarte piwnice.
Miasto zaleca, by po wyłożeniu trutek sprawdzać, czy w stacjach ubywa zatrutej karmy, by uzupełniać ją i czy gdzieś nie leżą ciała padłych zwierząt. Przygotowało też poradnik deratyzacyjny, dostępny na stronie poznań.pl.