Poznań: Pierwszy przypadek zatrucia muchomorem sromotnikowym. Pacjent trafił do szpitala
Zaczyna się sezon grzybowy. Pierwszy pacjent zatruty muchomorem w Poznaniu
Do Szpitala Miejskiego im. Franciszka Raszei w Poznaniu trafiła pierwsza w tym roku osoba, która zatruła się grzybami. To ponad 30-letni mężczyzna. Lekarzom tłumaczył, że hobbystycznie zajmuje się zbieraniem grzybów. W czasie ostatniej wyprawy do lasu zebrał grzyb, co do którego był przekonany, że to czubajka kania.
Zaczęło się w Biedronce. Akcja 10+10 gratis tylko do 31 października
- Pokroił go w paski, lekko podsuszył, a później zjadł, jak mówi - z keczupem i miodem. Dalej sytuacja przebiegała już standardowo: nudności, bóle brzucha, biegunka. Zgłosił się do szpitala w swoim rejonie, skąd przekazano go na nasz oddział toksykologii - relacjonuje dr Eryk Matuszkiewicz, toksykolog ze szpitala Raszei.
Objawy, przebieg zatrucia, a wreszcie badania potwierdziły - mężczyzna zamiast kani, zjadł kawałki muchomora sromotnikowego. To jedna z najbardziej niebezpiecznych, potencjalnie śmiertelnych w skutkach, ale i najczęstszych pomyłek. W tym przypadku mężczyzna miał szczęście.
- Proces uszkodzenia wątroby powoli wyhamował, a później stan pacjenta zaczął się poprawiać. Po tygodniu wypisaliśmy go do domu i dalszej obserwacji - mówi Matuszkiewicz.
Pomyłka na grzybobraniu może się skończyć przeszczepem
Konsekwencje mogły być o wiele gorsze. Mężczyzna ma szczęście, bo zjadł niewiele muchomora. Jest młody i nie chorował na nic innego. Odpowiedź organizmu na zatrucie także nie należała do najsilniejszej z możliwych.
- Gdyby zjadł cały kapelusz, dwa, nie wiem, czy skończyłoby się tak dobrze. Nie sądzę - ocenia Matuszkiewicz. - Obciążeniem są choroby przewlekłe, jak cukrzyca czy nadciśnienie oraz wiek. W jednym z poprzednich sezonów trafiła do nas kobieta po 70-tce i niestety, zmarła.
W wyniku zatrucia mogło też dojść do uszkodzenia wątroby w takim stopniu, że konieczna byłaby transplantacja. Są też grzyby, które powodują niewydolność nerek, gwałtowną anemię czy wpływają na układ nerwowy, choćby wywołując drgawki.
- Te grzyby mają wspólną cechę - są grzybami blaszkowymi. W tej grupie jest najwięcej grzybów niebezpiecznych, w tym śmiertelnie trujących - zauważa toksykolog. - Żeby mieć pewność, że jesteśmy bezpieczni, powinniśmy zbierać grzyby z gąbką pod kapeluszem. Blaszkowe zostawmy w lesie.
Matuszkiewicz dodaje, że w każdym sezonie na oddział trafia co najmniej kilka osób po zatruciu grzybami.
Jakie są objawy zatrucia grzybami?
Objawy zatrucia grzybami są z reguły podobne do tych, które wystąpiły u 30-latka. Zaczyna się od nudności i bólu brzucha. Następnie dochodzą wymioty i biegunka. Zasada jest taka, że im później od zjedzenia grzyba wystąpią symptomy, tym poważniejsze jest zagrożenie.
- Jeśli objawy wystąpią po 2-3 godzinach prawdopodobnie nie jest to ciężkie zatrucie. Po 10-12 godzinach rokowanie jest o wiele gorsze - wskazuje Matuszkiewicz.
W tym momencie natychmiast powinna zapalić się czerwona lampka. Nie można zwlekać ze zwróceniem się po pomoc.
W sanepidzie czeka grzyboznawca
Żeby mieć pewność, że zebraliśmy wyłącznie jadalne grzyby, można zwrócić się do grzyboznawcy. Pełnią dyżury od poniedziałku do piątku w godz. 7.25 - 14.30 w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej przy ul. Libelta 36 w Poznaniu. Porady są bezpłatne.
- Od 20 września do 25 października uruchamiamy dodatkowe dyżury - w soboty od godz. 12 do 16. Na poradę grzyboznawcy nie jest wymagane wcześniejsze umówienie się - mówi Wiesława Kostuj, rzeczniczka wielkopolskiego sanepidu.