Poznań: Po 20 latach za granicą wrócił i otworzył sklep z winylami
Nowy sklep z winylami w Poznaniu
- Po 20 latach spędzonych za granicą przywiozłem cały asortyment ze sobą. Dotąd sprzedawałem tylko w sieci, ale zawsze marzyłem, by otworzyć taki sklep. W końcu przyszedł moment, żeby spróbować - mówi Marcin Czajka i przyznaje, że boom na winyle trwa, i to najlepszy moment na otwarcie lokalu.
Właściciel sklepu na Górnej Wildzie przyznaje, że zbieraniem płyt zainteresował się od prezentu, który kiedyś otrzymał. Największe zainteresowanie przejawia muzyką z lat 80. W sklepie można znaleźć szerokie spektrum gatunków - od klasyków rocka, przez alternatywę, aż po jazz i muzykę klasyczną. Nie brakuje też płyt CD, DVD, Blu-Ray i kolekcjonerskich memorabiliów.
- Jak człowiek zaczyna zbierać i kolekcjonować płyty, to nie ma limitu. Szukają od pierwszych wydań Beatlesów po Pink Floydów, aż sięga po niemal wszystko - dodaje.
Skarby z Wysp Brytyjskich
Większość zbiorów pochodzi z Wielkiej Brytanii, gdzie Czajka spędził dwie dekady. Na ścianach sklepu wiszą unikatowe egzemplarze po rzadkie reprodukcje złotych płyt. Jedną z perełek jest pamiątka należąca do Micka Hucknalla z zespołu Simply Red.
Właściciel nie ukrywa, że w ofercie można znaleźć także droższe kąski - nawet po kilkaset czy ponad tysiąc złotych.
- Chciałem, żeby takie wyjątkowe wydania były od razu widoczne, dlatego eksponuję je na ścianach - podkreśla. - W Wielkiej Brytanii ten rynek jest najmocniejszy, to w końcu kolebka muzyki światowej, płyt i chyba najmocniejszy rynek, pomijając USA.
Rynek wraca do łask
Moda na winyle odżyła kilka lat temu. Czajka przyznaje jednak, że decyzja o otwarciu sklepu wciąż wiąże się z ryzykiem.
- W dobie internetu wszystko można kupić online, ale sieciówki oferują głównie nowości, a ja mam coś zupełnie innego. To inny świat - mówi.
Na razie w lokalu nie będzie miejsca na koncerty czy spotkania odsłuchowe, jednak właściciel nie wyklucza rozszerzenia działalności w przyszłości. Co go zaskoczyło, jeśli chodzi o wybór płyt przez Polaków?
- Nie spodziewałem się, że tak dobrze będą się sprzedawać nowe rzeczy i duże single. Myślałem, że pójdą głównie klasyczne używane albumy. Okazało się, że Polacy szukają także nietypowych wydawnictw - opowiada o dniu otwarcia. - I dużo zeszło dwunastek, czyli singli.
W planach jest poszerzenie oferty o polską muzykę. Sklep działa też w modelu dwufunkcyjnym - można kupić winyle, ale też sprzedać swoje.
- To nie Londyn, więc rynek jest mniejszy, ale widzę potencjał. Klienci są ciekawi, co mamy. W Polsce słucha się dużo klasycznego rocka i muzyki klubowej. Ta druga się nieźle sprzedała w dniu otwarcia. W Anglii rządzi bardziej alternatywa, poszukiwany jest "święte Graal" jak np. pierwsze wydanie Beatlesów, czy też płyty reggae - podsumowuje właściciel. W Polsce nie zauważyłem większego zainteresowania reggae, a w Anglii to duży rynek.