Radny: „Do Gorzowa nie ma po co przyjeżdżać”. Proponuje kolejkę linową
Radny Jerzy Sobolewski twierdzi, że Gorzów nie ma dziś nic, co przyciągałoby turystów. Chce to zmienić – jego pomysł to kolejka linowa biegnąca ze Schodów donikąd do Dominanty. Przed laty podobny plan miał też były prezydent. Czy teraz coś się ruszy?
pixabay
„Do Gorzowa nie ma po co przyjeżdżać”
Jerzy Sobolewski uważa, że Gorzów nie oferuje turystom żadnych atrakcji, które byłyby dla nich magnesem. Według radnego sytuację mogłaby zmienić kolejka linowa, która woziłaby pasażerów nad miastem – od Schodów donikąd do okolic Dominanty.
– Piękna kolejka przez cały Gorzów, zakończona w okolicach Dominanty. Żeby każdy miał przyjemność przejechania się i z góry obejrzeć cały Gorzów. Wsiąść przy kawiarni, wysiąść przy kawiarni. To mój pomysł od wielu lat – mówił w wywiadzie dla Radia Eska Gorzów Jerzy Sobolewski.
Padło pytanie o sprzedaż działki pod CPK. "Jak z aferą wizową"
Inspiracja z Europy – i nie tylko
Radny mówi, że podobne rozwiązania widział w kilku miastach europejskich. Tego typu kolejki funkcjonują m.in. w Tuluzie (Francja), gdzie Téléo stanowi część transportu publicznego, oraz w Koblenz (Niemcy), gdzie gondole przecinają Ren, łącząc centrum z zabytkową fortecą. W Polsce przykładem może być Polinka we Wrocławiu, choć to rozwiązanie uczelniane, a nie turystyczne. Najbardziej rozbudowane miejskie systemy kolejek linowych działają w Medellín i La Paz, gdzie służą mieszkańcom jako codzienny środek transportu.
To już kiedyś było. Ale nie wyszło
To nie pierwsza próba wprowadzenia pomysłu kolejki linowej w Gorzowie. Jak przypomina Eska Gorzów, przed laty podobną koncepcję miał Tadeusz Jędrzejczak, ówczesny prezydent miasta. Ostatecznie projekt nie został zrealizowany.
Czy teraz jest szansa, by wrócić do tematu? Czas pokaże, czy miasto potraktuje propozycję Sobolewskiego poważnie.
