Rekordowy spadek wakatów w szkołach. Lepiej niż rok temu, ale to nie jest sukces
Wakatów jest mniej niż rok temu, a nowych ogłoszeń również ubywa
Dane zebrane 26 września pokazują, że liczba ofert pracy w szkołach spadła w ujęciu rocznym o ok. 15 proc. W całym miesiącu pojawiło się też o 18 proc. mniej nowych ogłoszeń niż we wrześniu 2024 r. - z 10 tys. do 8200. To pierwszy tak wyraźny spadek od kilku lat i sygnał, że skala problemu kadrowego mogła się nieco zmniejszyć.
- Może ktoś pamięta, że obstawiałem 8000 ogłoszeń na koniec września. Jest lepiej - 7377. (...) To optymistyczna wiadomość - pisze autor analizy na profilu Dealerzy Wiedzy.
Według danych największe braki występują w województwie mazowieckim (1766 ofert), małopolskim (1025) i śląskim (672). Z kolei najmniejszy odsetek nieobsadzonych etatów dotyczy województw lubuskiego (0,38 proc.) i podkarpackiego (0,43 proc.). Ogółem nauczycieli brakuje dziś w Polsce na poziomie 1,04 proc., a łączna liczba godzin do obsadzenia przekracza 114 tys., z czego ponad 51 tys. to godziny dydaktyczne.
Za spadkiem wakatów stoją emeryci i godziny ponadwymiarowe
Choć dane mogą sugerować pozytywny trend, eksperci przestrzegają przed nadmiernym optymizmem. Autor analizy zwraca uwagę, że spadek liczby ogłoszeń nie wynika wyłącznie z powrotu nauczycieli do zawodu czy większego zainteresowania pracą w szkole.
- Chcę wierzyć, że to rzeczywiście oznacza, że tylu nowych nauczycieli podjęło się tego zawodu i tak wielu wróciło po roku (lub kilku-kilkunastu latach) rezygnacji z belferki. Na pewno tacy są. Ale myślę, że to nie oni załatali te braki. To kolejny raz rozdmuchane godziny ponad-etatowe (ich skalę poznamy za kilka miesięcy) i rzesza emerytów ratują cały system - pisze Dealer Wiedzy.
Widać to m.in. po rosnącej liczbie godzin do wzięcia - ich łączna liczba przekracza 114 tys., co sugeruje, że wielu nauczycieli pracuje ponad normę, a część wakatów formalnie nie pojawia się w ogłoszeniach, bo zajęcia przejmują osoby zatrudnione już w szkołach.
Na razie jednak sytuacja wygląda lepiej niż rok temu, a tempo napływu nowych ogłoszeń wyraźnie zwolniło. To może oznaczać, że szkoły w dużej mierze obsadziły najpilniejsze braki - choć często kosztem większego obciążenia pracą i zatrudniania osób, które już raz z zawodu odeszły.