Rybnik: Klub Face2Face otawrto w pandemii. Sąd ogłosił wyrok

RYBNIK. Sąd Okręgowy uniewinnił Marcina Kozę, oskarżonego o sprowadzenie zagrożenia dla życia i zdrowia dla wielu osób, poprzez otwarcie klubu Face2Face w Rybniku w trakcie obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa.
W Sądzie Okręgowym w Rybniku zapadł wyrok w sprawie Marcina Kozy, który w trakcie pandemii koronawirusa otworzył klub Face2Face. Prokuratura zarzucała mu sprowadzenie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osóbW Sądzie Okręgowym w Rybniku zapadł wyrok w sprawie Marcina Kozy, który w trakcie pandemii koronawirusa otworzył klub Face2Face. Prokuratura zarzucała mu sprowadzenie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Arkadiusz Biernat / Polska Press Grupa
Arkadiusz Biernat
  • W Sądzie Okręgowym w Rybniku zapadł wyrok w sprawie Marcina Kozy, właściciela klubu Face2Face w Rybniku
  • W Sądzie Okręgowym w Rybniku zapadł wyrok w sprawie Marcina Kozy, właściciela klubu Face2Face w Rybniku
  • W Sądzie Okręgowym w Rybniku zapadł wyrok w sprawie Marcina Kozy, który w trakcie pandemii koronawirusa otworzył klub Face2Face. Prokuratura zarzucała mu sprowadzenie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób
  • W Sądzie Okręgowym w Rybniku zapadł wyrok w sprawie Marcina Kozy, który w trakcie pandemii koronawirusa otworzył klub Face2Face. Prokuratura zarzucała mu sprowadzenie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób
  • W Sądzie Okręgowym w Rybniku zapadł wyrok w sprawie Marcina Kozy, który w trakcie pandemii koronawirusa otworzył klub Face2Face. Prokuratura zarzucała mu sprowadzenie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób
[1/5] W Sądzie Okręgowym w Rybniku zapadł wyrok w sprawie Marcina Kozy, właściciela klubu Face2Face w Rybniku Źródło zdjęć: Polska Press Grupa | Arkadiusz Biernat / Polska Press Grupa

Otworzył klub Face2Face na Śląsku w trakcie pandemii koronawirusa

Sprawa klubu Face2Face i jego właściciela Marcina Kozy (mimo iż był oskarżonym, wyraził zgodę na używanie jego pełnego imienia i nazwiska oraz wizerunku) dotyczy okresu pandemii koronawirusa i obowiązujących w jej trakcie obostrzeń związanych m.in. z działalnością klubów tanecznych. W związku ze sprawą interweniowała policja.

Marcina Kozę oskarżono o sprowadzenie zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób, w związku z otwarciem klubu.

Z oskarżeniem Marcin Koza się nie zgadza. Przekonuje, że ówczesne prawo było niezgodne z konstytucją i stosowano je wybiórczo, jako przykład podając m.in. imprezę sylwestrową z TVP, w której miało uczestniczyć 2,5 tysiąca osób. Argumentuje też, że w klubie stosowano środki ochrony przed zakażeniem COVID-19. Za stawiany mu zarzut groziła mu kara nawet 8 lat więzienia.

W trakcie procesu przesłuchano m.in. głównego oskarżonego, policjantów interweniujących w jego klubie, a także przedstawicieli instytucji.

Wyrok w sądzie w Rybniku

Sąd Okręgowy w Rybniku uniewinnił Marcina Kozę, właściciela klubu Face2Face, którego prokuratura oskarżyła o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życiu wielu osób. Skarb Państwa musi też mu zwrócić koszty związane z pracą adwokata. Przedsiębiorca w chwili ogłoszenia wyroku uśmiechnął się i wymownie schował twarz za dłońmi, a obecna na sali publiczność biła brawa.

W ustnym uzasadnieniu sędzia Barbara Wajerowska-Oniszczuk przyznała - oceniając zebrany materiał dowodowy - że prokurator nie przełamał zasady domniemania niewinności w trakcie całego toczącego się postępowania.

- Ta sprawia jest nietypowa i wymaga szczegółowej analizy jej okoliczności - przyznała sędzia Barbara Wajerowska-Oniszczuk.

Zaznaczyła, że nie uszła uwadze sądu, podnoszona przez obronę i oskarżonego wadliwość i niekonstytucyjność stosowanego w czasie stanu epidemii prawa związanego z nakazami i zakazami. Jednocześnie podkreślono, że ta kwestia nie jest pierwszorzędna w świetle kwalifikacji prawnej zarzutu. Dlatego sąd nie odnosił się w uzasadnieniu do tej kwestii.

- Sąd zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji w okresie pandemii i roli, jaką w tym okresie odgrywała dyscyplina społeczna związana z koniecznością przestrzegania zasad i obostrzeń celem unikania rozszerzania się pandemii. Nie zwalnia to jednak sądu z obowiązku badania, czy działania oskarżonego, niestety niestosującego się do tych zasad, wypełniły przesłanki artykułu 165 kodeksu karnego - można było usłyszeć.

Jak podkreślono, w tym przypadku konieczne było nie tylko ustalenie, czy oskarżony naruszył nakazy i zakazy, ale czy doprowadził do tego, że wirus dotarł do kolejnej grupy osób.

Prokurator nie miał dowodów na winę przedsiębiorcy ze Śląska

Sędzia zwróciła uwagę, że oskarżyciel publiczny nie udowodnił oskarżonemu sprowadzenie niebezpieczeństwa. - Aby uznać, że doszło do zarzucanego oskarżonemu przestępstwa, oskarżyciel publiczny musiałby wykazać, że w okresie objętym zarzutem, a więc od 23 stycznia 2021 do 5 lutego 2021 na terenie jego dyskoteki Face2Face, wskutek zorganizowanej przez niego wbrew zakazowi imprezy znajduje się osoba z aktywnym wirusem. Bo tylko takie ustalenia mogły prowadzić do badania dalszej odpowiedzialności karnej Marcina Kozy. Istotne jest bowiem, czy w tym czasie był na terenie dyskoteki ktoś, kto zarażał tym wirusem, czy też miał, chociaż potencjalną możliwość w tym kierunku. A co za tym idzie, ustalenie, czy niestosowanie się oskarżonego jako przedsiębiorcy organizującego imprezę do istniejących w owym czasie obostrzeń i zakazów zniweczyła możliwość ochrony przed szerzeniem się istniejącej w tym czasie pandemii. Tylko taka sytuacja mogła w ocenie sądu sprowadzić niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia wielu osób - tłumaczyła w uzasadnieniu sędzia Barbara Wajerowska - Oniszczuk.

Na żadnym etapie postępowania nie stwierdzono, czy którykolwiek z 224 uczestników imprezy w chwili był zarażony wirusem. Sędzia zauważyła, że w trakcie wydarzeń podnoszonych w zarzucie uczestnicy nie zakrywali ust i nosa, nie zachowywali dystansu, nie była im mierzona temperatura, a jedynie wypełniali deklaracje, że są zdrowi. Jednak podczas interwencji policji nie wykonano żadnych badań przesiewowych uczestników, a tylko te - w opinii biegłych - mogły dać odpowiedź na to, czy ktoś był zarażony i czy mógł zarażać inne osoby.

Podkreślono, że do szerzenia się choroby zakaźnej w określonym środowisku według biegłej niezbędne są: źródło zakażenia, aktywne drogi i mechanizmy szerzenia się zakażenia pomiędzy źródłem zakażenia a osobami wrażliwymi na zakażenie. - Te trzy elementy muszą występować łącznie. Wyeliminowanie chociaż jednego z wymierzonych wyżej elementów procesu epidemiologicznego prowadzi do przerwania transmisji zakażenia i uniemożliwia szerzenie się danej choroby zakaźnej - zauważono.

Tymczasem nie ustalono, czy ktokolwiek w klubie był zarażony wirusem. Stwierdzono, że nikt też nie przebywał na kwarantannie z wylegitymowanych osób. Jednak były to okresy przed lub po wydarzeniach objętych zarzutem i biegli stwierdzili, że nie można orzec tego, czy mogli stanowić zagrożenie.

Dwoje biegłych w dwóch niezależnych opiniach stwierdziło, że "w trakcie imprez zorganizowanych przez oskarżonego mogło dojść do zagrożenia epidemiologicznego, ale wykluczyły, że do zagrożenia epidemiologicznego doszło". Nawet policjanci, którzy podczas interwencji przebywali w lokalu, a później byli zarażeni koronawirusem, nie wiązali tego z pełnieniem obowiązków w Face2Face.

W związku z brakiem wskazania osoby zarażonej sąd nie mógł stwierdzić, że doszło do sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia ludzi. Ponadto biegli wskazali, że w styczniu 2021 roku liczba zakażeń w powiecie rybnickim malała i nie stwierdzono większych wzrostów, które korelowałyby z terminami otwarcia klubu. Zgodnie z zasadą wątpliwości rozstrzygnięto na korzyść oskarżonego.

- Prokurator nie wykazał, aby zachowanie oskarżonego stworzyło realną możliwość szerzenia się choroby zakaźnej i rozszerzenia epidemii COVID-19. Ani tego, że jego zachowanie zniweczyło skuteczność podjętych środków ochrony przed niebezpieczeństwem dalszego szerzenia się epidemii. Nie wykazał, że swoim działaniem oskarżony sprowadził niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi. Z tego powodu sąd uniewinnił oskarżonego od popełnienia zarzucanego mu czynu - podkreśliła sędzia Barbara Wajerowska-Oniszczuk.

Wyrok nie jest prawomocny.

Marcin Koza: "Wygrało prawo, a nie chaos"

Adwokat Anna Radejewska nie ukrywała radości z wyroku po długoletnim procesie. - Sprawiedliwości stało się zadość. Sąd dostrzegł prawdziwe przesłanki, które leżały u podstaw zachowania pana Marcina. Prokuratura nie obroniła swojego aktu oskarżenia. Mój klient przez te długie lata męczył się z sytuacją, z koniecznością stawiania się do sądu, każdorazowo wiązało się to z wielkim stresem. Dlatego z wielką ulgą przyjmujemy wyrok sądu. Oczekujemy na stanowisko Prokuratury Okręgowej w Gliwicach dotyczące ewentualnej apelacji. Będziemy się bronić do końca - powiedziała adwokat Anna Radejewska.

Choć w polskim prawie nie ma precedensu, to ma nadzieję, że ten wyrok będzie brany pod uwagę w innych podobnych postępowaniach.

Marcin Koza po wyjściu z sali sądowej mówił, że wygrało prawo, a nie chaos, który - jak podkreślał - panował w Polsce podczas pandemii koronawirusa. Zwraca uwagę, że klub otworzył zgodnie z prawem. Jako powód swojego zachowania wskazywał również brak środków do życia, bo Face2Face było jego jedynym źródłem utrzymania, a sam biznes był mocno zagrożony. Jego zdaniem na ławie oskarżonych powinien usiąść były premier Mateusz Morawiecki, który - jak mówi - był twarzą tamtego chaosu prawnego, który doprowadzał przedsiębiorców do ruiny.

- Obroniłem swój biznes zgodnie z prawem. Choć muszę przyznać, że to nie tylko biznes, ale mój dom i sposób na życie - powiedział Marcin Koza. Wyraził nadzieję, że już nigdy żaden przedsiębiorca nie będzie karany za to, że chce pracować.

Na ogłoszeniu wyroku nie było nikogo z prokuratury.

Wybrane dla Ciebie

Kraków: Wisła za grosze oddaje część parkingu deweloperowi
Kraków: Wisła za grosze oddaje część parkingu deweloperowi
Pniewy: Wielkie kolarskie święto
Pniewy: Wielkie kolarskie święto
Katowice: Podtopienia przy Lidlu w rejonie rzeki Mlecznej
Katowice: Podtopienia przy Lidlu w rejonie rzeki Mlecznej
Olszyny: Tragiczne zderzenie na przejeździe. Nie żyje kierowca
Olszyny: Tragiczne zderzenie na przejeździe. Nie żyje kierowca
Słupsk: Byłe kino Milenium otoczone przez wykopaliska archeologiczne
Słupsk: Byłe kino Milenium otoczone przez wykopaliska archeologiczne
Warszawa: Ciało mężczyzny wyłowione z Wisły na Bielanach
Warszawa: Ciało mężczyzny wyłowione z Wisły na Bielanach
64 mieszkania oddane w Nowym Stawie. To druga inwestycja SIM zrealizowana w województwie pomorskim
64 mieszkania oddane w Nowym Stawie. To druga inwestycja SIM zrealizowana w województwie pomorskim
Zbójna: Zderzenie osobówek, dwie osoby poszkodowane. Droga zablokowana
Zbójna: Zderzenie osobówek, dwie osoby poszkodowane. Droga zablokowana
Jedlina-Zdrój: Rusza budowa ronda. Objazdy na trasie Wałbrzych - Głuszyca i zmiany w komunikacji miejskiej
Jedlina-Zdrój: Rusza budowa ronda. Objazdy na trasie Wałbrzych - Głuszyca i zmiany w komunikacji miejskiej
Radomsko: Świętowanie 4. urodzin Aquary rozpoczęto od jogi
Radomsko: Świętowanie 4. urodzin Aquary rozpoczęto od jogi
Lubliniec: Gala psów nie tylko rasowych. Pokazy, porady i dużo miłości
Lubliniec: Gala psów nie tylko rasowych. Pokazy, porady i dużo miłości
Krynica Morska: Turystyczne Centrum na Mierzei Wiślanej
Krynica Morska: Turystyczne Centrum na Mierzei Wiślanej