Rzeszów: Konferencja na temat przemocy wobec dzieci

Sala Audytoryjna Urzędu Marszałkowskiego była pełna, treść prelekcji momentami wręcz przerażająca, bo przy społecznej akceptacji dzieciom dzieje się krzywda. Często z woli ich opiekunów.

- Dzieci i młodzież mają prawo do swojej prywatności, do kreowania własnego wizerunku - akcentowała Katarzyna Hernandez, Dyrektorka Zespołu Edukacji Cyfrowej i Bezpieczeństwa Sieci w Biurze Rzecznika Praw Dziecka i podawała przykłady, że te prawa są nagminnie łamane.

Szkoły wymuszają wręcz na rodzicach zgody na publikację wizerunku ich dzieci. Uczeń osiągnął sukces w konkursie lub olimpiadzie? W mediach społecznościowych i na internetowej musi być jego zdjęcie, bo to dla szkoły promocja. Nagrania i fotografie szkolnych zespołów tanecznych, innych form aktywności szkolnej. Brak takiej zgody grozi tym, że dziecko nie zostanie dopuszczone do konkursu, nie zatańczy w zespole, nie będzie uczestniczyć w zajęciach, które szkoła chce uwiecznić na zdjęciach, celem publikacji. Zdjęcia roznegliżowanych nieletnich na basenie, też celem promocji obiektu.

- Nierzadko otrzymujemy sygnały od dzieciaków, że one wcale nie chcą trafiać na platformy społecznościowe, także dlatego, że fotografia, nagranie mogą być źródłem hejtu - wyjaśniała. - I tylko nikt nie pytał dzieci o zgodę na takie publikacje. To także jest forma przemocy.

Jeszcze dalej posuwają się sami rodzice i nie zawsze w dobrej wierze: przejawem takiej przemocy jest praca dzieci - influencerów.

- Mieliśmy i takie zgłoszenia - przytaczała Katarzyna Hernandez. - Napisała do nas dziewczynka: "proszę porozmawiać z moimi rodzicami, bo ja już nie chcę nagrywać tych filmów, na początku to było fajne, ale teraz słyszę, że nie mogę iść na urodziny do koleżanki, bo muszą nagrywać film. Na jednym z takich nagrań mamusia chwali się przed kamerą, że oto jej mała córeczka w markowej sukience ma 40 stopni gorączki, ale występuje.

Wskazała też na wciąż nie gasnącą wśród rodziców modę na publikacje fotografii swoich dzieci, które mają dokumentować ważne chwile w ich życiu: pierwsze kroki, pierwsza kupka na nocniczku, są i bardziej intymne.

- Nie zdają sobie sprawy, że po latach te dorosłe już dzieci mogą mieć żal do swoich rodziców, bo przecież w sieci nic nie ginie - przypominała. - Ich wizerunek wciąż będzie dostępny, tak jak publikacje rodziców o ich chorobach, przeżyciach, złamanej nodze i problemach ze wzrokiem. W Stanach Zjednoczonych często dorośli wytaczają procesy swoim rodzicom, że zabrali im dzieciństwo i prawo do prywatności. Dzieci mają prawo do tego, żeby informacje o nich należały tylko do nich.

Skrajnym przypadkiem są sytuacje, w których rodzice uczestniczą w tzw. challenge'ach.

- Niedawno w sieci pojawiło się wiele zdjęć, na których matka lub ojciec trzymało za jedną nogą zwisające, małe dziecko - przytaczała przykład. - Oczywiście dla lajków.

Co się dzieje, gdy dziecku odbiera się prawo do współdecydowania o nim mówił Jakub Litwin, dyrektor Centrum Pomocy Dzieciom fundacji.

- Zaburzone poczucie własnej wartości, bo skoro ich zdanie nie jest ważne, to one same też - wyjaśniał. - Takie dzieci uczą się uległości, maja problem z podjęciem ryzyka, bo nikt je nie nauczył, jak podejmować decyzje. Zwykle nie proszą o pomoc, bo nie wiedzą, że mają do tego prawo. Są bardziej podatne na przemoc rówieśniczą, w dorosłości - partnerską i bardziej podatne na wykorzystywanie seksualne. Bo ich "nie" nigdy nie znaczyło "nie".