Sędzia Marcin Polański: We Wrocławiu brakuje arbitrów. W trampkarzach mecz z sędzią zdarza się od święta
Marcin Polański zaczął swoją przygodę z gwizdkiem w 2014 roku. Od tamtej pory był arbitrem w ponad 1700 meczach, od młodzika przez seniorów, po oldbojów. Dziś opowiada o tej pasji i zachęca do rozpoczęcia kariery sędziego piłkarskiego.
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Paweł Relikowski
C. Dmowski, P. Relikowski
- W weekend w naszym okręgu odbywa się około 250 meczów różnych klas rozgrywkowych, od dzieciaczków po seniorów po klasy okręgowej. Na 90 z nich w ogóle nie ma sędziego - mówi Marcin Polański.
Boli od samego patrzenia. Rower aż wyrzuciło w powietrze
We Wrocławiu jest około 200 sędziów, a potrzeba jeszcze drugie tyle... Dlatego zdarza się, że mecze sędziuje tylko arbiter główny, który nierzadko z jednego meczu jedzie na następny. Zdarza się, że w ogóle nie ma obsady na mecze.
- Szczególnie w okręgowych ligach trampkarzy zdarza się, że sędzia jest na meczu danej drużyny raz w rundzie - opowiada Marcin Polański. - Takie mecze są dla tych dzieci jak święto, bo przynajmniej raz wszystko wygląda niemal tak, jak powinno być w prawdziwej piłce. Choć i tak jest niedosyt, bo przecież mecz powinno prowadzić trzech sędziów...
Skąd się bierze tak wielki niedobór sędziów? Czy nie ma chętnych? Co powstrzymuje przez rozpoczęciem przygody z gwizdkiem? Bo przecież sędzią może zostać niemal każdy, kto ukończył 16 lat. Wystarczy kurs zakończony egzaminem i dostosowane do poziomu rozgrywek test fizyczny. O tym wszystkim opowiada Marcin Polański.