Starcia kibiców na Stadionie Śląskim. Policja zatrzymała 15 osób, a to dopiero początek
Piłka nożna to wyjątkowy sport, który jednoczy kibiców na całym świecie – oczywiście pod warunkiem, że wszyscy wspierają tę samą drużynę. Z powodów dla mnie niezrozumiałych, szalik innego klubu potrafi zadziałać na niektórych niczym płachta na byka. W takich chwilach miłość do sportu ustępuje miejsca agresji i nienawiści.
Zadyma na Stadionie Śląskim
Dobrym przykładem jest sobotni mecz Ruch Chorzów – ŁKS Łódź, który odbył się na Stadionie Śląskim. Kibice Ruchu mają zgodę z Widzewem Łódź – największym rywalem fanów ŁKS-u. Dodatkowo sympatycy ŁKS-u utrzymują przyjacielskie relacje z kibicami GKS-u Tychy, nielubianego przez fanów Ruchu. Ta wybuchowa mieszanka wystarczyła, by doszło do zamieszek.
Już przed przerwą doszło do pierwszych incydentów. Kibice gości opuścili swój sektor, a fani Ruchu rzucali w ich stronę odpalone środki pirotechniczne. W przerwie również nie było spokojnie – sytuacja eskalowała na tyle, że konieczna była interwencja policji, zarówno na stadionie, jak i poza jego terenem. Na zewnątrz było naprawdę niebezpiecznie – rzucano koszami na śmieci, używano pirotechniki, a agresywni kibice próbowali sforsować bramę wewnętrznego ogrodzenia, by dostać się do sektora gości. Służby musiały użyć armatki wodnej.
Dla bezpieczeństwa ewakuowano Sektor Rodzinny, który sąsiadował z "młynem". Tam również używano nie tylko rac, ale i petard hukowych. Awantura na trybunach zaczęła się w momencie, gdy kibole ŁKS-u – wykorzystując zadymienie po efektownej oprawie fanów Ruchu – zeszli na dolne sektory.
15 osób zatrzymanych
Ochrona stadionowa nie poradziła sobie z agresywnymi pseudokibicami, dlatego konieczna była interwencja policji, która również starła się z napastnikami.
– Policjanci, którzy wkroczyli na stadion, zostali obrzuceni różnymi przedmiotami przez pseudokibiców. Służby użyły środków przymusu bezpośredniego, takich jak miotacze gazu, armata wodna i granaty hukowe. Na szczęście, po wkroczeniu na stadion, funkcjonariuszom udało się opanować sytuację – poinformowała Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach.
Na szczęście żaden z funkcjonariuszy nie odniósł poważnych obrażeń. Inaczej było ze sprzętem – policja poinformowała, że funkcjonariusze wrócili z interwencji z połamanymi tarczami i kaskami. Łącznie zatrzymano 15 osób, ale – jak podkreślają służby – to dopiero początek sprawy.
– Sprawdzimy nagrania z monitoringu i planujemy kolejne zatrzymania. Mamy doświadczonych funkcjonariuszy, którzy dobrze znają środowisko pseudokibiców. Będziemy również współpracować z naszymi kolegami z Łodzi, którzy pomogą w identyfikacji i zatrzymaniach. To dopiero początek – zapowiedziała policja.