Strażak wyruszył bicyklem bez łańcucha w podróż dookoła Polski
Replika bicykla sprzed 150 lat wywołuje duże zainteresowanie. Bo rower jest ciężki, waży 33 kg, jest wysoki - 1,8 m.
- Myślałem, że będę jechał z drabiną na plecach. Ale udało się opanować pojazd, strach i skręty, bo nie tak prosto się je wykonuje - mówi Łukasz Jęcz z Zielonej Góry.
Przygotowania do wyprawy dookoła Polski - 2700 km w 30 dni - zajęły trochę czasu. Nie tak łatwo było znaleźć ogumienia do bicykla z 1870 roku. W końcu udało się je zdobyć w Niemczech. Są więc zapasówki. Podobnie było ze szprychami, których długość wynosi 65 cm. Ale i ten problem zielonogórzanin rozwiązał, znajdując odpowiednią firmę, tym razem w kraju.
Właśnie wyruszył dookoła Polski
W poniedziałek z jednostki ratowniczo-gaśniczej przy ulicy Sulechowskiej w Zielonej Górze Łukasz Jęcz wyruszył w podróż. Wspierali go koledzy strażacy. Rowerzysta liczy, że po drodze także otrzyma pomoc od strażackiej braci.
- Bo każde dobre słowo to dla mnie duże wsparcie. Karmię się też uśmiechem. Na facebooku będę relacjonował swoją wyprawę. Tam też można dodawać mi sił, a będę potrzebował ich sporo - podkreśla zielonogórzanin. - Moją wyprawę podzieliłem na 30 odcinków. Liczę, że w różnych regionach Polski będą do mnie dołączać sympatyczni rowerzyści. Zachęcam już dziś. Smarujcie łańcuchy i zapraszam. Ja niestety łańcucha nie mam... O moje bezpieczeństwo zadba mój tata, który będzie jechał oklejonym busem. Znajdą się na nim informacje o naszej akcji, żeby wszyscy wiedzieli, po co jadę dookoła Polski.
Akcja charytatywna dla czteroletniej Emilki
Łukasz Jęcz jest tatą 4-letniej Emilki i to dla niej właśnie wyruszył na nietypową wyprawę. Dziewczynka cierpi na bardzo rzadką chorobę genetyczną, z którą na świecie zmaga się około 100 osób.
Emilka jest po rozległym udarze. Ale najpierw stwierdzono nowotwór mózgu, który potem wykluczono.
- Nie wiadomo jednak było skąd się wziął ten udar, do którego doszła jeszcze padaczka. Okazało się potem, że to rzadka choroba genetyczna (RNU4ATAC). Udar zabrał Emilce wszystko i dlatego zbieramy na leczenie i rehabilitację - podkreśla strażak. - Córeczka została zakwalifikowana do specjalistycznego ośrodka w Budach Głogowskich pod Rzeszowem. To jedyne miejsce, które podjęło się kompleksowej rehabilitacji i fizjoterapii Emilki. Mamy nadzieję, że to właśnie tam zacznie się jej prawdziwa droga ku zdrowiu i sprawności. To wielka szansa dla Kitki, bo tak nazywamy naszą córeczkę! Celem najbliższej akcji jest uzbieranie funduszy na minimum 6 turnusów rehabilitacyjnych. To koszt ponad 100 tysięcy złotych.
Rok temu pojechał na Hel. Wszystko dla małej Kitki
Nie jest to pierwsza akcja strażaka z Zielonej Góry. Rok temu wybrał się w podróż na Hel, starym rowerem marki Wigry. To podczas tej podróży wpadł na pomysł, by kolejna wyprawa odbyła się na bicyklu i była znacznie dłuższa od tej, którą pokonywał (850 km). Koledzy pana Łukasza wiedzą, że nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa.
- Każdy kto ma dziecko, wie jak cenne jest jego życie. Chcę żeby moja córka wróciła do momentu, kiedy chodziła, uśmiechała się i powiedziała pierwsze słowa - mówi Łukasz Jęcz. - Ja jestem tylko tatą, aż tatą, i mam wielką siłę. Wszystko zrobię dla mojej córki. Ale bardzo wierzę, że wspólnie jako jedna drużyna możemy zrobić dużo więcej. I za to bycie w drużynie wszystkim bardzo dziękuję.