Tajemnicza i unikatowa grota tuż obok Pustyni Błędowskiej. Co to takiego? Rudnica w Kluczach skrywa zapomnianą historię okolicy
Tajemnicza grota tuż przy Pustyni Błędowskiej. Co to takiego?
Ostatnio często odwiedzam miejsce, które większość zna tylko z jednej strony - piach, Róża Wiatrów, ścieżki pieszo-rowerowe i inne atrakcje. To Pustynia Błędowska. Nie wielu wie, że tuż pod naszym nosem, gdy tylko zboczy się z głównego szlaku krajobraz zaczyna opowiadać zupełnie inną historię - cichą i nieco zapomnianą.
Jeszcze w XIX wieku pod ziemią, po której dzisiaj spacerują turyści pracowali ludzie, którzy w pocie czoła wykuwali skały, a potem transportowali rudę prowizoryczną koleją.
- Roboty prowadzą się tutaj sposobem odkrywkowym i doszły obecnie do 50 metrów głębokości. Odwadnianie odbywa się za pomocą pompki Dehnego ustawionej na dnie odkrywki, dopływ wody zresztą nie jest wielki. Wydobyta ruda wyciąga się końmi w wozach po 60 pudów na ułożonych w zygzak szynach na wschodnim skarpie odkrywki - pisał w 1900 roku Stanisław Doborzyński w "Pamiętniku Fizykogranicznym".
Walka z wodą, która jest nierozłącznym elementem "olkuskiego górnictwa" została w tym przypadku przegrana. Wszystko zostało zalane a wyrobiska znalazły się pod powierzchnią stawów - Zielonego i Czerwonego.
Stawy jednak są zaledwie częścią pozostałości po górnictwie w tej okolicy. Powyżej zbiorników, na porośniętym lasem wzgórzu zwanym Rudnicą, kryje się coś znacznie cenniejszego niż kolorowa woda. Miejsce, które - jak się okazało - w całym powiecie olkuskim nie ma sobie równych pod względem zachowania. Mowa o Sztolni Rudnickiej.
To nie jest miejsce dla przypadkowego turysty. Nie prowadzą tam znaki, nie ma kas biletowych. Jest cisza, mech, wilgoć, ciemność. Samo wejście już może być barierą nie do pokonania przez spacerowiczów. Aby wejść trzeba się bowiem czołgać. Otwór "wejściowy" ma dziś około pół metra wysokości. Wyżej robi się dopiero po pokonaniu kilku metrów.
- Po krótkim około 10-metrowym przeczołganiu znajdujemy się w pierwszej Sali. Są tu obrywy skalne, ale nawet stabilnie to wszystko wygląda [..]. Mijamy stemple górnicze, których jest tu wiele. W sztolni panuje ogromna wilgotność. Można napotkać pleśniaki i korzonki roślinności rosnącej powyżej sztolni - mówił twórca internetowy Eksplorator Polski Mar, który odwiedził Sztolnię Rudnicką oraz okolice w styczniu 2022 roku. Film z jego wizyty możecie znaleźć klikając tutaj.
Warto podkreślić, że w sztolni niczego nie odbudowano, nie dodano tablic. Wszystko jest autentyczne. Takie, jak zostawili to ludzie kilkadziesiąt a może nawet kilkaset lat temu. W środku można zobaczyć liczne stemple górnicze, które zabezpieczały strop a także kawałki rudy i charakterystyczne ślady po drążeniu tego korytarza. Nie brakuje też nietoperzy. Niestety jest też sporo większych i mniejszych zawałów. Sam obiekt raczej nie jest bezpieczny i choć nie obowiązuje tam zakaz wstępu, to lepiej tam nie wchodzić.
Zaraz obok - niemal niezauważalna - znajduje się Jaskinia Rudnicka. Niewielka, niepozorna. Nie wiadomo do końca, ile w niej natury, a ile dzieła ludzkiego. Jedni mówią, że to tylko wyrobisko po eksploatacji a inni, że to naturalna forma poszerzona przez górników.